Rozdział 9

120 47 37
                                    

– To co o tym sądzicie? – zapytałem, przyglądając się każdemu po kolei. Większość słuchała mnie z prawdziwym zainteresowaniem. Tylko Chris wyglądał na wyjątkowo znudzonego. To trochę nietypowe, ponieważ opowiadałem drużynie historię, którą wcześniej przedstawiła mi Trudis.

– Trochę dziwne – stwierdziła Talia.

– Myślisz, że mogła cię okłamać? – Eira spojrzała na mnie uważnie.

– Nie sądzę. Wyraźnie zachowywała się tak, jakby musiała uważać na to, co mówi. Gdyby opowiadała mi jakąś zmyśloną historyjkę, aż tak by się przecież tym nie przejmowała.

– Co jeśli grała?

– Trudis jest dobra w zmyślaniu, kłamaniu i kombinowaniu, ale bez przesady...

– Nie możesz tego wiedzieć na sto procent...

– Stop! – warknął nagle Chris. – Załóżmy na razie, że historia tej baby jest prawdziwa. Dyskutowanie o tym, czy jest wystarczająco dobrą aktorką, żeby zachować się tak czy srak, nie ma sensu. Marnujemy czas. – powiedział twardo. – Max, masz coś jeszcze do dodania? – zwrócił się do mnie, już spokojniej.

Zastanowiłem się chwilkę. Czy powinienem wspominać im o Eliasie? Z jednej strony, jest to ważna sprawa, ponieważ włamał się do jednej z lepiej strzeżonych części Dievam. Z drugiej strony, jeśli chcę się dowiedzieć, co on kombinuje (a chcę), to lepiej, żeby jak najmniej osób miało pojęcie o tym wydarzeniu. Jeśli rozejdą się na ten temat jakieś plotki, Elias stanie się ostrożniejszy, a tak może go jeszcze na czymś przyłapię.

Oczywiście, powinienem zaufać drużynie i wszystko pięknie im wyśpiewać, ale... nie byłem do końca przekonany. I podjąłem najprostszą decyzję – nie mówię im. Przecież zawsze mogę im o tym wspomnieć później. I tyle.

– Nie – powiedziałem.

– Świetnie – stwierdził Chris. – Przejdźmy do kolejnej sprawy. Misja. Eira, Huke, jakieś dane?

– Cały plik z informacjami otrzyma Max w przeciągu najbliższych pięciu dniu. – Głos zabrała moja bliźniaczka. – Ale zaplanowane jest, że na misję udamy się równiutko za dwa tygodnie. Z ważniejszych informacji, było też coś o tym, że gniazdo zaczęło się przekształcać w zorganizowane plemię. Nie pamiętam za wiele w sumie. Wszystko jest w dokumencie.

– No to okay – powiedziałem. – Wydaje mi się, że to już wszystko. Czy jest jeszcze coś, co musimy zrobić?

– Emm, Max – zaczął Huke – tak jakby, musisz wybrać ósmego członka na misję.

– Och.

A skończyłoby się tak luźno, bez żadnych szczególnych, konkretnych zadań, czy zobowiązań (pomijając Eliasa, oczywiście). Teraz muszę zacząć myśleć nad jakaś ósmą osobą, cholera. Może Trudis ma rację? Gdybyśmy byli pełną drużyną, nie miałbym zawsze tego problemu.

Wtem, nagle odezwała się Nikki, ratując moją dupną sytuację:

– Znam taką szesnastoletnią dziewczynę, która zdała już na Licencję. Moglibyśmy ją zabrać na jedną misję.

– Okay – odparłem do razu. – Zaproponuj jej jutro trening zapoznawczy. Tak żebyśmy się wszyscy poznali.

– Jasne.

Tak! Może mi się upiecze.

***

Paliłem.

Tak, tak, wiem, powinienem o siebie dbać, ale w tym momencie miałem to w dupie, więc kiedy Eira zapytała mnie:

– Wiesz, że palenie cię niszczy?

Po raz pierwszy... | bxbWhere stories live. Discover now