Chapter seventy five

172 5 0
                                    

- d w a  d n i -

Nie potrafiłam przestać się uśmiechać, gdy pisałam z Przemkiem. Ciągle rzucał jakimiś słodkimi, czy śmiesznymi tekstami, a fakt, że w dalszym ciągu za wiele o nim nie wiem, sprawiał, że interesował mnie coraz bardziej. Rzadko mówił o sobie, o swoich wspomnieniach, znajomych, rodzinie lub czymkolwiek innym. Czułam się jak z osobą, która przeszła to samo co ja. Tak jakby też miał pustkę w głowie i nie pamiętał niczego, co działo się przed wypadkiem. I mimo, że nigdy nie miał za wiele do powiedzenia, to świetnie mi się z nim rozmawiało i spędzało czas. Był swego rodzaju odskocznią od wszystkiego. Od Remka, od innych problemów.

No właśnie, od Remka.

- Wszystko w porządku? Dziwnie się zachowujesz - trąciłam go lekko w rękę, obserwując jak bawi się moimi włosami, jakby był w jakimś transie. Przyszedł do mnie i praktycznie się nie odzywał, a ja nie potrafiłam w żaden sposób do niego dotrzeć.

W końcu po długim czasie oczekiwania aż Remek się do mnie odezwie, mój telefon to zrobił. Rozradowana już chciałam odpisać Przemkowi na sms'a, jednak nagle urządzenie znalazło się w rękach Remka. Wyrwał mi go, jak tylko zauważył, że w ogóle na niego spojrzałam.

- Remek, do chuja, co się z tobą dzieję? Dziwnie się zachowujesz ostatnio, już naprawdę nie wiem o co chodzi  - odsunęłam się od niego szybko i spojrzałam, jak na idiotę. On natomiast zrobił dziwną minę, jakby nie wiedział w ogóle o czym do niego mówię, aż w końcu pod wpływem emocji zeszłam z łóżka, z zamiarem wyrzucenia go z pokoju, bo byłam już nieźle wkurzona.

- Ja cię kocham, okej?! - wydarł się, gdy zorientował się, co zaraz może wyniknąć z tej sytuacji. - Strasznie się martwię, że nie czujesz tego samego co ja, albo, że czujesz się przymuszona do bycia ze mną  - mówił, a do jego oczu napływały łzy. - Jutro może się stać coś, co może zniszczyć nasz związek i nie potrafię normalnie myśleć, wiedząc, że mogę cię stracić, rozumiesz to? - jego głos zaczął się załamywać, a ja patrzałam na niego z niedowierzaniem. - Jesteś najpięknieszą i najcudowniejszą dziewczyną, jaką dane mi było poznać i pragnę spędzić z tobą resztę życia - wyznał, przez co moje oczy również się zeszkliły i nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Ciężko mi było w ogóle patrzeć na niego w takim stanie. Stałam w osłupieniu przez następne kilka chwil, dopóki on nie zbliżył się do mnie, przytulając mnie do siebie.

- Nigdy nie usłyszałam czegoś takiego. Od nikogo - szeptałam mu do ucha, bo nie potrafiłam wydobyć z siebie głosu. W końcu emocje wzięły górę i rozpłakałam się, mocniej się do niego przytulając.

Cały ostatni tydzień dał mi sporo do myślenia.  W końcu byłam pewna swoich uczuć i wiedziałam już, co chciałam mu powiedzieć.

- T-też cię kocham - zająknęłam się, po dłuższej chwili milczenia. - Wierzę, że z tobą będę najszczęśliwsza i na nic innego bym ciebie nie zamieniła - wyznałam, ale ze stresu język aż zaczął mi się plątać.

W odpowiedzi Remek jedynie wziął twarz w swoje dłonie i złączył nasze usta w pocałunku. Czułam, że niesamowicie długo na to czekał.

Też na to czekałam.

toxic //reZigiuszWhere stories live. Discover now