79. Ragnivindr Diluc - Always on Your Side

585 56 20
                                    

Gra: Genshin Impact

Zamówienie dla suzumire — Fluff, Brak specjalnych wymogów, ale fajnie byłoby jakby byli parą, a znali się od dziecka. Może się odwalić jakaś akcja, przykładowo, Reader zaatakowały Hillchurle i z opałów Diluc musi ją ratować.

POV: 3-osobowy

A/N - No i jest Genshin! Do tego jeszcze z moim main dps (nie mam zamiaru go wymienić, nigdy). To była pierwsza miłość od scenki w pierwszych chapterach, gdy pojawił się z Kaeyą xD. I widocznie przeznaczenie, bo dość szybko poleciał mi jako moja pierwsza pięciogwiazdkowa postać (wtedy też był banner z Klee po raz pierwszy i z niego mi poleciał). Ale mimo to wolę mangę i żałuję, że wychodzi tak rzadko. Boże ile ja czasu zmarnowałam na te grę i nadal w to gram...

A wy gracie? Jak tak to chcecie się podzielić swoim UID'em? 

Dziękuję za gwiazdki: larosainsanguinataObserwuje_CieBlack_FluffyUnicornAkane_Hideki,Veronica_s00,Kanzashi_ oraz 0taniska   

Kolejne będzie również dla suzumire — Childe vel Tartaglia ( Genshin Impact).

⸬⸬⸬⸬⸬⸬⸬⸬⸬⸬⸬⸬

Należność do szlacheckiego rodu ograniczała możliwość doboru sobie przyjaciół, ale nigdy nie żałowali, że kiedykolwiek się poznali — choć nie do końca był to ich wybór.

Początkowo była to relacja czysto przyjacielska, ale i takie kiedyś się kończą, szczególnie, gdy ma się dzieci w podobnym wieku, a aranżowane małżeństwa nie były niczym nadnaturalnym w ich świecie.

— Przeszkadza ci, że będę twoją narzeczoną? — Dziewczynka w skupieniu starała się zrobić idealny wianek.

— Nie. Wydaje mi się, że jeżeli to ty, nie będzie mi to tak przeszkadzać. — Uśmiechnął się lekko, nakładając na jej głowę gotowy już wyrób, który sam stworzył. — Myślę, że z tobą u swojego boku będę szczęśliwy.

Dziewczynie brakowało tego jaki był, gdy byli młodsi, choć kochała go tak samo i niezmiennie nawet po śmierci jego ojca i jego totalnej zmianie. Nie był tym samym człowiekiem, a zarazem dla niej był tą samą osobą jaką poznała i pokochała. Przynajmniej w to chciała wierzyć.

— Niestety, ale dzisiaj nie mogę. — Odkładając na bok jedną z wielu kartek, nawet na nią nie spojrzał.

— Ale dzisiaj... — Zacisnęła usta, uśmiechając się wymuszenie. — Rozumiem. Przyjdę jutro i może wtedy.

— Przepraszam. — Spojrzał na nią z bólem w oczach. — Dostawa do lokalu się spóźnia, a transakcja z Liyue...

— Nie szkodzi! Wiem, że jako głowa rodziny masz masę obowiązków. — Ucałowała go delikatnie w głowę, przez co przymknął oczy. — Zawsze możesz na mnie liczyć, wiesz to.

— Wiem. — Ujął jej dłoń i złożył na niej motyli pocałunek. — Właśnie dlatego cię kocham, Y/N. — Uśmiechnął się delikatnie. — Ty jedyna znasz mnie jak nikt inny.

— Dlatego rozumiem. Nie przemęczaj się, Diluc. — Odsunęła się idealnie, na jak zwykle eleganckie wejście Kaeyi.

— Przeszkadzam, gołąbeczki? — Nie kwapił się nawet udawać, że chciał zapukać.

— Czego znowu? — Ton Ragnivindr'a zmienił się diametralnie.

— Powiało chłodem. — Zaśmiał się Alberich. — Pomyślałbym, że to twoim elementem jest lód, a nie moim, Diluc-sama~~. — Lisi uśmiech pojawił się na jego ustach.

— Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, Kaeya. — H/C-włosa westchnęła.

Ich kłótnie były codziennością i za młodzieńczych lat. Czerwonowłosy rzadko tracił panowanie nad sobą, a wyłącznie jego brat potrafił doprowadzać go do stanu, który był blisko granicznej linii.

