Rozdział 34 "No w końcu, braciszku."

10.9K 483 175
                                    

#Selin

- Dzień dobry, kochanie - rzekł Harry, zachrypniętym głosem, całując moje ramię. - Wesołych świąt!

- Dzień dobry - odparłam, kładąc się na plecy, brunet leżał na boku, podpierał się lewą ręką. - To nasza pierwsza wspólna gwiazdka, cieszysz się?

- Bardzo - mruknął, pochylając się nade mną i całując mnie w usta. - Na pewno będzie wyjątkowa. Przynajmniej postaram się, aby takie były.

- Jesteś strasznie kochany - stwierdziłam, odgarniając do tyłu włosy chłopaka. - Czasami zastanawiam się, czym sobie na ciebie zasłużyłam. Nigdy nie sądziłam, że mogę trafić na kogoś takiego, jak ty.

Naszą rozmowę przerwało marudzenie Grace, która poruszała wszystkimi czterema kończynami, mając główkę zwróconą w naszą stronę.

Harry wstał z łoża, udał się na drugą stronę pokoju, by wziąć córkę na ręce. Wrócił z nią do mnie. W międzyczasie podniosłam się do siadu, opierając się o oparcie łóżka. Chłopak podał mi dziecko i wręczył butelkę z ciepłym mlekiem. Natychmiast podałam Gri do buzi smoczek, a ta zaczęła energicznie ssać pokarm.

- Zrobię śniadanie, masz jakieś konkretne życzenie? - spytał Harry. - Spełnie każde twoje pragnienie.

- Zdam się na ciebie, Harry - odparłam, uśmiechając się.

- Okey - rzekł loczek, kierując się w stronę wyjścia.

Styles zniknął z pola mojego widzenia, usłyszałam, jak zbiegł po schodach i uderzył się o zamontowaną bramkę. Potem do sypialni docierały odgłosy z kuchni.

Minęło kilka minut, zanim Grace wypiła mleko. Pustą butelkę odstawiłam na szawkę nocną, jednocześnie chwaląc małą za opróżnienie całej porcji jedzenia. Trzymając małą, wywlekłam się spod kołdry, stawiając bose stopy na ciepłej podłodze. Podeszłam do okna, żeby odsłonić rolety i wpuścić światło. Za oknem lekko poruszył śnieg, co spowodowało, że poczułam magię świąt Bożego Narodzenia. Grace też musiała spodobać się padająca biel, ponieważ zaczęła machać rączkami i rozmawiać po swojemu.

- Ten biały puch to śnieg, kruszynko - powiedziałam, przeczesując dłonią jej brązowe włoski, które skręcały się na dole.

Chwilę później odeszłam od okna, udając się w stronę szafki, aby zabrać brudną butelkę i opuściłam sypialnie. Ostrożnie zeszłam na dół, uważając, żeby nie zaliczyć upadku. Do moich nozdrzy dotarł zapach naleśników.

Zauważyłam, że na obu talerzach znajdowały się gotowe porcje. Moj brzuch wydał z siebie dźwięk, utwierdzając mnie, że jestem głodna.

Zaczęłam rozglądać się za bujaczkiem, a gdy go zlokalizowałam, położyłam do niego Grace. Dałam jej jeszcze do rączki grzechotkę, aby mogła się czymś zająć.

Podeszłam do stołu w kuchni, biorąc głęboki wdech. Zamierzałam usiąść na krzesło, kiedy dostrzegłam na blacie kuchennym pudełeczko. Moja ciekawość wzięła górę, już po chwili trzymałam w dłoni czerwone opakowanie, które utworzyłam. To, co tam zobaczyłam, sprawiło, iż zrobiło mi się gorąco, nogi ugięły się w kolanach, a serce zaczęło mocniej bić.

W tym samym czasie usłyszałam wychodzącego z łazienki bruneta. Chciałam szybko odłożyć zabraną rzecz na jej poprzednie miejsce i udawać, że w ogóle nie zwróciłam na nią uwagi. Niestety Harry okazał się szybszy i nim zdążyłam cokolwiek zrobić to chłopak stanął naprzeciwko mnie.

Wyglądał, jakby go ktoś przyłapał na miejscu zbrodni i miał aresztować.

Między nami panowała chwila ciszy, przerywana, co chwilę przez gaworzenie Grace. Postanowiłam odezwać się pierwsza.

This is the life || Harry Styles Where stories live. Discover now