RULE. SAGA : TAK ZWYCZAJNIE T...

By amalia-iza-martin

126K 9.4K 2.1K

Rule Moon - Keller, nie miał szczęścia w życiu. Został samotnym ojcem, uroczej dziewczynki. Na jego drodze st... More

Kolejność czytania.
Rozdział I. cz 1.
Rozdział I cz 2.
Rozdział 2 cz 1.
Rozdział 2 cz 2.
Rozdział 3 cz 1.
♥️♥️♥️Szczęśliwego Nowego Roku ♥️♥️♥️
Rozdział 3 cz 2.
Rozdział 4 cz 1.
Rozdział 4 cz 2.
Rozdział 5 cz 1.
Rozdział 5 cz 2.
Rozdział 6 cz 1.
Rozdział 6 cz 2.
Rozdział 7 cz 1.
Rozdział 7 cz 2.
Rozdział 8 cz 1.
Rozdział 8 cz 2.
Rozdział 9 cz 1.
Rozdział 9 cz 2.
Rozdział 10 cz 1.
Rozdział 10 cz 2.
Rozdział 11 cz 1
Rozdział 11 cz 2.
Rozdział 12 cz 1.
przerwa
Rozdział 12 cz 2.
Rozdział 13 cz 1.
Rozdział 13 cz 2.
Rozdział 14 cz 1.
Rozdział 14 cz 2.
Rozdział 15 cz 1.
Rozdział 15 cz 2.
Rozdział 16 cz 1. 18+.
Rozdział 16 cz 2. 18+.
Rozdział 17 cz 1.
Rozdział 17 cz 2.
Rozdział 18 cz 1.
Rozdział 18 cz 2.
Rozdział 19 cz 2.
patrzcie jak pięknie.
Rozdział 20 cz 1.
Rozdział 20 cz 2.
Rozdział 21 cz 1.
Rozdział 21 cz 2.
Rozdział 22 cz 1.
Rozdział 22 cz 2.
Rozdział 23 cz 1.
Rozdział 23 cz 2.
Czy teraz jest wystarczająco tajemniczo?
❤️❤️❤️Dziękuję ❤️❤️❤️
Rozdział 24 cz 1.
Rozdział 24 cz 2. 18 +
Rozdział 25 cz 1.
Rozdział 25 cz 2.
♥️♥️♥️Epilog.♥️♥️♥️

Rozdział 19 cz 1.

1.9K 148 19
By amalia-iza-martin


- Dobrze poszło. - Powiedziałem do mojej lepszej połowy. - Myślisz, że się zdecydują? - Julia spojrzała na mnie spod rozczochranych włosów, oboje rozbieraliśmy się, żeby razem wziąć kojącą kąpiel, ten dzień był ciężki. 

- Myślę, że są dumnymi ludźmi. To nie jest takie proste przyznać się, że sobie nie radzisz. Ale są też wykończeni. Umiesz ubrać słowa tak, żeby nie deptać niczyjego ego. Udowodniłeś im, że są nam potrzebni. Dałabym wiele za kogoś, kto będzie odpisywał na zamówienia, albo liczył stan rzeczy do wysłania. Mogłabym się skupić, na pilnowaniu przerobu. - Była zmęczona, sukces nie przychodził bez pracy, a mieliśmy jej coraz więcej. 

- Wiem kochanie, ja też bym się dał pokroić za kogoś kto odwiezie towar, czy odbierze nasze zakupy. Wszystko zabija się o czas, a jego nie mamy w nadmiarze przy takiej ilości zajęcia. A Buba pilnuje Miny. - Byłem już prawie nagi, gdy głośny rumor od drzwi wejściowych oderwał mnie od planowanych przyjemności w wannie. Ruszyłem praktycznie biegiem do drzwi. Zerknąłem na zewnątrz Buba z dzikim wzrokiem, bębnił w nie. Kurwa co się dzieje? Otworzyłem je. 

- Rule, zasnąłem a ona rodzi. Łóżko jest całe mokre. - Buba wrzeszczał chaotycznie.  - Nie obudziła mnie. Pomóż, zadzwoniłem po karetkę, ale to daleko, a tam widać coś w jej wiesz. - Zaczerwieniony przyznał, że jego żona ma coś pod majtkami jak mały niegrzeczny chłopiec. Matko boska facet dorośnij. Miałem ochotę krzyczeć. Zgarnął mnie za rękę ciągnąc. 

- Buba stój. - Parł dalej. - Buba, kurwa daj mi chociaż spodnie włożyć. - Julia rzuciła mi coś na plecy podając mi buty. Zgarnąłem to w ręce idąc za nim. W korytarzu ich domu, błyskawicznie wciągnąłem ubranie na tyłek, darowując sobie buty. 

- Ty umiesz odebrać poród. Jesteś ratownikiem, wszystko będzie dobrze. - Mamrotał nerwowo. Zatrzymałem go w przejściu. 

- Kurwa oddychaj, spokojnie. Daj mi tam wejść, idź umyj ręce przynieś ręczniki i prześcieradła. - Warknąłem na niego. Sam pędząc do kuchni i lejąc obficie mydło na ręce. Złapałem szczoteczkę intensywnie szorując dłonie. Potrzebuję kurwa rękawiczek. Mina powinna je mieć, bo w tym cedziliśmy mleko,  Tak samo jak czyste fartuchy. Zauważyłem dwa wiszące w pokrowcu przy drzwiach, obok leżały jednorazowe rękawiczki. I super. Kurwa fartuch był za mały. Rękawiczki wystarczą. Popędziłem do ich sypialni. Mina zagryzała zęby na dłoni, tłumiąc jęki. 

- Mina słoneczko, muszę cię zbadać. - Zapaliłem górne światło, przyciągając lampkę z komody, do jej krocza. Ja pierdolę dziecko było w kanale rodnym. Podciągnąłem jej koszulę do góry zginając jej nogi w kolanach. Buba wpadł do środka, z naręczem rzeczy. - Buba dzwoń do Juli niech przyniesie moją torbę. A potem właź za jej plecy. Podeprzesz ją, to już chwilę. - Julia już ubrana, pokazała się z torbą w dłoni. Podała mi ją. Wziąłem pierwsze prześcieradło podściełając je. Inne przesunąłem żeby było mi wygodnie. Buba podniósł plecy żony, opierając je na swoim brzuchu. - Mina złap go mocno za ręce i gdy przyjdzie skurcz przyj z całej siły. I krzycz dziewczyno nie hamuj się. Zobaczyłem zmianę na jej twarzy. Kolejny skurcz, złapała ręce Buby wrzeszcząc i napinając swoje ciało. Kurwa dzieciak jest wielki, z szokiem patrzyłem na pęknięcia jakie pojawiają się w jej kroczu, ale maluch się wysuwał wtedy to zobaczyłem pierdolona pępowina. - Stop. -  Krzyknąłem. - Pępowina, muszę ją odwinąć. Delikatnie podważyłem palcem usiłując ją zdjąć, ja cię kurwa chrzanię, dwa jebane razy. - Nie przyj udusisz dziecko. - Mina krzyczała z bólu, usiłując zapanować nad skurczem. Zsunąłem pierwszą warstwę, zabierając się za drugą , gdy dziecko zaczęło się wysuwać dalej, tylko kurwa nie to przytrzymałem je delikatnie, błyskawicznie zsuwając drugą część. Ale już wiedziałem, maluch był siny. Ja pierdolę. - Przyj szybko. - Krzyknąłem. Złapałem zacisk z torby zapinając go na pępowinę i ją przyciąłem. Nie patrzyłem na nic, zgarniając gruszkę i odsysając płyn z jej ust.

 - No maluszku, proszę.- Podniosłem ją do góry masując jej plecy. - Odetchnij dziecko - Nic kurwa. Położyłem ją delikatnie ma ręcznikach, masując jej klatkę piersiową palcami. Potem pochyliłem się zgarniając jej mały nosek i wargi w moje usta i wdmuchując powietrze. Znowu ją pomasowałem. Powtórzyłem czynność, nie zdając sobie sprawy, ze się modlę. Malutka oddychaj proszę. Kolejne wdmuchnięcie. Małe rączki zamachały. Płuca wciągnęły powietrze. Dzięki ci dobry Boże. Ciało się lekko zaróżowiło, a słaby krzyk wypłynął z jej ust. Masowałem ją po plecach przytrzymując ją przy mojej klatce piersiowej. 

- Ile czasu? - Wyszeptałem.

- Około minuty. - Może będzie dobrze, powiodłem palcem po jej stópkach sprawdzając czy reagują, delikatne drżenia. Była słaba. Masowałem dalej płacząc, tak jak wszyscy wokół mnie. Dźwięk karetki wyrwał mnie z odrętwienia. Julia wybiegła, ratownicy wpadli do środka. Sprawnie przekładając Minę na nosze. Ja nadal trzymałem maleństwo masując je i słuchając jej oddechów. Żyła, to było najważniejsze. Ratowniczka podeszła do mnie wyciągając po nią dłonie z ręcznikiem. 

