44. Shiba Taiju - Predator

498 41 1
                                    

Anime: Tokyo Revengers

Zamówienie dla malyziomeczek - Reader jest diabłem wcielonym, lubi robić na złość i wodzić za nos.

POV: 2-osobowy

A/N - Nie wiem czemu, nawet w tym dupku widzę więcej potencjału niż w Hanmie xD. Sama siebie nie rozumiem. Hanma jest tak bardzo na mojej czarnej liście, że no rozniosłabym go. Jak się pojawił w najnowszym odcinku, scyzoryk mi się otworzył w kieszeni. 

Dziękuję za gwiazdki: Black_FluffyUnicornKyomuraqAnimusPospolityQwQKanzashi_malyziomeczeksuzumire cacoequatchMisk4asiemaczemarchewka771 oraz kiciazet ♥.

Kolejny będzie Hanmą, ale to muszę nad nim jednak trochę posiedzieć. 

↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔

Irytowałaś go.

Byłaś typową lisicą. Swoim ogonem kusiłaś go i zachęcałaś do zbliżenia się, aby potem śmiejąc mu się w twarz, uciec. Nie powinnaś go tak traktować, nie powinnaś się bawić, nie z nim.

A mimo to, nadal ci na to pozwalał. 

Może dlatego, że go oczarowałaś?

Zobaczył cię pierwszy raz w Shibuyi, podczas występu jakichś chłystków w parku. Byłaś piękną kobietą i już po pierwszym spojrzeniu marzył, żebyś była jego. Początkowo jego plany były dość niecne — wykorzystanie na jedną noc.

Nie wiedział nawet wtedy, że nie trafił na ofiarę, a drapieżnika.

— Nie nudzisz się tu sama? — Usiadł obok ciebie, a jego dłoń chamsko wylądowała na twoim udzie. Mimo to, nie odtrąciłaś jej, uśmiechając się ironicznie pod nosem.

— Owszem, ale gdzie mogłabym znaleźć kogoś odpowiedniego do czegoś ciekawszego? — Odsunęłaś się kawałek, obracając tak by twoja ręka wylądował na jego ramieniu. — Znasz kogoś takiego? — Nachyliłaś się z uśmieszkiem, widząc jak jego wzrok schodzi na twój biust. Faceci byli tacy prości...

— Siedzi przed tobą. Dokąd chciałabyś pójść? — Objął cię w pasie, nawet nie próbując udawać, że nie gapi ci się w dekolt.

— Lubię facetów, którzy wychodzą z inicjatywą. — Paznokciem przejechałaś po jego torsie, widząc w jego spojrzeniu ekscytację.

— Więc może chcesz pójść do mnie? Zapewniam cię, że będziesz się świetnie bawić. — Jego uśmiech był dziki i pyszałkowaty. Nawet w twoim mniemaniu, to było płytkie.

— Czemu nie? — Wzięłaś swoją torebkę, przewieszając przez ramię. — Prowadź. — Nie musiałaś go namawiać dwa razy.

Mieszkał dość niedaleko, więc już na wejściu, próbował cię obłapywać i dotykać. Wiedziałaś, że grał miłego by dostać to czego chciał — miałaś mu zamiar pokazać jego miejsce.

— Wygodnie ci? — Usiadłaś na nim okrakiem, widząc lekkie rumieńce na jego twarzy z powodu podniecenia. — Zrelaksuj się... — Szepnęłaś mu do ucha, starając się nie roześmiać. — A ja za sekundę wrócę. — Pocałowałaś jego szyję, widząc jego początkowe zaskoczenie. — Lubię być przygotowana na takie wieczory. — Puściłaś mu oczko, uspokajając go tym samym.

Idąc na korytarz, zaśmiałaś się w duchu.

Bowiem będzie musiał sobie radzić na własną rękę.

↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔↔

Zostawiłaś go samego i z niemałym problem. Jednak nie miałaś zamiaru przez to się ukrywać i go unikać. Dobrze wiedział, gdzie może cię znaleźć i zawsze było to to samo miejsce — Shibuya.

Za pierwszym razem, może i próbował cię nastraszyć i groził ci, że zabawa z nim to nie to co powinnaś robić. Ciebie bawiło to tylko bardziej. Pomimo tego, że nigdy nie dostał nigdy nic od ciebie, zawsze pojawiał się tam gdzie bywałaś. Nawet jeżeli cię tam nie było tego dnia, nadal czekał. 

— Nadal próbujesz? — Zaśmiałaś się, czując znajome perfumy obok siebie.

— Oczywiście. Nigdy żadna kobieta mnie tak nie upokorzyła. — Zadziwiająco był spokojny.

— I dlatego nadal tu przychodzisz? — Roześmiałaś się. — Masochizm? — Usłyszałaś warknięcie z jego strony.

— Wręcz przeciwnie. Mam zamiar sprawić, że będziesz moją kobietą. — Objął cię w pasie, przysuwając do siebie. — Jestem drapieżcą, który zawsze zdobywa swój cel. Teraz jesteś nim ty. — Przegryzłaś wargę.

— A co, jeżeli już tego chcę? — Przybliżyłaś się do jego ust, widząc jak na nie spogląda. — Może dokuczam ci, bo cię pragnę? — Uznał te słowa widocznie za zgodę, chcąc cię pocałować. Twój wybuch śmiechu, jednak szybko uświadomił mu jego błąd. — Naprawdę w to uwierzyłeś? — Zwijałaś się ze śmiechu, niemal bliska płaczu. — Jak można być tak naiwnym?

— Działasz mi na nerwy — warknął, mając niebezpieczny błysk w oczach. Rumieniec jednak zdradzał, że był speszony.

— Och, jak mi przykro~~. — Udałaś przejętą, znów wybuchając śmiechem.

Mężczyzna zawarczał znowu, jednak nic nie powiedział, nadal siedząc przy tobie. Wiedziałaś, że masz go w garści.

Bawiły cię jego reakcje i to jak łatwo dał się nabierać na każdą twoją zagrywkę.

W twoich oczach był idealną ofiarą. 

Various x Reader: Oneshot's PLWhere stories live. Discover now