Rozdział 11 "To niemożliwe!"

15K 711 302
                                    

#Selin

Skończyłam oglądać jeden ze swoich ulubionych seriali, więc wyłączyłam laptopa. Nie miałam pojęcia, czym się zająć. Z kieszeni bluzy wyjęłam telefon, żeby sprawdzić godzinę. Wyświetlacz wskazywał dopiero 11:23, a moje plany na resztę dnia już się skończyły. Sprzątać nie miałam co, zresztą robiłam to codziennie. Pranie wstawiłam wczoraj, więc kosz z brudnymi ciuchami był pusty i chęć ruszenia się do łazienki, aby włączyć pralkę była bez sensu. Podniosłam się ze swojego łóżka, wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę z zamiarem zabrania się za obiad, lecz jedzenie dostrzegłam na drugiej półce. Wkurzona, użyłam większej siły i zamknęłam drzwiczki. Sięgnęłam po czystą szklankę z szafki i nalałam do niej pomarańczowego soku. Puste naczynie postawiłam na kuchennym stole. Chciałam wrócić do swoich czterech ścian, gdy dostrzegłam w rogu pokoju gościnnego, stertę ubrań. Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo znalazłam sobie zajęcie na jakiś czas. Nie przepadłam za prasowaniem, jednak mimo tego sięgnęłam po deskę do prasowania i żelazko. Kilka rzeczy położyłam na oparciu kanapy, żeby było mi wygodniej sięgać i przystąpiłam do prasowania, podłączając wcześniej urządzanie do prądu.

Minął może kwadrans, gdy rozległ się dźwięk mojego telefonu. Odebrałam połączenie, kontynuując czynność.

- No hej - odezwałam się radośnie, ponieważ dzwonił Louis.

- Kobieto, ty żyjesz, czy kosmici cię porwali? - zapytał żartobliwie Tomlinson.

- Żyję i mam się dobrze - odparłam. - A co u ciebie, Tommo?

- Mam właśnie wolne w pracy. Pomyślałem, że moglibyśmy się spotkać. Stęskniłem się za swoją siostrą.

- Dlaczego nie, jestem za - złożyłam wyprasowaną koszulkę Nicole i rozłożyłam na desce następną rzecz.

- Mogę za godzinę do ciebie wpaść? - zapytał Louis.

- O nie, to ja do ciebie przyjadę - powiedziałam wyłączając żelazko z prądu. - Mam dość siedzenia w domu. Ruch dobrze mi zrobi.

- Skoro chcesz to okey - westchnął chłopak.

- Możesz wyjść po mnie na przystanek, chociaż nie myśl, że zapomniałam, gdzie mieszkasz.

***

Siedziałam w mieszkaniu Louisa prawie godzinę. Mieliśmy sobie mnóstwo rzeczy do opowiedzenia, gdyż dawno się nie widzieliśmy. Tomlinson praktycznie ciągle pracuje, a jeśli ma wole to spędza czas z Eleanor. Dziś jednak dziewczyna nie miała urlopu, dlatego mogliśmy rozmawiać tak, jak dawnej, gdy wynajowaliśmy razem mieszkanie.

- Wiesz, zazdroszczę ci tego niemal codziennego wstawania do pracy - westchnęłam, masując wystający brzuszek. - Tak strasznie mi tego brakuje.

- Domyślam się, bo ile można siedzieć w domu - Lou mnie przytulił. - Przecież to idzie zbzikować.

- No właśnie - jęknęłam. - Nie jestem nawet na półmetku.

- Zaraz coś na to zaradzimy - oznajmił szatyn i wstał z krzesła. Skierował się w stronę stolika, który stał niedaleko. Spod niego wyjął laptopa.

- Przecież spodziewam się dziecka, nikt do pracy mnie nie przyjmie - powiedziałam skupiając wzrok na brzuchu. - Nie mogę wykonywać żadnej fizycznej...

- Czy ja wyglądam na osobę, która miałaby zaraz wysłać gdziekolwiek twoje CV? - Louis wszedł mi słowo.

- Szczerze mówiąc to tak - pokręciłam głową, śmiejąc się. - Idę do łazienki, bo mi pęcherz pęknie.

This is the life || Harry Styles Where stories live. Discover now