— Od razu do szczegółów? Może najpierw buziak na przywitanie ze swoim ukochanym braciszkiem? — Roześmiał się widząc jak temperatura wokół Hrabi zaczyna się podnosić. — Żartowałem~~. Jean wysłała mnie z prośbą, ale wolałbym rozmawiać o tym na osobności. Bez urazy, szwagierko. — Narzeczona szermierza kiwnęła głową.

— Nie przeszkadza mi to. Pójdę już i tak, muszę coś załatwić. — Skłoniła się lekko i opuściła pomieszczenie.

Dzisiaj była rocznica śmierci ich ojca, ale oboje widocznie byli zbyt zajęci by o tym pamiętać. Ona jednak chciała jednak zanieść świeże kwiaty na jego grób i oddać mu cześć, gdyż nikogo tak jak mężczyzny nie szanowała bardziej.

⸬⸬⸬⸬⸬⸬⸬⸬⸬⸬⸬⸬

Starszy z Ragnivindrów kochał jedwabne kwiaty. Były one powszechne w Liyue, a tamte rejony zawsze były bliskie jego sercu bardziej niż te w Mondstadzie. Na pierwszą wycieczkę, gdy ogłoszono zaręczyny Y/N i Diluca zabrał ich tam by pokazać im tamtejsze krajobrazy.

Tam poznał swoją pierwszą miłość i mimo iż nie była udana, zawsze wspominał ją z uśmiechem. Chciał by dzieci również znalazły swoje miejsce i pokochali się prawdziwie, aby to małżeństwo nie było czymś co uważaliby za utrapienie. Może to właśnie dzięki niemu tak się stało?

— Jeszcze jeden... — Nachylając się nad pagórkiem, dziewczyna zrywała kwiaty. — Tak jest! — Uśmiechnęła się szeroko, gdy trzymała w dłoni pokaźny bukiet.

Chciała tu przyjść ze swoim narzeczonym, ale nie chciała mu przeszkadzać. Nie musiała przecież ciągnąć go wszędzie, gdzie tylko ma ochotę pójść. Robił dla niej i tak wystarczająco, a ona czasami sama chciała móc o siebie zadbać, choć nie posiadała wizji.

— Jak dobrze pójdzie, przed zachodem słońca będę w posiadłości. — Zanuciła wesoło, nie patrząc w ogóle na otoczenie. — Mały skrót nikomu nie zaszkodzi~~. — Niewinność na jej twarzy przeczyła zagrożeniu, w jakie sama się wplątała.

Ledwo przekroczyła mały wąwóz, gdy jej oczom ukazał się pokaźny obóz Hilichurlów. Zbladła na widok pokaźnej grupy stworów, które nie wyglądały jakby miały zamiar z nią paktować. Przydałaby się jej teraz Ella Musk i jej słownik!

— Aaaa! — Zaczęła biec w przeciwnym kierunku, ale długa suknia, pokaźny bukiet w jej dłoniach i dość wysokie kozaki ograniczały jej zdolności ruchowe. — Kya~! — Padła plackiem na twarz, przeklinając swoje lenistwo i wybranie drogi na skróty.

Zacisnęła oczy, spodziewając się bólu, ale nic takiego nie nadeszło. Wręcz przeciwnie, usłyszała znajomy głos.

— Fenix! Zwiastun Świtu! — Płomienny fenix przeleciał nad nią, taranując rzeszę Hilicharlów.

— Diluc! — E/C-oka uśmiechnęła się szeroko na jego widok.

— Nic ci nie jest? — Pomógł jej wstać, wbijając swój miecz w ziemię. — Zrobiły ci krzywdę? — Oglądał ją z troską wypisaną na twarzy.

— Nic mi nie jest. Jakim cudem zawsze wiesz, że coś mi się dzieje? To jedna z twoich zdolności? — Uśmiechnęła się.

— Dlatego, że zawsze będę po twojej stronie, nie ważne, dokąd postanowisz odejść. — Pogłaskał ją po policzku z ulgą.

Tylko ona mu została z ważnych dla niego osób i obiecał sobie, że będzie ją chronił nawet za cenę swojego życia.

Zawsze chciał być po jej stronie, tak jak ona trzymała się jego pomimo wielu zmian jakie w nim zaszły i kochała go tak samo jak w dzień, gdy pierwszy raz założył wianek na jej głowę. 

Various x Reader: Oneshot's PLWhere stories live. Discover now