Rozdział 11

95 35 57
                                    

Następnego dnia rano obudziłem się z czymś w stylu mentalnego kaca. Naprawdę było mi przykro, za to, że tak opieprzyłem Eirę poprzedniego dnia i zamierzałem ją przeprosić. Okay, wciąż uważałem, że przesadziła tą swoją wścibskością, ale ona zawsze taka była. A poza tym, rozumiem to, że się martwi i przejmuje. Pierwszy raz poważnie się zadurzyłem, więc się przejmuje i nie chce, żebym zepsuł. Ja też nie chcę zepsuć.

Powolnie podniosłem się z łóżka i wybrałem do łazienki, żeby spędzić tam zacne trzy kwadranse na pielęgnowaniu własnego ciała.

Nie miałem zamiaru spieszyć się z przepraszaniem mojej siostrzyczki, bo potem jeszcze pomyśli, że zawsze będzie miała nade mną taką władzę. Co jak co, ale to ja jestem facetem w tym domu i to ona powinna się słuchać mnie. No dobra, przesadzam.

Schodząc po schodach, usłyszałem głos mojej siostry dochodzący z kuchni. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się z kim może rozmawiać, ale i tak postanowiłem tam iść, nie przejmując się, czy będę przeszkadzać. Miałem ochotę na herbatkę.

– ... takie słodkie. Gdyby się bardziej postarał miałby Livę bez problemu!

Co?

Kto miałby Livę?

Zatrzymałem się tuż przed drzwiami i ukryłem za ścianą. Muszę się dowiedzieć, o co chodzi.

– Może on po prostu potrzebuje... no nie wiem, wsparcia? – Czy to był głos Nikki? To dość prawdopodobne, ponieważ Eira i Nikki często spędzały czas, plotkując między sobą.

– Jak próbuję mu pomóc, to zawsze się irytuje – odparła moja siostra.

– Co jeśli się tego wstydzi? Wydaje mi się, że do Maxa zawsze trzeba podchodzić specjalnie delikatnie. Może i się mylę, ale z tego co zaobserwowałam, to całkiem łatwo go zranić. Zresztą, co ja tam będę mówić. To twój brat.

Mówią o mnie! I Livie! Kuźwa, czy one nie mają innych tematów?

– Taak, mam wrażenie, że on się trochę chowa za tą maską najlepszego i niezwyciężonego Łowcy.

Dość tego!

– Gdzieś mnie nie ma i od razu wszyscy mnie obgadują. To niemiłe – rzuciłem, wchodząc do kuchni. Od razu skierowałem się do czajnika, żeby nastawić wodę na herbatę.

– Podsłuchiwałeś nas? – zirytowała się Eira.

– Nie wiem, czy podsłuchiwaniem można nazwać to, ze jak tu szedłem usłyszałem fragment waszej rozmowy. Nawiasem mówiąc, była to rozmowa o mnie! Czy wam wszystkim na mózg padło? Dajcie mi wreszcie spokój! Rozumiem, że jestem bardzo wyjątkowy i wszyscy chcecie bardzo interesować się moim życiem, ale bez przesady!

– Nasza rozmowa zeszła na ciebie tylko... na chwilę – próbowała usprawiedliwiać się Nikki.

– No pewnie – warknąłem, nalewając gorącą wodę do kubka.

– O co ty w zasadzie jesteś zły? Przecież lubisz, jak ludzie się tobą interesują – prychnęła Eira.

– Nie, nie lubię! – krzyknąłem. – A wy gadałyście o mnie i Livie! Wszyscy to robią!

– No, wiesz... Pierwszy raz się w kimś zakochałeś – zauważyła Nikki.

– Nie zakochałem się – podkreśliłem, cedząc słowa. Upiłem łyk gorącej herbaty, parząc sobie język, i rzuciłem: – Mam was dość.

***

Zacięcie uderzałem pięściami w worek treningowy już od godziny. Chciałem trochę odpocząć od zewnętrznego świata, wyładowując swoje emocje na biednym, nic nie winnym przyrządzie do ćwiczeń. Nie da się zaprzeczyć, byłem wkurwiony. Obudziłem się z wesołym humorem i dobrymi intencjami, które wyparowały wraz z Eirą i jej pomysłami, polegającymi na wciąganiu wszystkich w moje problemy sercowe.

Po raz pierwszy... | bxbWhere stories live. Discover now