Po pięciu dniach niezapowiedzianego baby blues, czułem się wyjebany jak koń po westernie. Noah jadł i spał o dziwnych porach. Miał też niespotykane nawyki żywieniowe. Na zabawki kupione przez Gię nawet nie spojrzał, za to niesłychanie upodobał sobie kolorowanie moich tatuaży. O spontanicznym seksie z Gią mogłem jedynie pomarzyć, gdyż moje życie zostało tymczasowo zdominowane przez pampersy i „buby". Niemal podskakiwałem, idąc w poniedziałek do pracy. Gdyby w moim gospodarstwie domowym znajdowało się dziecko, stałbym się wzorowym pracownikiem. Co innego być weekendowym tatusiem, a co innego ojcem na pełny etat. Od zawsze wiedziałem, że to nie dla mnie. Na szczęście Gia miała te swoje ambicje zostania sławną modelką, więc pokazy i sesje zdjęciowe na ściankach interesowały ją bardziej niż rozstępy i niekontrolowany wyciek mleka. Na ten czas udało mi się odsunąć widmo Avy Evans w najdalsze rejony mózgu. Jeśli tylko nie będę jej widywał, sprawa wydawała się być opanowana. Jednak niektórzy zdawali się mieć na ten temat inne zdanie.
– To jeszcze nie ustaliliście daty ślubu?! – zapytał mnie wujaszek Benny, gdy wpadłem do niego na szamę i przy okazji dowiedzieć się, jak Miles radzi sobie w roli dostawcy jedzenia. – W ogóle się nie starasz. Ja na tym etapie obracałem już pannę na drugi boczek. – Rozmarzył się.
Specjalnie przyjechałem, kiedy Ava skończyła już pracę, by nie rozpraszał mnie widok jej furkoczącej, plisowanej mini.
– To nie to co myślisz. Poza tym mam dziewczynę – powiedziałem, wydmuchując dym.
– Ech. Głupi jesteś i głupi umrzesz. – Zdenerwował się.
– Powiedz mi lepiej, jak się spisuje Ramon. Czułbym się niezręcznie, gdyby sprawiał ci kłopoty.
– To dobry chłopak. Pracowity. Widać, że wiele w życiu przeszedł.
– To dobrze. Gdyby trzeba go było nakierować, wal do mnie jak w dym.
***
Nie tylko Benny zdawał się na mnie uwziąć. Gdy Gia przywiozła mnie na sesję do Simmons (mój Dodge w kilku krótkich pierdnięciach oznajmił, żebym się pierdolił, po czym zgasł), terapeutka od razu przeszła do natarcia:
– Nie przyjechałeś sam. Była z tobą kobieta. Bardzo śliczna. – powiedziała, przyglądając mi się z tajemniczym uśmiechem. – Chcesz mi coś więcej o niej powiedzieć?
– Ma na imię Gia. Rzeczywiście jest piękna. Jesteśmy ze sobą trzy tygodnie – odparłem dumnie.
– I jak? – spojrzała na mnie sugestywnie, pijąc do seksu.
– Bardzo intensywne trzy tygodnie.
Przyzwyczaiłem się już do Patricii i naszych spotkań, czując się przy niej całkiem swobodnie. Z początku trochę dziwnie było omawiać moje życie intymne z kobietą, dla której byłem seksualnie obojętny, ale wziąłem to za bardzo ciekawe doświadczenie. Także dzieliłem się z nią swoimi miłosnymi podbojami, wypatrując u niej choć iskierki pożądania, rumieńców zażenowania czy ściśniętych z podniecenia ud. Z żalem stwierdziłem, że Patricia jest profesjonalistką i nic takiego nie miało miejsca. Ale nie przeszkadzało mi to dobrze się bawić.
– Myślałeś w tym czasie o innych kobietach?
Masz mnie.
Patricia opadła ze zrezygnowaniem na oparcie krzesła.
– Levi, jak mam ci pomóc, skoro sam tego nie chcesz?
– Ależ chcę! Wykasowałem nawet wszystkie porno ze swojego komputera!
– Przestań żartować. – Zaczęła kartkować notatki. – Może coś przeoczyliśmy... – Mamrotała do siebie. – Jako dorosłemu dziecku alkoholika trudno ci się jest zaangażować, ale to nie wszystko. Cofnijmy się do początku.
![](https://img.wattpad.com/cover/251057157-288-k96649.jpg)
CZYTASZ
Belfer (ZAKOŃCZONA)
General FictionPowroty nigdy nie są łatwe. Leviemu Madsenowi nie trzeba tego dwa razy powtarzać. Wykładowca na Jersey City State College wraca do znienawidzonego Newark, by objąć posadę opiekuna najstarszego rocznika i nauczyciela języka angielskiego w Newark High...