Crying in the dark|| KnJ||Log...

By owieczka1995

11.9K 1.1K 756

Charlotte Collins to siedemnastolenta dziewczyna, która ma wszystko co dusza zapragnie. Władze, bogactwo, za... More

1. Początek
2. Plan
3. Zrobiłam to
Okładka
4. Harrison
5. Mieszkanie youtuberów
6. Coraz więcej facetów
7. Spotkanie w środku nocy
8. Pierwszy przyjaciel
9. Głupi filmik
10. Decyzja Kenny
11 Impreza
12. Znalezienie domu
13 Pierwsza randka
15. Spotkanie w sklepie
16. Zmiana Kiana
17. Zerwanie
18. Denerwujący Logan
19 Mała kłótnia
20. Wkurzony Logan
21. Prawda
22. Pustaki
23. Powrót Harrisona
24. Kenna
25. Zazdrość
26 Nowy Jork
27. Koncert
28. Powrót
29. Smutek
30. Zabić Logana
31. Wpadka
32. Teledysk
33. Rozmowa
34. Poszukiwania baru
Krótka Przerwa
35 Rada Logana
36 Trudna rozmowa
37. Randka z Kianem
38. Ciąg dalszy randki
39 Szczęście
Jestem gotowa!
40 Związek
41. Pobudka
42 Zoo

14 Debile

220 25 28
By owieczka1995

Gdy tylko się obudziłam okazało się, że dalej śpię na Cameronie. Musiałam zasnąć i to nieźle, bo słońce świeci mi prosto w oczy.

Cameron również spał i cicho chrapał.

Wyglądał bardzo słodko, jednak niestety chyba trzeba wstawać. Jestem w stu procentach pewna, że zaraz wszyscy będą zadawać pytania jak mogłam wrócić tak późno i czy spałam z nim i tak dalej.

Znam już tych facetów, niestety.

-Już nie śpisz? - spytał chłopak gdy tylko się przebudził. 

-Jest już dziesiąta. - powiedziałam uśmiechając się do niego.

-Cholera  jasna zapomniałem ustawić budzik. - powiedział. - Za dwie godziny muszę być na spotkaniu w banku. - powiedział.

-Więc ja się będę już zbierać. - Chciałam wstać jednak on mnie przytrzymał przez co  padłam na niego ze śmiechem.

-Daj mi pięć minut a cię odwiozę. - powiedział patrząc mi prosto w cozy. 

-Nie musisz,  zamówię sobie taksówkę. - Jasne, miło, że chce to zrobić jednak nie musi. Dam sobie sama radę. Przecież Hollywood wcale nie jest tak daleko. Zaledwie dwadzieścia minut. Oczywiście samochodem. Z buta to ja bym szła z miesiąc.

***
-Jestem! - krzyknęłam wchodząc do  mieszkania. Oczyście byłam później bo Cameron stwierdził, że nigdzie mnie nie puści bez śniadania. I okazało się, że nie miał nic zjadliwego więc zaprosił mnie na śniadanie do kawiarni.

Czy mam to liczyć jako drugą randkę? Czy jako pierwszą, ale  nieco przedłużoną?

Szczerze mówiąc to nie wiem.

W domu nie było dosłownie nikogo dlatego też czułam się z tym lepiej bo wiem, że zaraz zadawaliby z milion pytań na sekundę.

A tak to można sobie posiedzieć samej i wszystko przemyśleć.

Nagle dostałam smsa.

Od razu uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że pewnie będzie to Cameron.

Nieznany numer: Odpierdol się szmato od mojego faceta.

I jest już po mnie.

Poczułam się strasznie. Cameron ma dziewczynę. Jak on w ogóle mógł umówić się ze mną mając dziewczynę?

Dosłownie w sekundę łzy zaczęły lecieć mi z oczu. Poczułam się strasznie i to jeszcze jak. Może nie jest tak, że boli jak nie wiem co, ale czuję się oszukana i trochę mi głupio. Nigdy nie chciałam być kimś kto niszczy związki. 

Jednak trzeba jej chyba coś odpisać? Może się okazać, że to była dziewczyna, która nie rozumie znaczenia zerwania.

Ja: Przepraszam. Nie wiedziałam, że Cameron ma dziewczynę.

Nieznany numer: Cameron? Kim jest Cameron? Chodzi mi o Jacka.

Że co? Kim jest Jack?

Ja: Cameron to facet, z którym się spotykam. To ja się pytam kim jest Jack.

Nieznany numer: Czy ty jesteś jakąś tam Jade?

Ja: Tak to ja.

Nieznany numer: Na imprezie gadałaś z moim chłopakiem.

Ja: Haha to ci nie pomogę. Z imprezy mało co pamiętam a w szczególności jakiegoś Jacka. Jeśli zrobiłam coś niestosowne to przepraszam. A, jeśli tylko z nim gadałam to sobie odpuść bo to śmieszne. A poza tym już prawdopodobnie więcej z nim nie pogadam więc możesz być szczęśliwa.

I po tym dziewczyna mi już nic więcej nie odpisała.

Muszę przyznać, że  to wyszło zabawnie. I najgorsze jest to, że ja naprawdę nie wiem kim jest ten cholerny Jack. I skąd ta dziewczyna wzięła mój numer? Przecież prawie nikomu go nie podałam.

Cameron: Hej. I Jak tam? Już żyć ci nie dają?

Ja:Jestem sama w domu 😃😃

Cameron: Ooo to, co takiego robisz skoro jesteś sama? 😏

Ja: Właśnie przeprowadziłam najdziwniejszą konwersacje w moim życiu.

Cameron: Czyli?

Ja: Jakaś dziewczyna napisała do mnie i zaczęła się sapać o to, że nam się odczepić od jej chłopaka.

Cameron: Jakąś moja była do ciebie pisała? 😮

Ja: Nie. Okazało się, że chodzi o jakiegoś Jacka. Ja nawet nie  wiem kim jest ten cholerny Jack a ta do mnie, że mam się od niego odczepić.

Cameron: Czyli to nie było do ciebie?

Ja: To było do mnie. Ponoć gadałam na imprezie z jakimś Jackiem.

Cameron:Widziałem cię z Gilinskym.

Ja: Każdy widział mnie jak gadam z jakimś kolesiem a ja tego za nic nie pamiętam.

Cameron: Dobrze, że mnie pamiętasz. 😏

Ja: Czemu dałeś taką minkę? Ona mnie przeraża. Zrobiłam coś głupiego na imprezie? 

Cameron: Musiałbym się zostanowić. 

Ja: Cam bałam nie bądź wredny.

Cameron: Nie. Tylko padłaś Loganowi  na schodach i musiał nieść cię do siebie. 

Ja: No tak, mogłam się tego spodziewać.

Cameron: I na przedstawiłaś się jako Charlie. Fajne przezwisko. Dlaczego już go nie używasz ?

Jak tylko to przeczytałam myślałam że padne. Skoro powiedziałam, że jestem Charlie to jak następnym razem coś  wypije mogę wykrzyczeć całemu światu to kim jestem.

Muszę przestać pić. To się może bardzo ślę skończyć.

Ja: Mówiłam coś jeszcze  głupiego?

Cameron: Mówiłaś coś, że mnie kochasz, ale to raczej nie było nic głupiego.

Ja: Jasne, już ci wierzę.

-Widzę, że nasza księżniczka postanowiła wrócić do domu. - Bobby wszedł do domu wraz z chłopakami.

Kian I Jc bez żadnego słowa poszli do kuchni a Bobby usiadł koło mnie.

-Pierwsza randka i już u niego spałaś? - spytał robiąc coś dziwnego z brwiami. Ciągle szły do góry i ten uśmiech jak u  pedofila.

-Fuj. Nie Bobby. Do niczego nie doszło. Zasnęliśmy oglądając film to wszystko. - powiedziałam.

-Więc tak to się teraz nazywa.

-Weź idź mi stąd głupku. - Zaczęłam się śmiać.

-Ty i Cameron Dallas. - Teraz Dom musiał usiąść koło mnie.

-To nic wielkiego. Jedna randka to wszystko. Pewnie nawet drugi raz się nie spotkamy. - powiedziałam.

-Myślisz, że tak właśnie będzie? - spytał.

Szczerze mówiąc to mam wielką nadzieję, że zaprosi mnie na drugą randkę. A potem na trzecią i wiadomo jak chce żeby to było.

-O mój boże! - powiedziałam po chwili pod nosem wkurzona, bo znowu ktoś zaczął do mnie dzwonić.

Oczywiście kto to był? Kenna.

Oczyście nie jest tak, że nie lubię z nią gadać jednak ona zaczęła mnie trochę ostatnio irytować. To moja siostra zdaje sobie z tego sprawę jednak zachowuje się jak dziecko i moja matka to wykorzystuje.

-Nie odbierasz? - spytał.

-To moja siostra. Nie chcę mi się z nią gadać dzisiaj. - Dom dziwnie na mnie spojrzał a po chwili powiedział bardzo długie 'okaaay' i zaczął patrzeć w telewizor.

Telefon ciągle dzwonił i dzwonił aż w końcu nie wytrzymałam.

-Halo?  - odebrałam.

-No w końcu jesteś.

-Jestem trochę zajęta. - Facet koło mnie parsknął śmiechem, na co lekko uderzyłam go w ramie.

-Chcę przylecieć do ciebie.

-Kenna nie mogę teraz o tym gadać. - Nie chce mi się iść do mojego pokoju a przy nich przecież nie będę gadać o tym jak mam ukryć przed nimi fakt, że moja siostra to księżniczka.

-Nie musisz nic mówić wystarczy, że będziesz słuchać. - powiedziała.

-No dobra.

-U ciebie to zadziałało więc u mnie też zadziała. - Zaczęła mówić. - Wezmę sobie perukę. - Pomysł spoko, jednak z nimi wszystko jest możliwe i może bardzo łatwo jej spaść.

-Spadnie ci czy coś.

-Nie bój się twoja fryzjerka wszystko załatwi. - No dobra jak tam ona chce.

-Jasne, ale musisz poczekać aż się wyprowadzę.

-A masz już coś na oku?

Czekam na odpowiedź od jednego kolesia. - Chłopaki chcą żebym mieszkała koło nich. Ciekawe jak to będzie. O ile dostanę ten dom.

Ciągle się zastanawiam, dlaczego oni chcą koło mnie mieszkać. Przecież nie znamy się długo i nie są odpowiedzialni za mnie. Nawet Harrison nie jest a przecież udaje mojego kuzyna.

-No dobra to daj mi znać za kilka dni co i jak.

-Wow, dlaczego jesteś taka nie miła  dla siostry? - spytał od razu osobnik siedzący koło mnie.

-Jestem zmęczona i nic mi się nie chce.

-Trzeba było spać w nocy. - Koło nas przeszedł Kian.

-Spałam w nocy dla twojej informacji. Dlatego nie wróciłam do domu.

-Ej Kian przestań się jej czepiać. - Dom dziwnie spojrzał na niego.

Kian jedynie przekręcił oczami i poszedł do swojego pokoju.

Czy ja mogę wiedzieć co się tutaj dzieje?

Dlaczego on nagle jest na mnie za coś obrażony? Czy ja mu coś zrobiłam?

Wkurzona poszłam do swojego pokoju i dosłownie padłam na łóżko. Nie miałam ochoty z nikim z nich gadać. Niech się pierdolą skoro tacy właśnie są.

-Jaaaaade. - Harrison zapukał do moich drzwi.

-Co jest? - spytałam.

On jako jedyny nic nie odwala.  Niby widać, że coś mu jest, jednak normalnie się do mnie odzywa nie to co reszta.

-Za godzinę muszę jechać na lotnisko. Chcesz też jechać?

-Jak to za godzinę? - spytałam.

-Muszę jak najszybciej jechać do tego Londynu. - powiedział.

