//27//

1.1K 79 20
                                    

Zapraszam do Zozolke

Per. Bakugou

Weszliśmy do środka I położyłem Izuku, Denki kazał mi opuścić pokój. Jak tylko to zrobiłem szybko pobiegłem do łazienki i zamknąłem się w kabinie.

KURWA KURWA KURWA CZEMU ZAWSZE WSZYSTKO SIE JEBIE

Po kilkunastu minutach się ogarnąłem i postanowiłem pójść zobaczyć co z moją małą Kluską.

-O tu jesteś Bakugou - usłyszałem za sobą głos Denkiego -szukałem cię

-co z Izuku - zapytałem

- Jak narazie nic ale później może być gorzej, pilnuj żeby zawsze zażywał te zastrzyki które mu dałem- mruknął i się odwrócił

- co to oznacza że później może być gorzej- nie słucha mnie - KURWA DENKI CO TO OZNACZA -poczułem jak po policzkach zaczynają mi spływać łzy. Chłopak się odwrócił i popatrzył mi w oczy, również płakał.

- kurwa sam bym chciał wiedzieć - odpowiedział zdesperowany odwracając się- TO PRZEZ TĄ PIERDOLONĄ TRUCIZNE - krzyknął i upadł na kolana a ja do niego podbiegłem - kurwa czemu on nie może w spokoju dotrzymać pierdolonego szczeniaka - rozpłakał się na dobre, ja próbowałem powstrzymać płacz lecz z moich oczu i tak lały się pojedyncze łzy.

- Nie możesz tak po prostu ryczeć na korytarzu - mruknąłem- chodźmy do twojego gabinetu - pomogłem mu wstać I dojść na miejsce.

Chłopak się rozpłakał na dobre.

- Przecież on albo dziecko umrze - Zaczął głośniej szlochać -ledwo ostatnio uratowałem tego szczeniaka...

- Ah napewno obydwoje przeżyją- mruknąłem dobity tą informacja -Kirishima tego dopilnuje - teraz chłopak podniosł głowę I popatrzył na mnie

- RACJA -ożył od razu

-widzisz? Po co się było martwić- powiedziałem starając się ukryć żal

- dobrze wiem że przeżywasz to bardziej niż ja, tyle że po tylu latach wykułeś sobie taką maskę że ludzie nie są w stanie zobaczyć twojego *ja*... Tyko Izuku go widzi - to przekuło moje serce i się rozpłakałem...

- eught muszę iść do Izuku -szybko się otrząsłem i Wstałem wycierając łzy.

- ja też zaraz przyjdę- mruknął a ja wyszedłem za drzwi kierując się do pokoju chłopaka.

Śpi. To dobrze, musi przecież odpoczywać.

Podeszłem do niego i sprawdziłem oddech... oddycha ah całe szczęście.

- Ykhym Bakgou? - powiedział cichutko zaspanym głosem

- tak to ja misiu - dałem mu całuska w nos a on sie zmarszczył. Przecież on jest prze słodki...

- możemy już iść do domu - próbował się podnieść

- nie, leż... jest 25grudnia... Jak Denki mówił zostaniesz do 31. - odpowiedziałem

- oh.. okej- powiedział nie mrawo - wszystko dobrze z szczeniakiem?

-tak... tylko musisz brać jakieś zastrzyki - mruknąłem

- a no tak Denki coś wspominał- w jego głosie było słychać więcej energi

- dobrze, podasz mi listę? -zapytałem - skocze do apteki kupić te leki...

- yhy - wychylił się i wyjął jakiś papierek z szafki- proszę- uśmiechnął się

- to ja lecę- pomachałem mu na pożegnanie.

Ah przez to wszystko zawalam sprawy Watahy... Nie rozwijamy się... KURWA CZY JA MUSZĘ WSZYSTKO PSUĆ!?!?! Walnąłem pieśnią w szpitalną ścianę.

- O cześć - usłyszałem za sobą głos Shinsou

- Cześć? - popatrzyłem na niego zdziwiony - gdzie dzieciaka zgubiłeś- zaśmiałem się

- nie musisz udawać- od razu mina mi po smutniała -ah.. ciężko się patrzy jak udajesz że wszystko okej- podszedł do mnie i mnie przytulił - idziesz do apteki? - zapytał w końcu odsuwając się ode mnie

- tak, a co? - byłem ciekawy po co mu ta informacja

- nic, pójdę z tobą- I ruszyliśmy razem w stronę apteki, rozmawiając się i śmiejąc na zmianę.

Rodzinka //Bkdk|Bakudeku|Katsudeku|\\ *OMEGAVERSE*☆Zakończone☆Where stories live. Discover now