- Nie oddychała, podwójnie zawinięta pępowina. Prawie minutę. - Pokiwała głową. Owijając ją w ochronną folię. 

- Wsadzimy ją do inkubatora i podepniemy maszyny. Chcesz jechać z nami? - Chciałem, chciałem mieć pewność, że przetrwa drogę. Musiałem to zrobić. 

- Tak. To moja bratanica. Byłem ratownikiem, jak ty. - Kobieta wyszła z małą a ja podążyłem za nią, Julia złapała mnie w progu. 

- Pomogę ci się ubrać, szybciej pójdzie. Podała mi koszulę Buby, sama padając na kolana i wsuwając mi buty. - W minutę później siedziałem już w karetce, sprawdzając parametry tej małej księżniczki. Miała przymknięte oczy, ale oddychała. Mina cicho płakała. 

- Będzie z nią dobrze Mina, musi być. Jest waleczną Księżniczką. Jak ma na imię? - Zapytałem. 

- Julietta. - Wychrypiała wśród łkań. 

- Ładnie, prawie jak moja Julia. - Głaskałem tą małą dziewczynkę całą drogę, upewniając się, że oddycha. Walczyła, to najważniejsze. Potem godzinami siedziałem na korytarzu, aż lekarz do mnie podszedł i powiedział, że będzie dobrze. Mała była silniejsza z godziny, na godzinę. Wojowniczka jak jej pradziadkowie. Modliłem się cały ten czas, wiedząc, że jej strata złamała by nas wszystkich, była pierwszym dzieckiem urodzonym w naszym nowym domu. Nadzieją na przyszłość. Buba był przy rodzinie, ja musiałem wracać do swojej. Ze zdziwieniem zobaczyłem wuja Jamesa wchodzącego na korytarz. Tata był razem z nim. 

- Chodź, pora jechać do domu. Przywieźliśmy zamówienia. Buba dzwonił, żebyśmy cię odebrali. Z małą jest ok, nie chce od nich odejść, ale bardzo ci dziękuje. Uratowałeś życie tej małej dziewczynki. - Przytulił mnie, a ja miałem ochotę płakać z ulgi. Emocje mnie aż dusiły. Odetchnąłem ciężko.

- Tak wracajmy do domu. Pójdę do nich się pożegnać. - Powiedziałem cicho. Wiedziałem, gdzie leżą. Zerknąłem do pokoju przez wielką szybę. Buba stał koło inkubatora, przyglądając się dziecku. Była różowiutka, rączki i nóżki jej biegały, jak u każdego malucha. Buba podniósł głowę zerkając na mnie. Potem ruszył do drzwi. On zawsze był emocjonalny, nadwrażliwy. Zgarnął mnie przytulając zbyt mocno.

- Dziękuję. - Wyszeptał zduszonym głosem. Poklepałem go po plecach usiłując się wydostać z tych kleszczy jakie on nazywał ramionami. 

- Buba, dusisz. - Wychrypiałem, odsunął się. - Wracam do domu. Zadzwoń i daj znać kiedy was wypuszczą. - On wiedział, jak wiele pracy mamy w domu. Pokiwał głową.

- Idź. Damy sobie radę. Zresztą, rodzina nam nie daruje, ktoś zawsze się pojawi. Tata będzie jutro. - Robby przebywał z żoną. Ale nie odpuścił by wizyty u wnuczki. Poklepałem go jeszcze raz i ruszyłem do wyjścia. Całą drogę do domu przespałem, zbyt znużony, żeby reagować na cokolwiek. To był kurwa piekielny dzień, ale noc przebiła wszystko. 

Continue Reading

You'll Also Like

109K 5.5K 41
Miała wszystko, czego było jej trzeba do pełni szczęścia. W jednej chwili traci wszystko, za sprawą straszliwej pomyłki. Egzekucja. Strzały, krzyki...
380K 9.9K 41
Zawsze wiedziałam że moje dobre serce kiedyś mnie zgubi, a pomoc mojej najlepszej przyjaciółce doprowadzi do czegoś złego?...nie do czegoś innego, ni...
461K 21.4K 29
Amy, to początkująca dwudziestoczteroletnia ekonomistka. Od roku pracuje w dobrze rozwijającej się firmie - Ellite Group. Jest pełna pasji i mocno zm...
122K 2.7K 38
Melody hope - miła i uczciwa pani doktor nie ma rodziny bo wychowała się w domu dziecka najbliżej z nią jest jej przyjaciółka lili oraz jej ojciec gr...