Rozdział 36 "Jesteś jedyna i niepowtarzalna."

9.3K 444 165
                                    

#Selin

Na uczelni odwołali mi zajęcia, z czego się ucieszyłam. Było mi to na rękę, ponieważ musiałam, zrobić porządki w domu. W dodatku mogłam zająć się swoją córką, której nie miałam okazji poświęcić większej uwagi przez ostatni czas. Wszystko to spowodowane było egzaminami. Zdałam je, z czego byłam bardzo zadowolona, gdyż ominęły mnie poprawki.

Podczas drzemki małej wysprzątałam całą kuchnię, salon oraz pokój, w którym nieraz pracuje Harry, przeglądając jakieś dokumenty. Chciałam jeszcze ogarnąć łazienkę, lecz nie zdążyłam, bo przerwał mi płacz Grace, dochodzący z naszej sypialni.

Weszłam po schodach na piętro i udałam się do właściwego pomieszczenia. Od razu po uchyleniu drzwi, skierowałam wzrok w stronę łóżeczka, gdzie leżała Gri z nóżkami, umieszczonymi na szczebelkach. Podeszłam bliżej i dostrzegłam mokre od płaczu, policzki. Pochyliłam się nad meblem, wyjmując z niego półroczną córkę.

- Cichutko, już jestem przy tobie – oznajmiłam, przytulając małą, jednocześnie całując w czubek głowy. - To był tylko zły sen, wiesz?

Usiadłam z nią na fotelu, sadzając ją na swoje kolana w pozycji półleżącej. Dziecko przytuliło się do mojej piersi, zamykając oczy i powoli się uspokajając.

Minęło kilka chwil, zanim Grace przestała płakać na dobre. Kołysałam ją, myśląc, że pójdzie spać dalej, ale niestety, myliłam się. Mała, zamiast zasypiać, próbowała usiąść. Córeczka potrafiła już samodzielnie siedzieć, chociaż kiwała się jeszcze na boki. Dlatego też, żeby zapobiec upadkowi na podłogę, obstawiałam ją dookoła poduszkami, na które mogła spokojnie upadać, bez ryzyka, że sobie coś zrobi.

Po jakimś czasie zeszłam z nią na dół i posadziłam ją do kojca, gdzie znajdowały się zabawki.

Ze schowka pod schodami wyjęłam mopa, a wiadro napełniłam w kuchni wodą, by umyć podłogi, jednocześnie kończąc sprzątanie. Łazienkę zostawiłam sobie na później, bo nie miałam już siły na jej ogarnięcie.

- Jesteś głodna? - zapytałam dziecko, biorąc je ponownie na ręce. - Przygotowałam dla ciebie twoją ulubioną zupkę z marchewką. Jak ładnie zjesz, to pójdziemy na dwór. Chcesz iść dada?

Grace odpowiedziała mi piskiem, po czym włożyła palce prawej dłoni do buzi. Posadziłam ją do krzesełka i nałożyłam do plastikowej miseczki jedzenie, którym nakarmiłam Gri. Córka zjadła niemal całą przygotowaną porcję, zostawiając kilka łyżeczek, które próbowałam w nią bezskutecznie wcisnąć. Ostatecznie odpuściłam, gdyż widziałam, że mój upór do niczego dobrego nie doprowadzi, a zresztą i tak dużo zjadła

***

Wyszłam z garażu, prowadząc wózek, który był teraz spacerówką, ponieważ Grace nie mieściła się już do gondoli. Dodatkowo mała nie chciała już ciągle leżeć, pragnęła poznawać świat, a pozycja siedząca jej to umożliwiała.

Na dworze świeciło słońce, a kilkucentymetrowy śnieg skrzypiał pod nogami. Na zewnątrz było minus sześć stopni, więc taka pogoda sprzyjała spacerom.

Czekałam, aż brama od garażu się zamknie, by móc ruszyć. Nagle usłyszałam dźwięk silnika, a później zza domu wyłonił się czarny samochód Harry'ego. Chłopak zaparkował auto na podwórku (w garażu stał mój pojazd) i wysiadł z niego, podchodząc do nas.

- Hej! - przywitał się brunet, składając szybki pocałunek na moich ustach. - Cześć moja księżniczko!

- Co tak wcześnie? - zapytałam, spoglądając na narzeczonego. - Nie powinieneś być jeszcze w pracy? Dopiero południe.

This is the life || Harry Styles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz