Crying in the dark|| KnJ||Log...

By owieczka1995

11.8K 1.1K 756

Charlotte Collins to siedemnastolenta dziewczyna, która ma wszystko co dusza zapragnie. Władze, bogactwo, za... More

2. Plan
3. Zrobiłam to
Okładka
4. Harrison
5. Mieszkanie youtuberów
6. Coraz więcej facetów
7. Spotkanie w środku nocy
8. Pierwszy przyjaciel
9. Głupi filmik
10. Decyzja Kenny
11 Impreza
12. Znalezienie domu
13 Pierwsza randka
14 Debile
15. Spotkanie w sklepie
16. Zmiana Kiana
17. Zerwanie
18. Denerwujący Logan
19 Mała kłótnia
20. Wkurzony Logan
21. Prawda
22. Pustaki
23. Powrót Harrisona
24. Kenna
25. Zazdrość
26 Nowy Jork
27. Koncert
28. Powrót
29. Smutek
30. Zabić Logana
31. Wpadka
32. Teledysk
33. Rozmowa
34. Poszukiwania baru
Krótka Przerwa
35 Rada Logana
36 Trudna rozmowa
37. Randka z Kianem
38. Ciąg dalszy randki
39 Szczęście
Jestem gotowa!
40 Związek
41. Pobudka
42 Zoo

1. Początek

997 45 20
By owieczka1995

Pomimo tego, że za drzwiami mojego pokoju stoi dwóch strażników, a po dworze chodzi ich conajmniej dwudziestu to wciąż czuje lęk.

Jest środek nocy a ja nie mogę zasnąć. Po prostu nie mogę i wiem, że tego nie zrobię.

Chciałabym, aby ktoś mnie przytulił i był po prostu przy mnie, niestety jednak jestem całkiem sama.

Mój pokój, a tak dokładniej komnata jest wielka i przerażająca a ja z każdą chwilą boję się coraz bardziej.

Wzięłam do ręki swój telefon i pomimo bardzo później pory postanowiłam zadzwonić do jedynej mi bliskiej osoby.

-Kristen, przepraszam, że dzwonię o tej porze, ale czy mogłabyś do mnie przyjść? - Wiem, że nie powinnam tego robić, jednak i tak jest sama kawałek dalej więc nikogo nie zostawi.

-Charlotte, oczywiście, że przyjdę. Zaraz będę u ciebie. - Słysząc jej miły głos poczułam się lepiej. Tęskniłam za nim i szczerze mówiąc tylko za nim.

Moja matka nie czuje potrzeby, aby mnie wychowywać. Nigdy tak nie było, dlatego też wiem, że nie mogę na nią liczyć.

Jednak Kristen to kobieta, a raczej już starsza pani, która mnie wychowała.

Gdy tylko się urodziłam ona się mną zajmowała. Rodzice byli zbyt zajęci, aby zwracać na mnie uwagę a poza tym, po co skoro mają tylu podwładnych, że każda osoba jest od czegoś innego.

Moje rozmyślanie przerwało pukanie do moich drzwi.

-Proszę. - powiedziałam.

-Księżniczko, przepraszam za najście, ale... - Jeden ze strażników wszedł do komnaty, jednak nie zdołał dokończyć, bo Kristen dosłownie wepchnęła się do środka.

-Możesz już spadać David. - powiedziała do niego kobieta na co lekko się zaśmiałam.

David (jeden z moich strażników) jedynie przekręcił oczami i zamknął za nią drzwi.

-Dziękuję, że przyszłaś. - powiedziałam a kobieta zaczęła podchodzić do mojego łóżka.

Zdjęła z siebie szlafrok oraz kapcie ze stóp i wpakowała się do mojego łóżka.

Od razu mocno się do niej przytuliłam i czułam jak łzy zaczynają ciec mi z oczu.

-Nie płacz skarbie. - powiedziała po czym pocałowała mnie w czoło i mocno tuliła do siebie.

Teraz czułam, że nic mi już nie grozi. Jestem z nią i ona nie pozwoli mnie skrzywdzić.

Całe życie mnie kochała.

Odkąd tylko się urodziłam została wynajęta do opiekowania się mną.

Moja mama, czyli królowa oraz mój ojciec, król jedynie mnie spłodzili tylko po to, aby mieć następcę tronu. Kristen mnie wychowała i ona jest moim rodzicem, a nie oni.

-Boje się. - I to jeszcze jak.

Nie wiem co mam myśleć i robić. Po prostu jestem przerażona.

-Charlie śpij już. -mówiła.

