Rozdział 4 "Musiałabym pomyśleć."

14.4K 734 114
                                    

#Selin

Harry zabrał mnie do wielkiego biurowca, liczącego kilkanaście pięter. Windą dostaliśmy się na trzecie z nich. Chłopak dobrze znał otoczenie, co chwilę ktoś się z nim witał, dlatego przyszła mi do głowy myśl, że on tu pracuje. Czułam się niezręcznie, idąc obok niego, nie pasowałam tam, a mój stan mówił sam za siebie. W pewnym momencie brunet otworzył przede mną drzwi i zaprosił do środka. W oczy od razu rzuciło mi się biurko, stojące centralnie naprzeciwko wejścia. Za nim znajdowało się duże okno. Po prawej stronie stał regał, który wypełniony był mnóstwem segregatorów z różnymi dokumentami. Po lewej stronie stał duży fotel, kanapa oraz szklany stolik. Kolor ścian łączył się z kolorem wszystkich mebli.

- Rozgość się - powiedział Harry, wieszając mokrą marynarkę na obrotowym krześle, stojącym przy biurku.

- Tutaj jest łazienka – poinformował mnie, wskazując ręką na odpowiednie drzwi.

- Dziękuję - zdjęłam kurtkę, a torbę położyłam na fotelu.

- W szafce obok grzejnika są jakieś czyste rzeczy mojej siostry. - dodał. - Przebierz się w nie, powinny pasować rozmiarem.

- Nieźle się urządziłeś - przyznałam. - Suszarkę też pewnie masz.

- Mam - uśmiechnął się. - Napijesz się czegoś?

- Herbaty – odparłam, pociągając za klamkę od drzwi.

W łazience doprowadziłam się do porządku. Zdjęłam mokre ubrania, po czym ubrałam granatowe dżinsy oraz koszulę w czarno-czerwoną kratkę. Rzeczy znalazłam w szafce, o której wcześniej mówił Harry. Wysuszyłam włosy i związałam je w luźnego koka, ponieważ miałam na prawym nadgarstku gumkę. Na samym końcu poprawiłam rozmazany makijaż.

Kiedy wyszłam z łazienki bruneta nie było w gabinecie. Schowałam swoje podręczne kosmetyki do torebki. Ni stąd, ni zowąd w pomieszczeniu rozległ się dźwięk, dzwoniącego telefonu chłopaka. Urządzenie z łatwością odnalazłam, ponieważ ekran się świecił.Chwilę później drzwi zaskrzypiały. Harry wszedł przez nie, niosąc na tacy dwa kubki z parującą zawartością.

- Już? - zdziwił się brunet, dostrzegając moją osobę.

- Tak - powiedziałam. - Kwadrans w zupełności mi wystarczył.

- Nie pomyliłem się z tym, że ciuchy będą na tobie idealnie leżeć - stwierdził Harry, przyglądając mi się. - Zrobiłem dla ciebie herbatę tak, jak chciałaś.

- Masz dobre oko – powiedziałam, siadając na kanapie, gdzie Harry postawił tacę z piciem. - Telefon ci dzwonił.

-Serio? - Chłopak podszedł do biurka i chwycił urządzenie. - Faktycznie.

- Nie oddzwonisz? - Wzięłam do ręki kubek z herbatą.

- To może poczekać – stwierdził, odkładając telefon na poprzednie miejsce.

Brunet usiadł na fotelu i sięgnął po filiżankę z kawą.

Między nami zapanowała głucha cisza. Nie czułam się dobrze w takich sytuacjach. Szukałam wtedy jakiś nowy temat do rozmowy, ale tym razem nie było to takie łatwe, bo nic nie widziałam o Harrym.

-To twoja firma? - Takie pytanie jako pierwsze przyszło mi na myśl.

- Nie, jestem jej współwłaścicielem - odparł brunet. - Mój ojczym ją założył, a jakiś czas temu wkręcił mnie do interesu - Harry postawił filiżankę na oparciu fotela. - W przyszłości mam to wszystko odziedziczyć, ale jakoś się nie widzę w tej roli. Nie chcę sterować ludźmi.

This is the life || Harry Styles Where stories live. Discover now