Rozdział 25 Pytania i odpowiedzi

217 28 55
                                    

Po pięciu dniach niezapowiedzianego baby blues, czułem się wyjebany jak koń po westernie. Noah jadł i spał o dziwnych porach. Miał też niespotykane nawyki żywieniowe. Na zabawki kupione przez Gię nawet nie spojrzał, za to niesłychanie upodobał sobie kolorowanie moich tatuaży. O spontanicznym seksie z Gią mogłem jedynie pomarzyć, gdyż moje życie zostało tymczasowo zdominowane przez pampersy i „buby". Niemal podskakiwałem, idąc w poniedziałek do pracy. Gdyby w moim gospodarstwie domowym znajdowało się dziecko, stałbym się wzorowym pracownikiem. Co innego być weekendowym tatusiem, a co innego ojcem na pełny etat. Od zawsze wiedziałem, że to nie dla mnie. Na szczęście Gia miała te swoje ambicje zostania sławną modelką, więc pokazy i sesje zdjęciowe na ściankach interesowały ją bardziej niż rozstępy i niekontrolowany wyciek mleka. Na ten czas udało mi się odsunąć widmo Avy Evans w najdalsze rejony mózgu. Jeśli tylko nie będę jej widywał, sprawa wydawała się być opanowana. Jednak niektórzy zdawali się mieć na ten temat inne zdanie.

– To jeszcze nie ustaliliście daty ślubu?! – zapytał mnie wujaszek Benny, gdy wpadłem do niego na szamę i przy okazji dowiedzieć się, jak Miles radzi sobie w roli dostawcy jedzenia. – W ogóle się nie starasz. Ja na tym etapie obracałem już pannę na drugi boczek. – Rozmarzył się.

Specjalnie przyjechałem, kiedy Ava skończyła już pracę, by nie rozpraszał mnie widok jej furkoczącej, plisowanej mini.

– To nie to co myślisz. Poza tym mam dziewczynę – powiedziałem, wydmuchując dym.

– Ech. Głupi jesteś i głupi umrzesz. – Zdenerwował się.

– Powiedz mi lepiej, jak się spisuje Ramon. Czułbym się niezręcznie, gdyby sprawiał ci kłopoty.

– To dobry chłopak. Pracowity. Widać, że wiele w życiu przeszedł.

– To dobrze. Gdyby trzeba go było nakierować, wal do mnie jak w dym.

***

Nie tylko Benny zdawał się na mnie uwziąć. Gdy Gia przywiozła mnie na sesję do Simmons (mój Dodge w kilku krótkich pierdnięciach oznajmił, żebym się pierdolił, po czym zgasł), terapeutka od razu przeszła do natarcia:

– Nie przyjechałeś sam. Była z tobą kobieta. Bardzo śliczna. – powiedziała, przyglądając mi się z tajemniczym uśmiechem. – Chcesz mi coś więcej o niej powiedzieć?

– Ma na imię Gia. Rzeczywiście jest piękna. Jesteśmy ze sobą trzy tygodnie – odparłem dumnie.

– I jak? – spojrzała na mnie sugestywnie, pijąc do seksu.

– Bardzo intensywne trzy tygodnie.

Przyzwyczaiłem się już do Patricii i naszych spotkań, czując się przy niej całkiem swobodnie. Z początku trochę dziwnie było omawiać moje życie intymne z kobietą, dla której byłem seksualnie obojętny, ale wziąłem to za bardzo ciekawe doświadczenie. Także dzieliłem się z nią swoimi miłosnymi podbojami, wypatrując u niej choć iskierki pożądania, rumieńców zażenowania czy ściśniętych z podniecenia ud. Z żalem stwierdziłem, że Patricia jest profesjonalistką i nic takiego nie miało miejsca. Ale nie przeszkadzało mi to dobrze się bawić.

– Myślałeś w tym czasie o innych kobietach?

Masz mnie.

Patricia opadła ze zrezygnowaniem na oparcie krzesła.

– Levi, jak mam ci pomóc, skoro sam tego nie chcesz?

– Ależ chcę! Wykasowałem nawet wszystkie porno ze swojego komputera!

– Przestań żartować. – Zaczęła kartkować notatki. – Może coś przeoczyliśmy... – Mamrotała do siebie. – Jako dorosłemu dziecku alkoholika trudno ci się jest zaangażować, ale to nie wszystko. Cofnijmy się do początku.

Belfer (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz