Chapter sixty two

235 9 2
                                    

POV Marcelina
- Hej, wszystko w porządku? - usłyszałam za sobą troskliwy głos Przemka. Gdy do moich uszu dotarł również dźwięk trzaśnięcia drzwiami, przez dłuższa chwile wpatrywałam się w nie, starając się nie rozpłakać. Przemek zauważył, ze coś jest nie tak i natychmiastowo mnie do siebie przytulił, głaszcząc mnie uspokajająco po plecach. - Nie martw się, przejdzie mu - mówiąc to, pocałował mnie w czoło, po czym jeszcze mocniej do siebie przytulił.

Czy ja na pewno dobrze wybrałam?

POV Remek

Wparowałem zdenerwowany do swojego pokoju, w którym siedział nadal Michał i kręcił się dookoła na krześle obrotowym. Spojrzał na niewidzialny zegarek na swojej ręce, a zaraz potem na mnie, głupio się uśmiechając.

- Niech zgadnę.. nadal spotyka się z Przemkiem, a ty jesteś o niego cholernie zazdrosny? - spytał, krzyżując ręce na klatce piersiowej, jednak nie potrafiłem nic z siebie wydusić. Momentalnie zdenerwowanie zamieniło się w smutek i opadłem bezradnie na łóżko mając już w głowie najczarniejsze scenariusze, w jaki sposób moja relacja z nią może się skończyć. - Słuchaj, użalając się nad sobą nic nie wskórasz. Nie uważasz, ze powinieneś z nią porozmawiać? Tym bardziej, że w zaraz w każdej chwili będzie mogła się dowiedzieć.. no o tej dziwnej sytuacji, która zaistniała jakiś czas temu? - Michał patrzał się na mnie przenikliwym wzrokiem, jakby próbował wywiercić we mnie dziurę.

- Autentycznie miałem ochotę mu rozwalić łeb o ścianę - przyznałem, zaciskając ręce w pięści, ze wściekłości, która w dalszym ciągu mi nie mijała.

- No nie rozśmieszaj mnie, ty nigdy nie skrzywdziłbyś nawet muchy - parsknął ze złośliwym uśmieszkiem Michał, wstając z obrotowego fotela, na którym wcześniej siedział i kręcił się, przeglądając w tym samym czasie wszystko, co miał na telefonie, z powodu doskwierającej mu nudy. - Jesteś zwyczajnie zazdrosny. Jak będziesz robił takie afery, a nie daj Boże zacząłbyś ją jeszcze kontrolować, to twój związek skończy się szybciej, niż myślisz i ja nie żartuję, słyszysz mnie? - spytał lekko podirytowany faktem, że leżałem brzuchem na łóżku oraz z twarzą w poduszce, będąc totalnie niezainteresowanym tym, co Michał do mnie mówił.

Bardziej interesowało mnie teraz to, w jakim stopniu Przemek wykorzystuje fakt, że mnie tam nie ma, a Marcelina jest na mnie wkurzona.

Tyle myśli na raz kłębiło mi się w głowie, że dopiero po dłuższej chwili zorientowałem się, że Michał wyszedł z mojego domu naprawdę zdenerwowany, nawet chyba bardziej ode mnie, jednak mało mnie w tym momencie to obchodziło i zwyczajnie zszedłem na dół, w kierunku gabinetu mojego taty, gdzie znajdował się barek z alkoholem. Mało kto o nim wiedział, ponieważ tata nigdy nikogo tu nie wpuszczał i mocno cenił sobie prywatność, ale czasem jako dzieciak udawało mi się zakraść do tego magicznego miejsca. Czułem się tam jak w jakiejś Narnii.

Pozwoliłem sobie nalać dość sporą ilość alkoholu, jak na środek dnia, ale ta sytuacja z Marceliną tak mnie sfrustrowała, że musiałem dać upust swoim emocjom i zatopić swoje żale w napoju dla dorosłych.

POV Marcelina

- Dopiero co weszłam z nim w związek, a już zdążyliśmy się pokłócić - stęknęłam, przecierając twarz dłonią. - Boję się, że on stwierdzi, że jednak nie jestem tą Marceliną, której oczekiwał. Boję się, że go zawiodę - spojrzałam na Przemka smutnym wzrokiem, na co ten o razu mocno mnie do siebie przytulił.

- Nie martw się, skarbie. Jak kocha to wróci - mruknął, puszczając mi oczko i lekko się uśmiechając. - Ale.. jesteś pewna, że to dobry pomysł, żebyśmy się spotykali? - spytał z nutką smutku i niepewności w głosie. Jego wyraz twarzy również wydał się nieco bardziej przygnębiony

- Stracenie ciebie to naprawdę ostatnia rzecz jakiej mogłabym w ogóle chcieć - pokręciłam głową, słodko się do niego uśmiechając. - Cieszę się, że cię mam - dodałam, wtulając się w zagłębienie jego szyi.

toxic //reZigiuszKde žijí příběhy. Začni objevovat