-No dobra. I tak jadę. Przecież muszę się z tobą pożegnać. - Lekko się zaśmiałam.

-I nie przejmuj się nimi. To są debile.

-A o co im chodzi? - spytałam.

-Pewnie o to, że umawiasz się z Cameronem. - Niby dlaczego to ma sprawić, że są źli na mnie? Przecież żadnej z nich nie lubi mnie w ten sposób.

-To jest głupie.

***
Staliśmy właśnie przed lotniskiem i muszę przyznać, że nie chce, aby ten chłopak wracał do Londynu.

Jak ja wytrzymam tutaj bez niego. No nie ma szans. Dobrze, że mam Camerona.

-Będziesz płakać?  - spytał Bobby.

-Co? Nie. - powiedziałam.

-To było do niego. - Spojrzałam na Kiana, który dosłownie zaczął płakać. Aż zrobiło mi się go szkoda.

-Ej Kian będzie dobrze niedługo do nas wróci. - powiedziałam.

-Ja nie płacze.-Jasne! Kogo on stara się oszukać? Przecież widać jak łzy mu lecą z oczu.

Jednak muszę przyznać, że to jest słodkie i to bardzo. Widać, że Kianowi zależy na tej przyjaźni.

-Też będę za tobą tęsknić. - Przytuliłam  się do chłopaka i chciałam wsiąść do samochodu, ale przerwał mi dzwoniący telefon.

-Tak słucham? - Szybko odebrałam nawet nie patrząc kto dziwni.

-Tutaj Ryan Donelly. Dzwoniłe nie w sprawie domu. - O mój boże!

-Zastanowił się już pan?

-Tak. Kiedy będzie panu miała czas odebrać klucze i podpisać umowę? - Ja w to nie wierzę!

Dosłownie zaczęłam się wydzierać ze szczęścia i powiedziałam mu,  że mogę jechać nawet teraz.

Więc skończyło się tym, że ja, Kian I Bobby jechaliśmy na dzielnice gdzie będzie mój dom, jak i ich.

Ponoć do ich domu już wnoszą jakieś nowe rzeczy. Jeszcze trochę i będą się wprowadzać. Teraz i ja mogę się wprowadzić do siebie.

Cieszę się jak głupia, chociaż  jakoś bardzo mi na początku nie zależało na tym domu. Znaczy się zależy bo chce mieszkać sama, ale nie był to jakiś taki idealny a teraz jestem tak podekscytowana, że zaraz nie wytrzymam.

Chłopcy też się cieszyli, że udało mi się zdobyć właśnie  ten dom.

***
Kolejny rozdział gotowy i teraz czas na fotkę Camerona. Trochę za dużo ruch bohaterów w tym opowiadaniu, jednak mam nadzieję, że wam to za bardzo nie przeszkadza i dajecie radę z zapoznaniem się z nimi wszystkimi. Jeszcze kilka osób przed nami, jednak już zbliżamy się powoli do końca. Mam taką nadzieję. Chociaż jak tak sobie myślę to mamy jeszcze do poznania coś około 15 osób 😑 nie wiem jak wy dacie radę zapamiętać te osoby. Jednak większość z nich to tyko takie poboczne postacie a takie najważniejsze to już poznaliście. Czyli Jade(Charlie) Kian, Jc, Logan, Cameron i reszta aż tak ważna nie jest jednak mam nadzieję, że i tak ich polubicie. To teraz poproszę o 11 gwiazdek i dodam kolejny rozdział i obiecana fotka Camerona.

Continue Reading

You'll Also Like

32.8K 2.1K 72
"Do cholery obudź się bo cię walne", prawie że krzyknął potrząsając chłopakiem. Młodszy zaczął kaszleć po czym otworzył lekko oczy na co starszy odet...
919K 101K 124
Wiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystk...
16.8K 3.9K 131
Przed rozpoczęciem pracy na lodowisku nikt nie powiedział Sunoo, że tuż przed zamknięciem ktoś na nim trenuje. instagram!au; pobocznie: wonki, heeja...
130K 4.1K 55
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...