-Jak tylko zamykam oczy widzę to wszystko co się tam działo. - powiedziałam.

Kobieta jedynie westchnęła.

-Nie masz czego się bać. Jestem przy tobie i strażnicy są wszędzie. - Wiem o tym, jednak to wszystko cały czas siedzi mi w głowie i za nic nie chce z niej wyjść.

Jak ja mam w ten sposób żyć?

Kristen nagle zaczęła śpiewać kołysankę, którą zawsze śpiewała mi, gdy byłam małym dzieckiem.

Sprawiała, że czułam się bezpiecznie. Wierzyłam, że odstrasza ona wszelkie potwory śpiące pod moim łóżkiem, lub w mojej garderobie.

Pomimo mojego wieku i tego, że wiem, iż to tak naprawdę jest tylko kołysanka czuje jakby naprawdę miała mi w ten sposób pomóc.

-Ach śpij kochanie.
Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz-dostaniesz.
Czego pragniesz daj mi znać
Ja ci wszystko mogę dać.
Więc dlaczego nie chcesz spać?

Ach spij, bo nocą, Kiedy gwiazdy się na niebie złocą
Wszystkie dzieci, nawet złe
Pogrążone są we śnie
A ty jedna tylko nie.

Czułam się bezpiecznie słysząc jej melodyjny głos. Kristen głaskała mnie po głowie i śpiewała w kółko to samo.

Z każdą sekundą jej głos stawał się coraz to bardziej cichy aż nagle przestałam go słyszeć.

***
-Księżniczko, pora wstawać. - Jej głos sprawił, że otworzyłam oczy.

-Kristen, co się dzieje? - spytałam kobiety, gdy tylko otworzyłam swoje zaspane oczy.

-Już nowy dzień, księżniczko. - Podniosłam głowę do góry i dostrzegłam, że promienie słońca starają się przedostać przez zasłony na oknach.

-Nie chce jeszcze wstawać. - powiedziałam ziewając i przecierając oczy w tym samym czasie.

-Przykro mi Charlie, królowa wyraziła się jasno, że musisz wstać. - Królowa.

Dlaczego moja matka to musi być taka głupia krowa?!

I tak wiem, nie powinnam wyzywać własnej matki, a tym bardziej dlatego, że każe mi rano wstać.

Jednak to nie jest moja mama, ona jedynie mnie urodziła. Jednak to jest wszystko.

-Czyli już mam cały dzień zaplanowany. - Zaśmiałam się wciąż siedząc w łóżku. Nie miałam siły wstać.

-Mówiła coś na temat pokazaniu się dzisiaj ludziom. - No oczywiście.

Wróciłam do domu ze szpitala wczoraj. Od wczoraj, i to jeszcze wieczoru jestem w domu a ona już każe wrócić mi do moich obowiązków.

Jakby mnie kochała to by wiedziała, że potrzebuję trochę czasu, aby się oswoić.

Wstałam z łóżka zerkając na zegarek. Ósma rano.

Wolę jej się nie sprzeciwić. Gdy to robię, są tego konsekwencje.

Moja rodzicielka najwidoczniej uznała, że jedyne co musi w moim życiu robić to karać mnie.

Nie raz za karę dostałam w twarz, lub zostałam zamknięta w najwyższej komnacie, która jest całkiem pusta i ciemna.

Jestem księżniczką a czułam się jak więzień skazany za coś na ścięcie.

Jednak to nie jest średniowiecze, dlatego też na wielkie szczęście czasy się zmieniły oraz styl panowania. Co nie oznacza, że mam o wiele łatwiej w życiu jak kiedyś.

Moje małżeństwo również zostało zaaranżowane, gdy miałam zaledwie kilka dni. Na szczęście, nie jest tak, że muszę czekać na mojego przyszłego męża. Mogę spotykać się z innymi facetami, jednak moja matka i tak jest temu przeciwna. Jeśli chłopak, z którym się spotkałam był zbyt 'biedny' kazała mi z nim zrywać.

Niestety po moich dwudziestych drugich urodzinach muszę poślubić jakiegoś bogatego kolesia.

W naszym kraju kobieta może mieć męża dopiero po skończeniu dwudziestu dwóch lat.

Co by to było, gdyby księżniczka, przyszła królowa zrobiła to znacznie wcześniej.

Stojąc w mojej garderobie nie wiedziałam w co mam się ubrać. Tego wszystkiego było zbyt wiele, dlatego też to był ciężki wybór.

Podeszłam dosyć szybko do części gdzie są sukienki za kolano i wybrałam jedną z nich a do tego coś z długim rękawem.

Lubiłam zawsze ładnie wyglądać, dlatego też noszenie tych wszystkich eleganckich ubrań nigdy mi nie przeszkadzało.

Sukienka którą wybrałam była kremowa w różnego koloru kwiaty. Jej dekolt był bardzo mały, gdyż mi nie wypada świecić biustem na prawo i lewo. Oczywiście, gdy idę się spotkać z przyjaciółmi to co innego. Wtedy nie muszę ubierać się tak oficjalnie.

Założyłam do tego wszystkiego szpilki w tym samym kolorze i byłam prawie gotowa. Jeszcze tylko lekko się pomalować i uczesać.

***
-Dzisiaj idziemy do miasta, żeby nasi poddani zobaczyli, że wszystko jest z tobą w porządku. - powiedziała moja matka.

Oczywiście, że nic nie jest ze mną w porządku. Chcę przerwę, odpocząć od tego wszystkiego. I co najważniejsze, nie chce zostać królową.

Wiem, że przede mną jeszcze wiele lat. Królową zostanę, dopiero gdy królowa abdykuje. Co stanie się, gdy będę miała męża.

Na razie, jest sama. Król, a mój ojciec zmarł kilka lat temu na raka co było strasznym przeżyciem w naszym państwie.

Ze względu na to, że gdy tylko zmarł ja byłam zaledwie gówniarą, parlament wyraził zgodę na jej panowanie do czasu mojego ślubu.

-Dobrze matko. - Jedyne co mogłam jej odpowiedzieć.

Jeden ze strażników otworzył przed nami drzwi od naszego zamku a ja ujrzałam słońce. Pięknie świeciło a ja nie miałam najmniejszej ochoty opuszczać tego miejsca.

Nie czułam się dobrze wychodząc z domu. Wiedziałam, że ludzie będą się na mnie patrzeć. Pytać jak się czuje, a ja z grzeczności muszę każdemu z nich odpowiedzieć, że czuję się coraz to lepiej. Muszę kłamać, jednak czego się nie robi dla ludu?

Limuzyna mojej matki już na nas czekała, szofer otworzył drzwi po czym wsiadłam do środka a królowa za mną.

-Do miasta Rupercie. - powiedziała.

Mężczyzna tylko skinął głową i zaczął jechać.

Przez całą drogę panowała cisza, matka nie odezwała się do mnie ani słowem. Nawet sama nie zapytała jak się czuje.

-Jesteśmy na miejscu wasza wysokość. - powiedział stając pod jej ulubionym sklepem.

-Dziękuję Rupercie. Charlotte, idziemy. - Gdy tylko Rupert otworzył nam dzwi wysiadłyśmy z pojazdu.

I wtedy dostrzegłam kilkanaście par oczu wlepionych w nas.

Tak jest zawsze. Nigdy jeszcze nie wyszłam na miasto i nikt się na mnie nie patrzył lub mi się nie ukłonił.

Z pojazdu, który jechał za nami wysiadło dwóch ochroniarzy. Jeden mój, drugi królowej.

Obaj szybko otworzyli drzwi do sklepu tak abyśmy mogły wejść do środka.

-Wasza wysokość. Księżniczko. - Sprzedawczyni ukłoniła się przed nami. - W czym mogę dzisiaj pomóc? - spytała kobieta.

-Nie mamy nic zaplanowanego. - Królowa lekko się uśmiechnęła.

-Rozumiem. Proszę się rozglądać. - Ponownie się ukłoniła i lekko oddaliła. Jednak wciąż miała nas na oku tak, aby tylko podejść do nas szybko, jak tylko będziemy czegoś potrzebować.

Zaczęłam szperać w przeróżnych, drogich ubraniach. Jednak ja nie miałam na to ochoty.

Wolałam wrócić do swojej komnaty i zakopać się w łóżku.

Na siłę jednak musiałam wybrać kilka rzeczy.

-Przepraszam, że pytam, ale jak się księżniczka czuje? - spytała sprzedawczyni.

-Coraz lepiej. Dziękuję. - Nie czułam się lepiej. To jest totalne kłamstwo, jednak co mam zrobić, jeśli to taki rozkaz królowej?

-Bardzo nam ciebie brakowało księżniczko. - Sprzedawczyni to dziewczyna niewiele starsza ode mnie. Widzę jak dłonie jej się trzęsą ze strachu. Boi się, bo gdy zrobi tylko jedną rzecz źle straci pewnie pracę. Moja matka już o to zadba.

-Proszę mów mi Charlie. - powiedziałam uśmiechając się do niej.

-Chyba nie powinnam księżniczko. - I tak jest zawsze z każdym.

Skinęłam tylko głową i weszłam do przymierzalni, aby ubrać na siebie te wszystkie kreacje.

Często jest tak, że to sprzedawcy przyjeżdżają do zamku z kreacjami dla nas, jednak tym razem oczywiście musimy pokazać się razem na mieście.

***
Idąc przez ulicę miasta (aż dziwne, że ona gdzieś idzie, przecież nigdy nigdzie się nie rusza bez szofera i swojej limuzyny) co chwilę musiałam witać innych ludzi, którzy życzyli mi powrotu do zdrowia. Jedni mnie błogosławili, inni mówili tylko jak dobrze, że wróciłam cała I zdrowa.

Jednak ja nie jestem zdrowa. Czuję się fatalnie. Oczywiście psychicznie, fizycznie nic mi nie dolega.

Ludzie, którzy mi to zrobili nie odważyli się mnie uderzyć. Jednak torturowali mnie na inne sposoby. Może się wydawać, że nie przeżywam zbyt wiele. Jednak każdy, kto zostanie porwany ma prawo się bać. I to jest przecież prawidłowy odruch.

-Charlotte. - zawołała mnie matka.

-Słucham? - Spojrzałam na nią i wymusiłam swój uśmiech.

-Uśmiechnij się trochę, bo źle tak wyglądasz a ludzie robią zdjęcia. Jak ty będziesz na nich wyglądać.

-Przepraszam matko. - powiedziałam i od razu starałam się wymusić swój uśmiech.

Widzi, że nie czuję się najlepiej, a i tak dalej nie spyta o moje samopoczucie.

Normalna matka by tak nie zrobiła. Po pierwsze normalna matka po czymś takim nie wypuściłaby mnie pewnie z domu. Chciałaby abym została i odpoczęła. Nie męczyła się ze światem.

Jednak moja to niestety królowa i ja jako księżniczka mam swoje obowiązki.

-Matko, czy mogłabym trochę odpocząć od tego wszystkiego? - spytałam nagle.

Planowałam to od bardzo dawna. Miałam przecie dużo czasu w zamknięciu na myślenie nad swoim życiem.

Można by powiedzieć, że skoro jestem przyszłą królową to jestem bajecznie bogata oraz szczęśliwa. Jednak pieniądze i władza to nie wszystko.

Ja tak naprawdę nie mam dosłownie niczego. Jedyne co mam w swoim życiu to Kristen, która mnie kocha a to nie jest jej obowiązek. Jej obowiązkiem było się mną zajmować do czasu aż skończę dwanaście lat. Jednak została i wciąż jest pomimo tego, że mam już siedemnaście lat.

-Wrócimy do domu za godzinę. Chyba dasz radę. - powiedziała z lekką pogardą.

-Matko, nie chodziło mi o to. - Ponownie spojrzała na mnie. - Chciałabym na pewien czas wyjechać z Genowii - Dodałam.

-Gdzie ty chcesz wyjechać?

-Jeszcze nie wiem. Gdzieś gdzie ludzie nie wiedzą kim jestem. - Matka się lekko zaśmiała.

-Nie gadaj głupot. Tutaj jest twój dom i musisz być przygotowywana do tego, że będziesz królową. Nie możesz wyjechać.

-Matko... - Chciałam coś jeszcze powiedzieć.

-Koniec tego tematu. Nigdzie nie jedziesz. - Podniosła swój ton. - Czy się rozumiemy?! - Aż podskoczyłam ze strachu.

-Tak jest! - odpowiedziałam stanowczo i spuściłam głowie idąc dalej przed siebie.

***

Oto pierwszy rozdział mojego pierwszego opowiadania na tym profilu. Dawno nic nie pisałam o Kianie i Jc dlatego to dobry czas aby do nich wrócić. Oby ta historia wam się spodobała.

Ze względu na to, że to nowe konto to poproszę was o jakieś 3 gwiazdki i wtedy dodam rozdział 2.

Continue Reading

You'll Also Like

17.9K 1.1K 30
O Natalie Horner krążyła jedna plotka - dziewczyna nie istnieje. Córka szefa zespołu Formuły 1 po raz pierwszy w swoim życiu została pokazana publicz...
22.9K 3.8K 23
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
15.7K 3.1K 34
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...
134K 6K 54
❝ - Masz może pożyczyć szklankę cukru?❞ Gdzie wszystko zaczyna się od szklanki cukru i pary brązowych oczu.