toxic //reZigiusz

By hejremi

77.4K 3.4K 1.3K

Toksyczna przyjaźń. Toksyczna miłość. Toksyczne życie. (Wszelkie podobieństwa do innych książek są przypadk... More

Chapter one
Chapter two
Chapter three
Chapter four
Chapter five
Chapter six
Chapter seven
Chapter eight
Chapter nine
Chapter ten
Chapter eleven
Chapter twelve
Chapter thirteen
Chapter fourteen
Chapter fifteen
Chapter sixteen
Chapter seventeen
Chapter eighteen
Chapter nineteen
Chapter twenty
Chapter twenty one
Chapter twenty two
Chapter twenty three
Chapter twenty four
Chapter twenty five
Chapter twenty six
Chapter twenty seven
Chapter twenty nine
Chapter thirty
Chapter thirty one
Chapter thirty two
Chapter thirty three
Chapter thirty four
Chapter thirty five
Chapter thirty six
Chapter thirty seven
Chapter thirty eight
Chapter thirty nine
Chapter forty
Chapter forty one
Chapter forty two
Chapter forty three
Chapter forty four
Chapter forty five
Chapter forty six
Chapter forty seven
Chapter forty eight
Chapter forty nine
Chapter fifty
Chapter fifty one
Chapter fifty two
Chapter fifty three
Chapter fifty four
Chapter fifty five
Chapter fifty six
Chapter fifty seven
Chapter fifty eight
Chapter fifty nine
Chapter sixty
Chapter sixty one
Chapter sixty two
Chapter sixty three
Chapter sixty four
Chapter sixty five
Chapter sixty six
Chapter sixty seven
Chapter sixty eight
Chapter sixty nine
Chapter seventy
Chapter seventy one
Chapter seventy two
Chapter seventy three
Chapter seventy four
Chapter seventy five
Chapter seventy six
Chapter seventy seven
Chapter seventy eight
Epilogue
kilka słów ode mnie

Chapter twenty eight

1.1K 57 32
By hejremi

Weszłam do szkoły szybkim krokiem, bo ostatnio zaczęło mi się częściej zdarzać spóźnianie się. No, ale tym razem trochę przesadziłam, bo zaspałam, a od prawie trzech godzin trwają już lekcje. 

Cholerny budzik.  

Od razu na wejściu spotkałam Remka, Michała i Szymona, rozmawiających o czymś. Wyglądali na przejętych. Podeszłam do nich, jednak gdy chciałam się już odezwać, Michał odwrócił mnie do siebie tyłem. Z początku nie wiedziałam o co mu chodzi, ale gdy dokładniej się rozejrzałam, zamarłam.

Czy ona mu coś dosypała do picia?

Przez dłuższy czas po prostu wpatrywałam się w Nikole, która co raz bardziej zachłannie całowała Stuarta. A właściwie to on ją. A właściwie, to oni się wzajemnie starali pożreć. 

- Co on odpierdala? - spytałam, zaciskając ręce w piąstki, ale próbowałam nie dać po sobie poznać, że jestem wkurwiona do granic możliwości. Widząc jednak, jak jego ręka powoli wędruje z jej talii w dół, nie wytrzymałam. Szybkim krokiem ruszyłam w ich stronę i gdy chciałam się już odezwać, zostałam pociągnięta przez kogoś z powrotem do tyłu. Tym kimś okazał się być Michał. 

- Zostaw ich, niech sobie robią co chcą - prychnął szatyn, a gdy zadzwonił dzwonek, Stuart wraz z blondynką zniknęli za drzwiami damskiej łazienki. Nawet nas nie zauważył. 

Przynajmniej mam ją z głowy przez najbliższe czterdzieści pięć minut. 

Lekcja minęła nam całkiem spokojnie, a po Stuardzie i Nikoli nie było nawet śladu. Zniknęli ze szkoły, razem ze swoimi wszystkimi rzeczami. 

I bardzo dobrze. 

Podczas przerwy, gdy siedziałam na korytarzu z chłopakami, mój telefon ponownie zawibrował, co znaczyło, że dostałam wiadomość. Od razu ją sprawdziłam, bo miałam wrażenie, że wiem, od kogo ją dostałam. 

Nieznany: "Zacznę od Stuarta. Skończę na Remku."

Chyba śnisz, szmato. 

Zirytowana rozejrzałam się po korytarzu, po chwili jednak przypominając sobie, że tej działającej mi na nerwy blondynki nie ma w szkole. Tak samo jak Stuarta. 

Nie wierzę, że on dał się tak łatwo. Ona musiała go czymś przekupić, albo naćpać. 

***

- Pokłóciłem się z Szymonem - mruknął Remek, przecierając twarz, gdy tylko zobaczył mnie siedzącą w szatni, następnego dnia. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, jak mogło do tego dojść, po czym usiadłam obok niego, na ławce. - Pieprzył coś o Stuardzie - zaczął, cicho wzdychając. -  A potem wspomniał o Nikoli i.. - mówiąc to, w boksie obok, ktoś uderzył o szafki. Echo rozniosło się po całej szatni. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i obydwoje, jak najciszej ruszyliśmy w stronę, z której dobiegł ten dziwny dźwięk. Spodziewałam się, że może ktoś po prostu oparł się o szafkę, jednak trochę zbyt głośno, ale to, co zobaczyłam, przerosło moje oczekiwania. 

