Kiedy wybrałem się wraz z Chrisem do Dievam, spodziewałem się prawdziwego chaosu. Najwidoczniej jednak Łowcy odetchnęli przez te parę dni mojej nieobecności i chyba dotarła do nich brutalna rzeczywistość. W Siedzibie nadal kręciła się cała masa osób; jedni po prostu trenowali sobie w salach, a inni rozmawiali ze sobą na korytarzach. Obecnie dwoma królującymi tematami było – kto jest odpowiedzialny za te ataki oraz kto zostanie nowym dyrektorem.
Łowcy z Zarządu zamknęli się szczelnie w sali obrad i nie dopuszczali do siebie nikogo z zewnątrz. Właśnie z tego były znane ich wszelkie dyskusje. A konkretnie w takiej sprawie jak ta musiały królować sekrety.
Podejrzewałem, że wybierali także nowego dyrektora, a z tego, co kiedyś opowiadali mi rodzice, pamiętałem, jak mniej więcej to wygląda. Najpierw parę osób musiało zgłosić swoją kandydaturę, potem przygotować prezentację, a na koniec odbywało się głosowanie całego Zarządu. Co prawda, w związku z naglącą sytuacją pewnie wyglądało to trochę inaczej, ale rozumiałem, że jednak potrzeba im trochę czasu na obrady. Jednak nie wszyscy Łowcy byli zadowoleni z tej sytuacji i wśród tego ogromu plotek można było wyłapać obraźliwe i złośliwe komentarze w stosunku do Zarządu.
Ja i Chris spacerowaliśmy sobie wśród różnych Łowców, poszukując kogoś bardziej znajomego, z kim moglibyśmy zamienić parę słów i powymieniać trochę plotek. Nie żebyśmy mieli zbyt wiele do zaoferowania w sprawie najnowszych informacji.
Trafiliśmy do jakiejś grupy, przy której stał też Noel. Z tego co się orientowałem, ostatnio nie do końca brał udział w jakimkolwiek życiu towarzyskim. Wszyscy mówili, że bardzo dotknęła go śmierć Liama, jego bliskiego przyjaciela. Wokół nich zawsze krążyły plotki, że niby są dla siebie kimś więcej, a teraz wiele osób odbierało reakcję Noela jako potwierdzenie na bliższą relację między nimi. Nie rozumiałem tego. Jeszcze zanim byłem z Chrisem, zawsze się o niego martwiłem i nie wyobrażałem sobie życia bez niego. To normalne, że przyjaciele przeżywają swoją stratę. A Łowcy jak zawsze musieli ze wszystkiego robić afery.
Przywitaliśmy się z Łowcami i włączyliśmy do dyskusji. Z tego co wyłapałem, akurat obstawiali, kto będzie nowym dyrektorem. Ja jednak skupiłem się bardziej na Noelu i zagadałem go:
– I jak tam?
– Jako tako. – Chłopak skinął głową. – A u ciebie?
– Dzieje się – odparłem.
– Trudis?
– Też – przyznałem.
– Ty i twoja drużyna... – zawahał się. – Trochę się kręcicie wokół tego spisku. Naprawdę, teraz chyba tylko na was możemy liczyć, bo Zarząd pewnie jest w rozsypce. Zróbcie porządek z tym pieprzonym mordercą.
Zaskoczyło mnie jego wyznanie. Tak naprawdę masa Łowców teraz (i zawsze) wtykała nos w nie swoje sprawy, więc prędzej czy później ktoś powinien odnaleźć winnego. Określenie mojej drużyny jako jedynych zdolnych do dokonania tego wydawało mi się dziwne.
– Dlaczego tylko my? – zapytałem.
– Jesteście najlepsi – stwierdził. – I tylko wam ufam.
Skinąłem głową. Ostrożność Noela była zrozumiała po jego stracie.
– Co u twojej grupy treningowej? – Zmienił temat.
– Ostatnio widziałem się z nimi parę dni temu, ale mam wrażenie jakby minęły prawie dwa miesiące.
– Sporo się wydarzyło w tym czasie. Ciekawe, jak sobie z tym radzą te wszystkie dzieciaki.
CZYTASZ
Po raz pierwszy... | bxb
FantasyMax McCarey to najlepszy Łowca wampirów na świecie, który jeszcze nigdy się nie zakochał. Kiedy tylko wychodzi na jaw, że jest zauroczony pewną dziewczyną, wszyscy na siłę próbują ich połączyć. Ale czy ten związek ma w ogóle jakikolwiek sens, skoro...