Czekałem na informacje od Nikki, ponieważ Liva jeszcze nie pojawiła się na naszym przygotowaniu do misji. Udawałem przytomnego i zainteresowanego tym wszystkim, co się działo dookoła mnie, ale myślami byłem w zupełnie innym świecie.
Czy to dziwne, że myślałem o tym pocałunku z Chrisem? Okay, nad tamtym pierwszym też się zastanawiałem, ale bardziej dlatego, że martwiłem się o jego reakcję, a nie moją. Ten pocałunek... To zupełnie coś innego. Nie dla żartu i jeszcze tamta sytuacja, w której rozmawialiśmy trochę o uczuciach. Co to było? Co to znaczyło dla niego? I najistotniejsza sprawa, czy powinienem go o to pytać? Bałem się odpowiedzi, którą mogłem otrzymać.
– Max? Max, słuchasz nas? – Głos Talii przebił się przez moje myśli.
– Co? A, tak.
– To o czym właśnie mówiliśmy? – zapytał Chris, przyglądając mi się uważnie.
– Teraz was słucham. Wcześniej nie słuchałem – odpowiedziałem bez zawahania. – Coś się stało?
– Liva się ze mną skontaktowała – powiedziała Nikki. Tym jednym zdaniem uzyskała moje stuprocentowe zainteresowanie. – Napisała mi, że utknęła w korkach w centrum miasta, ale najgorsze już za nią i niedługo się pojawi.
– To dobrze. Bałem się, że zrezygnowała.
– Nic z tych rzeczy.
Mieliśmy jeszcze dwie godziny do startu. Czekaliśmy na ostatni przegląd helikoptera na polu startowym, poza tym Trudis złapała mnie jakiś czas temu, przekazując, że przed misją jeden z Łowców z pierwszej dziesiątki chciał jeszcze ze mną porozmawiać. Mogliśmy ten czas wykorzystać, by trochę potrenować, ale jakoś żadne z nas nie miało na to ochoty. Lepiej zachować siły na później. Co mnie najbardziej zaskoczyło, to fakt, że w ogóle nie obawiałem się tej misji. Po tym, co mi się śniło, chyba powinien u mnie wystąpić chociaż jakiś częściowy paraliż, a tymczasem jedyna rzecz, która mnie zajmowała to pocałunek z Chrisem. Czaicie to?
Nie minął jeden dzień, a ja zacząłem mieć dość wydarzeń z wczorajszej nocy. Samo w sobie było zaskakująco przyjemne, biorąc pod uwagę to, że nigdy nie interesowałem się mężczyznami, lecz konsekwencje tego czynu okazały się wręcz makabryczne. Myśli o tym głupim pocałunku wręcz wyżerały mnie do środka. Czy to możliwe, żeby tak na mnie wpłynął? Nawet nie bałem się tego, że znalazłem w sobie cząstkę geja (co stanowczo będę musiał przemyśleć dokładniej później). Bałem się tego, że ów cząstkę znalazłem, całując się z moim najlepszym przyjacielem. O ile ją znalazłem.
Jeszcze nim przyszła Liva, pojawił się wyczekiwany przeze mnie Łowca. Okazało się, że był to Aaron Mulligan, postawny mężczyzna o krótko ściętych brązowych włosach. Aaron uplasował się na dziewiątym miejscu w rankingu, ale oprócz tego przyćmiewał nas wszystkim swoim wiekiem. Jako najstarszy z całej dziesiątki liczył sobie trzydzieści trzy lata.
– McCarey.
– Co jest? – zapytałem.
– Musimy porozmawiać na osobności – powiedział, odciągając mnie na bok, nie poczekawszy nawet na moją reakcję. – Jest ważna sprawa. Nie możesz powiedzieć nawet swojej siostrze czy Carterowi – wyznał. Ton jego głosu znacznie się zmienił, gdy wspomniał mojego najlepszego przyjaciela. Był jednym z konserwatystów, którzy nie popierali homoseksualizmu i innych „odstępstw" od normy.
– Okaaay – odparłem, przeciągając głoski.
– Pani Ravale kazała ci przekazać, że jak wrócisz z misji, musisz natychmiast przyjść z nią porozmawiać. Bez żadnej zwłoki. Jasne? – Jego głos był ostry jak brzytwa, kiedy informował mnie o tych rozkazach. Czasami zastanawiało mnie, jak można być aż tak posłusznym i lojalnym.
YOU ARE READING
Po raz pierwszy... | bxb
FantasyMax McCarey to najlepszy Łowca wampirów na świecie, który jeszcze nigdy się nie zakochał. Kiedy tylko wychodzi na jaw, że jest zauroczony pewną dziewczyną, wszyscy na siłę próbują ich połączyć. Ale czy ten związek ma w ogóle jakikolwiek sens, skoro...