Rozdział 44 " Powinnam schować swój słoniowy brzuch."

7.4K 443 72
                                    

#Selin

Siedziałam na szpitalnym korytarzu przed gabinetem Gemmy. Na dzisiejszy dzień miałam wyznaczoną wizytę. Harry nie mógł przyjść ze mną, ponieważ w tym samym czasie trwało spotkanie, na którym musiał się pojawić. Tłumaczyłam mu kilkanaście razy, że nic się nie stanie, jeśli odpuści ten jeden raz.

Kiedy cierpliwie czekałam na swoją kolej, dostrzegłam Chloe. Z początku nie byłam pewna czy to ona, gdyż trochę zmieniła się od czasu, gdy widziałam ją po raz ostatni. Dziewczyna wyglądała na smutną, nie miała na twarzy makijażu, snuła się po korytarzu bez celu. Nie pasowało mi to do niej. Zwykle Chloe nosiła ubrania z górnej półki, miała wyrazisty make-up, a przede wszystkim była pewna siebie. Teraz mogłabym powiedzieć, że to są dwie różne osoby. Blondynka przyszła koło mnie jak gdyby nigdy nic. Wstałam z krzesła, chcąc ją zawołać, ale z gabinetu wyłoniła się Gemma, która zaprosiła mnie do środka.

Przywitałam się ze szwagierką, porozmawiałyśmy trochę o mnie. Po kilkuminutowej rozmowie położyłam się na kozetce, odsłaniając coraz większy brzuch. Dziewczyna posmarowała go zimną, galaretowatą mazią i zaczęła jeździć po nim głowicą. Obserwowałam razem z nią obraz, pokazujący się na ekranie.

- Mała rozwija się prawidłowo - poinformowała Gemma. - Przybiera na wadze i robi się coraz większa.

- To, że rośnie, zdążyłam zauważyć - zachichotałam.

- Na obecną chwilę waży sześćset osiemdziesiąt osiem gramów - oznajmiła siostra, Harry'ego. - Nie mam szczęścia, bo za każdym razem, kiedy chcę ją podejrzeć, to śpi.

- Umów nas na nocną wizytę - zaproponowałam. - W nocy wierci się tak, że czasami odnoszę wrażenie, iż spodziewam się bliźniaków.

- To ciąża pojedyncza, jestem tego pewna na sto procent - stwierdziła blondynka, kończąc badanie. - Mamy jeszcze trzy miesiące, może następnym razem uda się zobaczyć, jak do nas macha.

- Na wszystko przyjdzie czas – odparłam, wycierając brzuch jednorazowym ręcznikiem. - Widziałam na korytarzu Chloe. Udało jej się jednak zajść w ciążę?

- Nie, w jej przypadku to praktycznie niemożliwe - wyjaśniła Gemma. - Moja koleżanka wykryła u niej guza na macicy.

- Co ty mówisz? - jęknęłam.

- Niestety - westchnęła dziewczyna, uzupełniając dokumentację. - Została na oddziale w celu dokładniejszych badań, ale diagnoza tylko się potwierdziła. Trzeba rozpocząć leczenie, ale Chloe nie chce się na nie zgodzić.

- Próbowałaś z nią rozmawiać? - spytałam, schodząc z kozetki.

- Oczywiście - powiedziała blondynka, patrząc na mnie. - Jest strasznie uparta, nie posłuchała mnie. Odmawia też spotkania z psychologiem. Nie możemy jej pomóc, żeby z czymkolwiek ruszyć, musimy mieć jej zgodę.

- Beznadziejna sprawa - stwierdziłam ze smutkiem.

Zrobiło mi się żal z powodu choroby Chloe. Wyrządziła nam wiele krzywd, ale nie potrafiłam przejść obok tego obojętnie. Martin była młoda, miała całe życie przed sobą. Nie mogła tak po prostu się poddać. Chciałam jej pomóc.

- Ja spróbuję nakłonić ją do leczenia - oznajmiłam. - Może mnie posłucha.

- Nie wiem, czy akurat ciebie posłucha - odparła szwagierka, kręcąc głową. - Jeśli masz ochotę, to spróbuj.

- Spróbuję - rzekłam, kierując się do wyjścia. - Zajrzę do ciebie, jak tylko od niej wrócę.

- Trzymam kciuki - Gemma uśmiechnęła się. - Możesz poprosić kolejną osobę.

This is the life || Harry Styles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz