Chapter fifteen

1.3K 72 26
                                    

Nagle drzwi balkonowe z impetem się otworzyły, a ja aż od nich odskoczyłam. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje, dopóki przed sobą nie ujrzałam Dezego. Zmierzył Remka wściekłym wzrokiem, po czym jak gdyby nigdy nic, odwrócił się na pięcie, a po chwili nie było go już w zasięgu mojego wzroku. 

Jest o niego zazdrosny? 

Remek spojrzał na mnie z rozbawieniem, a ja tylko cicho westchnęłam i ruszyłam na dół, aby ochrzanić Multiego. Taki był teraz mój plan. 

- Michał, musimy porozmawiać - rzuciłam, stając przed nim z obojętnym wyrazem twarzy. Lekko zdenerwowana zamknęłam mu przed nosem drzwi lodówki, którą chciał właśnie otworzyć i rzuciłam mu wymowny uśmiech. 

- Taa, co tam u Ciebie? - spytał, drapiąc się po karku. Kiedy stanął za mną Remek jego wyraz twarzy stał się nieco bardziej przerażony i w sumie mu się nie dziwiłam. - No ja.. Słuchajcie, to nie tak - zaczął się tłumaczyć, a my po chwili wybuchliśmy śmiechem. 

"Słuchajcie, to nie tak"

Bullshit, Michaś. 

Kiedy chciałam już zacząć coś mówić drzwi frontowe się otworzyły i weszło przez nie parę osób. Rzuciło mi się w oczy kilka znajomych twarzy, a po chwili przede mną stał tłum ludzi, chcących złożyć mi życzenia. Spiorunowałam jedynie Michała wzrokiem i ruszyłam w stronę swojej przyjaciółki, Natalii. Podała mi małe, kolorowe pudełeczko i mocno do siebie przytuliła, po czym wyminęła, odstawiając na blat w kuchni siatkę z alkoholem. Po chwili pojawiła się przede mną kolejna osoba. I kolejna. I kolejna, aż ujrzałam przed sobą uśmiechniętego Remka. Za nim stał Michał, a jeszcze dalej Dezy. Lekko się speszyłam, ale próbowałam nie dać tego po sobie poznać i wtuliłam się w Remka, który ponownie złożył mi dziś życzenia urodzinowe. 

- To dla Ciebie - mruknął Dezy, stając przede mną, z niepewnym uśmiechem na twarzy i wyciągając w moją stronę rękę, w której trzymał ten sam bukiet kwiatów, co kilka godzin wcześniej. Kąciki moich ust powędrowały do góry i wzięłam od niego kwiaty, cicho dziękując. 

To będzie długi wieczór. 

***

Obserwowałam właśnie, jak Kerel i Stuart ścigają się, kto pierwszy wypije litrową butelkę piwa. Obydwóm nawet nieźle szło, jednak Stuartowi w ostatniej chwili zabrakło powietrza i musiał na chwilę przerwać, przez co Karol zdążył przed nim wziąć ostatnie kilka łyków i zadowolony z siebie odstawił pustą butelkę na stół. Kilka osób, które dopingowały Karola zaczęło mu klaskać. Ja też chciałam, ale w tym samym momencie ktoś chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąć za sobą. Zdążyłam tylko pomachać chłopakom, a zaraz stałam na korytarzu, lekko przyparta do ściany przez Dezego. 

- Możemy porozmawiać? Teraz? - spytał, błądząc wzrokiem po mojej twarzy. Był zestresowany, to było widać na odległość. W ręce, którą opierał się o ścianę, przy mojej głowie trzymał jakąś pogniecioną kartkę, jednak, kiedy zauważył, że się jej przyglądam szybko wsunął ją do kieszeni w spodniach i spojrzał na mnie nerwowo, wyczekując aż odpowiem na jego pytanie. Co prawda, miałam zamiar się do niego nie odzywać, ale widocznie bardzo zależało mu na tej rozmowie, więc kiwnęłam głową na 'tak'. Zaprowadziłam go do salonu, gdzie może i było sporo osób i nie za bardzo dało się tam na spokojnie porozmawiać, ale przynajmniej wiedziałam, że jestem bezpieczna, niż gdybym siedziała z nim w pustym pokoju na piętrze (Spokojnie Natalia, nie będzie tu żadnych gwałtów, jak to sobie wyobrażałaś XDDDDD Pozdro<3 XD). Siadając na kanapie wymieniłam z Remkiem spojrzenia, po czym zacisnęłam usta w cienką linie, zerkając na Dezego. 

- O czym chcesz porozmawiać? - spytałam, udając, że nie mam o niczym pojęcia. Tak naprawdę wiedziałam, że chce mnie przeprosić. To było widać, chociażby po jego zachowaniu. W odpowiedzi Dezy cicho westchnął, a ja w czasie, w którym zbierał się do tego, aby zacząć mówić jeszcze raz zerknęłam na Remka. Stał pomiędzy Multim, a jakimś brunetem i bacznie nas obserwował, popijając przy tym prawdopodobnie piwo, bo co innego mógłby pić. Pokręciłam głową lekko rozbawiona i z powrotem spojrzałam na Dezego, który jak się okazało patrzy na mnie już od dłuższego czasu. 

No pięknie, brakowało mi tylko na głowie zazdrosnego, byłego chłopaka. 

- On Ci się podoba, prawda? - spytał nagle Dezy, załamującym się głosem, a ja wybałuszyłam oczy ze zdziwienia. 

 - Co ty pierdolisz? - spytałam podniesionym głosem i odsunęłam się od niego, a jego oczy momentalnie zaszły łzami. Remek poderwał się z miejsca, ale machnęłam ręką w jego stronę, sugerując, aby na razie się nie wtrącał. Dezy przetarł twarz ręką, po czym wstał z kanapy odchodząc parę kroków dalej. - A.. a nawet jeśli? - zadałam kolejne pytanie, kiedy ten nic nie odpowiedział. - To przecież nie twoja sprawa - prychnęłam, podnosząc się z kanapy i stając naprzeciwko niego tak, aby spojrzeć mu w oczy. 

- Ja chciałem.. chciałem, żebyś mi wybaczyła. Przepraszam Cię, za wszystko - szeptał prawie niesłyszalnie, a do tego zagłuszała go jeszcze muzyka, jednak ja słyszałam wszystko głośno i wyraźnie. Patrzałam na niego jednak pustym wzrokiem, nie wiedząc co odpowiedzieć. Przecież nie zdecyduje tak od razu. Potrzebuje więcej czasu. 

- Słuchaj.. muszę to przemyśleć - rzuciłam szybko i ruszyłam w stronę korytarza, nawet na niego nie zerkając. Wbiegłam po schodach na górę i pośpiesznie powędrowałam do swojego pokoju, gdzie usiadłam na łóżku, ukrywając twarz w dłoniach. 

[...] 

No ogólnie to nudziło mi się, więc macie dwa rozdziały w jednym dniu i można mnie wielbić.

Wesołego życia i fajnej majówki wszystkim<3

toxic //reZigiuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz