Rozdział 26 "Zostawię was samych."

10.3K 535 135
                                    

#Selin

Dziś są moje urodziny. W tym roku wyjątkowo spędzam je w Brighton ze względu na Grace. Dotychczas wracałam do Holmes Chapel, żeby spędzić czas z mamą, tatą i siostrą. Jeszcze rok temu nie miałam powodu, by nie przyjechać do rodzinnego domu, ale odkąd urodziłam dziecko, zaczęłam myśleć inaczej. Moja rodzina była tutaj. Zresztą Gri jest jeszcze za mała na podróże.

Wczoraj córeczka skończyła trzy tygodnie. To niewiarygodne, że czas tak prędko płynie. Od dnia narodzin zdążyła nieco urosnąć i zmienić się. Jest coraz bystrzejsza i głośniejsza.

Dwa dni temu pojawiła się kolka, dlatego wieczorem zaczyna płakać, ponieważ boli ją brzuszek. Robię, co mogę, żeby ta dolegliwość minęła. Alex, która niedawno twierdziła, że jej wcale nie słychać, bardzo szybko zmieniła zdanie i już tak nie uważa.

- Puk, puk - zawołała Nicole, stając w drzwiach pokoju. - Można?

- Jasne - rzuciłam, zaścielając łóżko. - Zapraszamy.

- Przychodzę z misją. O ile się nie mylę, ktoś tu ma jakieś święto – zaczęła, posyłając mi uśmiech, jednocześnie podchodząc do mnie. - Kochana, chcę ci życzyć wszystkiego, co najlepsze, żebyś znalazła szczęście u boku tego twojego dewelopera, Harry'ego.

- Dziękuję Nicki. - Mocno przytuliłam współlokatorkę.

- A tu masz ode mnie drobny upominek. - Dziewczyna wręczyła mi przyozdobioną kopertę.

- Nie trzeba było - mruknęłam. - Ważne, że pamiętałaś.

- A tam, to nic takiego - Nicole machnęła ręką, stając przy łóżeczku, gdzie leżała Grace. - Twoja mamusia chyba nie ma dzisiaj humoru - Lang zwróciła się do małej, zaczepiając ją. - Coś się stało? Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć.

- I tak i nie - wzruszyłam ramionami, siadając na łóżku. - Sama już nie wiem.

- Co cię dręczy? - zapytała Nicole. - Może będę mogła pomóc.

- Pokłóciłam się z mamą, zresztą to żadna nowość. Odkąd pojawiła się Grace, ciągle są jakieś zgrzyty między nami. Nie potrafimy się dogadać. Ellen poucza mnie, co powinnam robić, a czego nie. Zaczynam mieć tego dość, to staje się irytujące - westchnęłam, chowając twarz w dłoniach. - W dodatku jest zawiedziona tym, że nie przyjechałam na urodziny do domu. Okey, tradycja tradycją, ale mam tutaj przyjaciół, chłopaka i dziecko.

- Sel, nie przejmuj się - rzekła współlokatorka, zajmując miejsce obok mnie. - Twoja mama chce tylko waszego dobra. Jednak trochę przesadza, jesteś dwudziestoczteroletnią dziewczyną, a nie rozpuszczoną nastolatką. Uważam, że w tej sytuacji najlepiej będzie, jeśli szczerze ze sobą porozmawiacie.

- Myślałam o tym, ale przez telefon jakoś ciężko - spojrzałam na przyjaciółkę.

- Za jakiś czas pewnie zdecydujesz się wybrać do rodziców, więc wtedy mogłabyś poprosić mamę o chwilę rozmowy - powiedziała Nicole, uderzając ręką w moje lewe udo. - Wystarczy odrobina cierpliwości.

- Jak tak cię słucham to mam wrażenie, że pomyliłaś kierunki – zauważyłam, kierując wzrok na córkę, która ssała smoczek. - To ty powinnaś wybrać psychologię, a nie fryzjerstwo.

- Nigdy w życiu! - zaprotestowała Nicole. - Znalazłam swoje miejsce na świecie. Z moich rad zbyt wiele by nie wyszło, ty się do tego lepiej nadajesz.

- Zobaczymy, jak będzie - skwitowałam, sięgając po telefon, gdzie paliła się niebieska migawka, co świadczyło o tym, że znajomi składają mi życzenia na Facebook'u.

This is the life || Harry Styles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz