Rozdział 19 cz 1.

1.8K 145 19
                                    


- Dobrze poszło. - Powiedziałem do mojej lepszej połowy. - Myślisz, że się zdecydują? - Julia spojrzała na mnie spod rozczochranych włosów, oboje rozbieraliśmy się, żeby razem wziąć kojącą kąpiel, ten dzień był ciężki. 

- Myślę, że są dumnymi ludźmi. To nie jest takie proste przyznać się, że sobie nie radzisz. Ale są też wykończeni. Umiesz ubrać słowa tak, żeby nie deptać niczyjego ego. Udowodniłeś im, że są nam potrzebni. Dałabym wiele za kogoś, kto będzie odpisywał na zamówienia, albo liczył stan rzeczy do wysłania. Mogłabym się skupić, na pilnowaniu przerobu. - Była zmęczona, sukces nie przychodził bez pracy, a mieliśmy jej coraz więcej. 

- Wiem kochanie, ja też bym się dał pokroić za kogoś kto odwiezie towar, czy odbierze nasze zakupy. Wszystko zabija się o czas, a jego nie mamy w nadmiarze przy takiej ilości zajęcia. A Buba pilnuje Miny. - Byłem już prawie nagi, gdy głośny rumor od drzwi wejściowych oderwał mnie od planowanych przyjemności w wannie. Ruszyłem praktycznie biegiem do drzwi. Zerknąłem na zewnątrz Buba z dzikim wzrokiem, bębnił w nie. Kurwa co się dzieje? Otworzyłem je. 

- Rule, zasnąłem a ona rodzi. Łóżko jest całe mokre. - Buba wrzeszczał chaotycznie.  - Nie obudziła mnie. Pomóż, zadzwoniłem po karetkę, ale to daleko, a tam widać coś w jej wiesz. - Zaczerwieniony przyznał, że jego żona ma coś pod majtkami jak mały niegrzeczny chłopiec. Matko boska facet dorośnij. Miałem ochotę krzyczeć. Zgarnął mnie za rękę ciągnąc. 

- Buba stój. - Parł dalej. - Buba, kurwa daj mi chociaż spodnie włożyć. - Julia rzuciła mi coś na plecy podając mi buty. Zgarnąłem to w ręce idąc za nim. W korytarzu ich domu, błyskawicznie wciągnąłem ubranie na tyłek, darowując sobie buty. 

- Ty umiesz odebrać poród. Jesteś ratownikiem, wszystko będzie dobrze. - Mamrotał nerwowo. Zatrzymałem go w przejściu. 

- Kurwa oddychaj, spokojnie. Daj mi tam wejść, idź umyj ręce przynieś ręczniki i prześcieradła. - Warknąłem na niego. Sam pędząc do kuchni i lejąc obficie mydło na ręce. Złapałem szczoteczkę intensywnie szorując dłonie. Potrzebuję kurwa rękawiczek. Mina powinna je mieć, bo w tym cedziliśmy mleko,  Tak samo jak czyste fartuchy. Zauważyłem dwa wiszące w pokrowcu przy drzwiach, obok leżały jednorazowe rękawiczki. I super. Kurwa fartuch był za mały. Rękawiczki wystarczą. Popędziłem do ich sypialni. Mina zagryzała zęby na dłoni, tłumiąc jęki. 

- Mina słoneczko, muszę cię zbadać. - Zapaliłem górne światło, przyciągając lampkę z komody, do jej krocza. Ja pierdolę dziecko było w kanale rodnym. Podciągnąłem jej koszulę do góry zginając jej nogi w kolanach. Buba wpadł do środka, z naręczem rzeczy. - Buba dzwoń do Juli niech przyniesie moją torbę. A potem właź za jej plecy. Podeprzesz ją, to już chwilę. - Julia już ubrana, pokazała się z torbą w dłoni. Podała mi ją. Wziąłem pierwsze prześcieradło podściełając je. Inne przesunąłem żeby było mi wygodnie. Buba podniósł plecy żony, opierając je na swoim brzuchu. - Mina złap go mocno za ręce i gdy przyjdzie skurcz przyj z całej siły. I krzycz dziewczyno nie hamuj się. Zobaczyłem zmianę na jej twarzy. Kolejny skurcz, złapała ręce Buby wrzeszcząc i napinając swoje ciało. Kurwa dzieciak jest wielki, z szokiem patrzyłem na pęknięcia jakie pojawiają się w jej kroczu, ale maluch się wysuwał wtedy to zobaczyłem pierdolona pępowina. - Stop. -  Krzyknąłem. - Pępowina, muszę ją odwinąć. Delikatnie podważyłem palcem usiłując ją zdjąć, ja cię kurwa chrzanię, dwa jebane razy. - Nie przyj udusisz dziecko. - Mina krzyczała z bólu, usiłując zapanować nad skurczem. Zsunąłem pierwszą warstwę, zabierając się za drugą , gdy dziecko zaczęło się wysuwać dalej, tylko kurwa nie to przytrzymałem je delikatnie, błyskawicznie zsuwając drugą część. Ale już wiedziałem, maluch był siny. Ja pierdolę. - Przyj szybko. - Krzyknąłem. Złapałem zacisk z torby zapinając go na pępowinę i ją przyciąłem. Nie patrzyłem na nic, zgarniając gruszkę i odsysając płyn z jej ust.

RULE. SAGA : TAK ZWYCZAJNIE TOM V.  Zakończone.√Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon