55 ღ ...kiedy sekret ujrzy światło dzienne...

1.7K 124 42
                                    

Willow szeroko otwartymi oczami patrzyła, jak jeden z Egipcjan utworzył ogromną ścianę wody. Dosłownie zaparło jej dech w piersiach i gdyby nie chłód dłoni Carlisle'a na jej plecach, pewnie usiadłaby z wrażenia. 

Wampir uśmiechnął się, a jego czerwone oczy zabłysły. Woda wróciła do basenu, rozpryskując się na boki. 

— Jestem Benjamin. — Egipcjanin podszedł i wyciągnął dłoń, którą Carlisle natychmiast uścisnął.

— Carlisle.

— A... to? — zapytał czerwonooki, wpatrując się w Willie, która pozostała nieco skryta za Cullenem. Nie nawykła do widoku wampirów z czerwonymi oczami. Musiała przyznać, że wyglądały dużo mroczniej, niż znani jej Cullenowie i złota barwa ich tęczówek. 

— Jestem Willow — zdobyła się na niepewny uśmiech. Przemogła się i podała Benjaminowi dłoń, którą chłopak uścisnął. Nie mógł być wiele starszy od Willie. Może nawet ciut młodszy?

— Człowiek.

— Jak widać... — mruknęła brunetka, przysuwając się bliżej Carlisle'a, który wciąż ją obejmował. Nie wiedziała, czy po prostu chciał mieć ją blisko, czy bał się, że któryś z jego znajomych przekroczy granicę. 

— Raczej czuć — wtrąciła dziewczyna, która od dłuższej chwili stała nieco za Benjaminem. — Jestem Tia.

— To komplement? — szepnęła Willie, wprost w szyję Carlisle'a. Miała nadzieję, że wampiry jej nie usłyszą, jednak pozbyła się wszelkich złudzeń, gdy Egipcjanie zaczęli chichotać. — Zbłaźniłam się... miło cię poznać, Tia.

Wampirzyca uśmiechnęła się przyjaźnie, choć Willie przełknęła ślinę, widząc jej lśniące kły. Zdecydowanie musiała częściej oglądać zęby Carlisle'a, żeby przyzwyczaić się do nietypowego kształtu.

— Czyli możemy na was liczyć?

— Najpierw... — wtrącił Amun — musisz nam wyjaśnić, o co dokładnie chodzi... Wejdźcie dalej — zachęcił, po czym udał się przodem.

Willow tymczasem coraz bardziej czuła potrzebę skorzystania z łazienki. Jej mały pęcherz znajdował się na skraju wytrzymałości.

— Carlisle... ja muszę do łazienki — przypomniała.

— Zaprowadzę cię — zaproponowała Tia.

Willow kiwnęła głową i mimo lekkiego strachu ruszyła za Egipcjanką.

— Tyle lat jestem wampirem — zaczęła wampirzyca, prowadząc Willie krętymi korytarzami — że zapomniałam, jak to jest mieć inne potrzeby prócz głodu...

— Aktualnie ta potrzeba uprzykrzyła mi całą podróż do was — skwitowała Black, usiłując dotrzymać kroku dziewczynie, która mimo szybkiego tempa poruszała się z niebywałą gracją.

— Skąd właściwie jesteście?

— Z Forks. Stany Zjednoczone.

— Nigdy tam nie byłam... — Tia stanęła przed dość wąskimi, drewnianymi drzwiami, znajdującymi się na samym końcu korytarza. — Oto łazienka. Staramy się zachowywać pozory, choć ludzie którzy nas odwiedzają najczęściej są martwi po...

— Nie kończ — poprosiła Willie, chwytając klamkę.

— Ach... Tak, wybacz. Poczekam tu na ciebie.

Niecałe pięć minut później Willow i Tia dołączyły do pozostałych. Carlisle zaczął tłumaczyć sytuację Amunowi i jego rodzinie, Black natomiast zajęła się czymś zupełnie innym.

Promień słońca || Carlisle CullenWhere stories live. Discover now