Clyde burknął jeszcze coś pod nosem, łokciem odpychając nogę pułkownika ze swojego ciała. Wiedział, że wraz z tym atakiem karabin w dłoni szatyna wycelował ostrzegawczo prosto w jego stronę, jednak wbrew pozorom nie wydawał się tym specjalnie przejmować. Zamiast tego wyprostował się dumnie, patrząc iskrzącym się pewnością siebie spojrzeniem w stronę księcia. Scarlett podrapał się zamyślony po głowie, odgarniając zalegające na ramionach kosmyki włosów. Nieznajomy wbrew pozorom nie wydawał się wrogo nastawiony do nich. Był odmienny, stanowczo inny od reszty społeczeństwa, jednak biła od niego dziwna, swego rodzaju odwaga. Wierność i oddanie. Wydawał się osobą, niesamowicie inteligentną, potrafiącą żonglować informacjami, którymi chciał się dzielić. Z jednej strony mogło być to dla nich zagrożenie, a z drugiej wsparcie. Ludzie przebiegli mieli plus dziesięć punktów do możliwości przeżycia w takim okrutnym świecie.

Scarlett wykonał trzy nieliczne kroki w stronę skrępowanego różowowłosego, klękając na jedno kolano przed jego osobą. Victor odruchowo oddzielił niewielką odległość między nimi karabinem, jakby chciał ostrzec księcia przed nie zbliżaniem się do potencjalnego zagrożenia. Blondyn jednak jedynie odsunął spust broni sprzed swojego nosa.

— Skąd masz tak wiele informacji na nasz temat? — zapytał bezpośrednio, zmieniając temat, jakby poprzednie wyznanie Clydea przyjął do wiadomości i nie miał zamiaru się z nim sprzeczać. Mimika twarzy mężczyzny od razu złagodniała, a on sam zerknął prosto w błękitne, przenikliwe ślepia arystokraty.

— Śledziłem was od Cataley.

Charlotte i Blair odsunięci kawałek dalej momentalnie wciągnęli nerwowo powietrze w płuca. Scarlett natomiast tkwił spokojnie w tym samym miejscu, gdzie wcześniej, nie dając po sobie poznać żadnej, nikłej reakcji. Bierny w tym wszystkim nie pozostał jedynie Victor, który od razu wymierzył z broni prosto w wystraszonego tym ruchem Clydea. Szatyn niechlujnie kopnął różowowłosego, przyciskając mu broń pod brodę. Jego oczy krzyczały chęcią wyrwania mu za to wszystkich kończyć i dopuszczenia się najgorszych możliwych tortur. Clyde opadł na bruk, a jego kapelusz na głowie o mało nie zrobił sobie wycieczki w dół, prosto w dłonie królobójców.

— I jaki niby miałeś w tym cel niby? Miałeś zamiar nas zabić? A może jesteś z Delaney Alive? — warknął, co od razu poderwało księcia z miejsca.

Od dłuższego czasu nie opuszczało ich wrażenie bycia obserwowanym, a samo słowo "śledzić" nie kojarzy się najlepiej. Na szczęście nim Victor zdążył on rzucić niepotrzebnymi nabojami w stronę nieznajomego czy co gorsza, odstrzelić mu wszystkie kończyny, blondyn pewnie podniósł się, układając swoje dłonie na szerokich ramionach pułkownika.

— Weź zwal sobie konia na uspokojenie.

Odsunął dyskretnie z celnika broni osobę Clydea, samemu pod nieuwagę pułkownika zabezpieczając jego karabin. Nieśmiało pogłaskał ramiona spiętego z nerwów wojskowego, a kiedy uwaga szatyna finalnie skupiła się na nim, powoli przysunął się do jego ucha.

— Zostaw to mnie i się nie denerwuj. Złość piękności szkodzi, a tobie nie zostało jej już dużo — szepnął słodziutko, poniewierając ciało Victora kolejną falą dreszczy i ciarek. Widział jego cięte, pełne nieufności spojrzenie wbite prosto w osobę nieznajomego, jednak gdy tylko na ułamek sekundy ich oczy spotkały się ze sobą, momentalnie złagodniały. Victor finalnie westchnął cierpiąco, kiwając słabo głową.

Może i nie ufał obcemu, ale stanowczo po tym całym miesiącu zaczął ufać Scarlettowi na tyle, że byłby w stanie skoczyć za nim w ogień.

Dlatego też osunął się na boczny plan, gdzie całą sytuację bacznie obserwowała reszta ich drużyny. Natomiast książę pokonał ostatnią odległość między nim, a złowrogo spoglądającym w stronę Victora, Clydem. Pewnie podtrzymał go za ramię, pozwalając przysiąść na brudnej podłodze w bardziej humanitarnej (o ile skrępowane dłonie zaliczały się do humanitarnych) i wygodniejszej pozycji. Samemu postanowił nie podkreślać swojej wyższości nad mężczyzną, decydując się przysiąść tuż obok niego, niczym równi sobie.

LYCORIS RADIATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz