Rozdział 27

72 8 141
                                    

 Podekscytowanie. Właśnie to zobaczył Edward na twarzach Lishy i Misty, kiedy powiedział im, że rozmawiał z Noelem Reaganem. Sam na sam. Dziewczyny tak bardzo się tym cieszyły, że zadawały chłopakowi pytanie za pytaniem, nie dając mu nawet szansy na odpowiedź. Ale on to rozumiał. Teraz po czasie, gdy dosadnie dotarło do niego to wydarzenie, również bardzo się cieszył.

– Dlaczego nic nam nie mówisz? – zapiała Misty.

Jej przyjaciółka zaśmiała się serdecznie i trzepnęła ją w ucho.

– Bo nie dajemy mu możliwości – stwierdziła racjonalnie.

Pierwsza z dziewczyn pochyliła się nad chłopakiem, zrobiła maślane oczka i zapiszczała:

– Mów, mów, mów.

– Rozmowa jak rozmowa – powiedział powoli Edward. Starał się zachowywać, jakby nic to dla niego nie znaczyło, ale w głębi serca podskakiwał ze szczęścia wyżej niż jego przyjaciółki.

– Szczegóły poproszę.

– To była krótka wymiana zdań. Pytał, jak się czuję po ataku. A ja zainteresowałem się stanem jego drużyny po tych... zamachach – wyznał w końcu chłopak.

– I co potem?

– Przyszła Łowczyni Blackwater i go zabrała ze sobą.

– Tylko tyle? – Westchnęła Misty z niechęcią.

– Aż tyle – poprawiła ją Lisha. – Szok, że w ogóle cię zapamiętał. Bez urazy, Edward, ale mówię tak ogólnie. Dlaczego miałby pamiętać kogokolwiek z nas?

Misty skwasiła się, ale przyznała rację przyjaciółce. Jakby nie patrzeć, sam fakt, że to Noel rozpoczął tę rozmowę (jak wspomniał wcześniej Edward) był godny podziwu. Wcale nie musiał interesować się jakimś czternastolatkiem, który dopiero przygotowywał się do zostania pełnoprawnym Łowcą. A jednak ten najmłodszy Łowca z dziesięciu najlepszych okazał się miłym chłopakiem bez jakiegoś poczucia wyższości i potrafił spokojnie zamienić kilka słów z Edwardem.

– Super – stwierdził Misty. – Weź mu teraz nie odpuszczaj, może się zaprzyjaźnicie.

– Nie gadaj głupot – warknął chłopak ze złością.

To nie tak, że chciał urazić przyjaciółkę, po prostu jej pomysł wydał mu się taki... fantastyczny. No pewnie, że chciałby się przyjaźnić z Noelem, kto by nie chciał? Ale wiedział, że jest to niemożliwe i to go najbardziej dotknęło. Nie chciał słuchać takich tekstów ze strony dziewczyn, bo tylko bardziej pochłonęłyby go marzenia. A na świecie należy stąpać twardo.

– Dlaczego głupot? – Lisha zmarszczyła brwi. – Sam zagadał, to znaczy że się tobą zainteresował.

– No właśnie, kuj żelazo póki gorące! – wyjęczała Misty.

Edward miał ochotę walnąć je obie w twarz, ale pewnie by stracił swoje jedyne przyjaciółki. Trochę szkoda.

– I jak mam to niby zrobić? – zapytał zrezygnowany. Z jednej strony nie zamierzał poważnie traktować słów dziewczyn, ale z drugiej chciałby spróbować podjęcia się ich rad (jeśli byłyby logiczne).

– Zagadaj, jak go gdzieś zobaczysz.

– Świetny pomysł – warknął ironicznie.

– Oj, no. Nie burz się tak! – zachichotała Misty. – To nie będzie nic złego, szczególnie że gadaliście ten jeden raz poza treningiem.

Lisha pokiwała głową, popierając przyjaciółkę.

– Będę namolny – stwierdził. – On właśnie stracił kapitana drużyny, raczej nie w głowie mu jakiś małolat jak ja.

Po raz pierwszy... | bxbWhere stories live. Discover now