Obserwowaliśmy przez chwilę w ciszy, jak Szymon napiera swoim ciałem na Nikole, przyciśniętą przez niego do szafek i całuję ją po szyi. Rozchyliłam lekko usta ze zdziwienia, czując, jak moja złość przy tym narasta. 

Skoro to ma tak wyglądać, to teraz chyba nie odejdę od Michała i Remka na krok. 

Nie pozwolę na to, żeby im też namieszała w głowie.

Nie ma mowy. 

Po trzech godzinach obserwowania, jak w każdej wolnej chwili Szymon liże się z Nikolą, a nas ma w dupie, we trójkę postanowiliśmy się zerwać z pozostałych dwóch lekcji. Michała bezpiecznie odprowadziliśmy do domu, ponieważ nie mógł z nami zostać, natomiast ja z Remkiem postanowiliśmy pójść do naszej kawiarni, gdzie przesiedzieliśmy kilka godzin, do momentu, w którym pracowników zaczęło denerwować to, że co pół godziny coś zamawialiśmy. 

- Dzieciaki, nie macie nic w domu do roboty? - spytała wyraźnie znudzona kelnerka, która podeszła do naszego stolika już któryś raz. Ja tylko stłumiłam śmiech, zakrywając usta ręką, a Remek z poważnym wyrazem twarzy zamówił szklankę wody dla siebie i dla mnie. Miała to być dziś już ostatnia rzecz jaką skonsumujemy, ponieważ na dworze się ściemniało, a nie chciałam wracać do domu, w momencie, w którym nie widziałabym dokąd idę. - Jasne, zaraz przyniosę - dziewczyna wymusiła uśmiech i cicho wzdychając ruszyła w stronę lady, za którą stała jej współpracowniczka, starająca się zachować powagę i nie wybuchnąć śmiechem. 

Po wypiciu wody i dokończeniu naszej rozmowy, z rachunkiem, zostawiliśmy na stoliku również napiwek i krótki liścik, w którym podziękowaliśmy za cierpliwość do naszej dwójki i rozbawieni wyszliśmy na zewnątrz, stając przy oknie i przez dłuższą chwilę czekając, aż ktoś podejdzie do stolika, przy którym siedzieliśmy. Widząc, że kelnerka czyta, to co nabazgraliśmy na karteczce i uśmiecha się, rozglądając się dookoła, z nadzieją, że może gdzieś tu jeszcze jesteśmy, kąciki moich ust mimowolnie powędrowały w górę. Nie zauważyła nas jednak i po chwili wróciła za ladę, a my postanowiliśmy wracać już do domu. 

***

Siedziałam w swoim pokoju, kiedy z dołu usłyszałam podniesiony czyiś głos. Kilka głosów. Dużo głosów.

Po cichu wyszłam na korytarz, zostawiając swój notatnik w spokoju i jak najciszej potrafiłam, ruszyłam w stronę schodów, tym samym, słysząc, jak dźwięki z dołu stają się coraz wyraźniejsze. Jednak nadal było to samo bełkotanie, niezbyt rozumiałam, co i kto mówi. Zeszłam więc kilka schodków niżej, starając się skupić na rozmowie.

- Nie przyszedłem tu, żeby słuchać waszego pieprzenia o tej blondynie. Przejdź do rzeczy, albo stąd wyjdę - warknął Remek. Jego głos poznałabym zawsze i wszędzie. Po tych słowach, nastąpiła jednak dłuższa cisza. Nikt się nie odzywał, więc postanowiłam w między czasie zejść jeszcze niżej, jednak tak, aby nikt nie miał pojęcia o tym, że tu jestem. I jak na razie, całkiem mi to wychodziło. 

- Poczekaj chwilę, muszę pozbierać myśli - mruknął zestresowany Dezy, rozglądając się dookoła. 

Jego głos tak samo poznałabym zawsze i wszędzie... 

W tym samym czasie, postanowiłam po cichu zejść na sam dół, stając szybko za ścianą, tak, że nikt nie zwrócił na mnie uwagi. 

Spojrzałam na ich czwórkę - Remka, Michała, Kerela i Dezego. Nie mam pojęcia kiedy oni tu przyszli, czemu przyszli tutaj, ani po co w ogóle tu przyszli, ale wydaje mi się, że w ogóle nie powinnam tego wiedzieć. 

To się źle skończy.. I dla mnie i dla nich. 

- No mówisz, czy nie? Tracę czas - jęknął tym razem Michał, zerkając na zegarek, na ręce, którego tak naprawdę nie miał. Potem usłyszałam westchnienie ze strony Kerela, a na koniec prychnięcie Dezego. 

Jacyś tacy niecierpliwi są, nie rozumiem. 

- Ja wiem, że to zabrzmi cholernie źle, ale.. - Dezy przerwał na chwilę, aby się zastanowić. W tym samym czasie Remek jęknął z niezadowolenia, tak samo jak Michał. I również ja, ale w myślach. - Byłem z Nikolą w związku. 


Continue Reading

You'll Also Like

151K 6.5K 157
Patrycja nie miała ciekawego życia... w wieku 12 lat wyprowadzili się z miasta w efekcie czego straciła najlepszego przyjaciela... Ma teraz 19lat i w...
28.2K 1.2K 52
Zapatrzona w siebie i w pieniądze swoich rodziców 14-latka zostaje uprowadzona przez zwykłych, nie zbyt bogatych przestępców i przetrzymywana w stary...