Duskwood: Afterstory

By WalecznaWalkiria

60.7K 4K 6K

Tajemniczy haker zniknął tak samo szybko, jak się pojawił. Dziewczyna wierzy jednak, że pewnego dnia zapuka d... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Pytanko :)
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106

Rozdział 69

405 31 36
By WalecznaWalkiria

Zapukał kilkukrotnie do drzwi, jednak nie usłyszał żadnego odzewu. Nie zastanawiał się ani chwili. Nacisnął na klamkę, która od razu ustąpiła. Stała bez ruchu, z twarzą zwróconą w stronę okna i ramionami oplecionymi wokół niej, zupełnie jakby próbowała przytulić samą siebie.

-Czy on...-nie chciało jej to przejść przez gardło-robił to co myślę?

Nie musiała nawet spoglądać za siebie. Doskonale wiedziała kto wszedł do jej pokoju. Poznała go po samych krokach i iluzorycznym, chłodnym powietrzu, które zdawało się nieustannie mu towarzyszyć.

-Tak-westchnął ciężko.

-Kto mógł go wykorzystać w tak podły sposób?-Zapytała ochrypłym głosem.-Jak dotarłeś do tego nagrania?-Odwróciła się gwałtownie i spojrzała na niego wzrokiem pełnym goryczy.

-Mogę usiąść?-Wskazał dłonią na łóżko.

-Proszę.-Skinęła głową, nie poruszając się ani o milimetr.

-Kojarzysz głośną sprawę sprzed kilku ładnych lat, gdzie wyszło na jaw, że wpływowi ludzie wykorzystują młode kobiety i młodych mężczyzn w-zacisnął usta, starając się dobrać odpowiednie słowa-wiadomo jakim celu.-Uznał, że sugestia będzie wystarczająca.

-Coś mi świta-zmarszczyła brwi.-Chodzi o ten "tajny klub dla dżentelmenów", prawda?

-Tak. Klub, w podziemiach którego królowały alkohol, narkotyki i prostytucja.-Powiedział jednym tchem.

-Ale żadne nazwiska nie zostały podane do wiadomości publicznej, ze względu na utajenie śledztwa.-Zaczęła przypominać sobie całą sprawę.

-Dziwi cię to? W grę wchodziły osoby, które trzęsą tym krajem.-Przesunął dłonią po swoich włosach.

-Skąd o tym wszystkim wiesz? Nadal nie odpowiedziałeś jak udało ci się zdobyć to nagranie.-Judy w tym momencie chciała usłyszeć wyjaśnienia, chociaż świadomość, że Oliver był wykorzystywany, przyprawiała ją o mdłości.

-Bo to ja dotarłem do tych informacji, Judy.-Powiedział na głos to, czego zaczęła się domyślać.-Kiedy pokazałaś mi ten filmik, na którym śpiewaliście razem, nie zwracałem nawet uwagi na Olivera. W głowie miałem tylko fakt tego, że nie powiedziałaś mi o swoich problemach zdrowotnych. Kiedy zniknęłaś, zacząłem szukać jakiejkolwiek drogi kontaktu, a kiedy to zawodziło, musiałem się czymś zająć. Phil pewnie powiedział ci, że miałem dostęp do twojego starego laptopa. Przejrzałem go i wtedy w mojej głowie znów pojawił się Oliver, który nagle przestał być dla mnie anonimowy. Wiedziałem, że gdzieś spotkałem się z tym nazwiskiem. Połączyłem fakty i tym sposobem dotarłem do tego nagrania-tłumaczył.

-Skoro nagrał to dla mnie, dlaczego wcześniej tego nie widziałam?-Liczyła na to, że chłopak będzie znał odpowiedź na to pytanie.

-Prawdopodobnie dlatego, że skonfiskowali jego telefon, a ty w międzyczasie trafiłaś do szpitala.-To było dla niego oczywiste.-Zdążył jednak umieścić to nagranie w chmurze. Był też rozpoczęty mejl. W wersjach roboczych. Myślę, że chciał je do ciebie wysłać.

-Pewnie zabrakło mu odwagi.-Mocno przygryzła dolną wargę.-Skoro dotarłeś do tych nazwisk, dlaczego nie przekazałeś ich policji?-Spojrzała na niego z nieukrywanym wyrzutem.

-Przekazałem, ale oni zrobili coś wręcz przeciwnego. Próbowali mnie namierzyć i uciszyć-westchnął.-Wtedy też wysłałem dane do mediów, ale prokuratura zadziałała szybciej niż się spodziewałem.

-To za to cię ścigali? Za dotarcie do brudów tych obrzydliwych-jej nozdrza rozszerzyły się-drani?

-Ręka rękę myje, Judy. Nie zdajesz sobie sprawy jak ściśle między sobą współpracują.-Wysunął jedną nogę do przodu i chciał wstać, ale powstrzymał się w ostatniej chwili.-W każdym razie to ja stałem się dla nich wrogiem, bo wiedziałem więcej niż powinienem.

-Rozumiem.-Wlepiła wzrok w podłogę i milczała przez dłuższą chwilę.-Dlaczego on to zrobił? Dlaczego tak się upodlił? Dla kilku marnych groszy? Dla mnie?-Jej oczy zaczęły się szklić.-Jak mogłam niczego nie zauważyć?

Ukryła twarz w swoich dłoniach, nie będąc w stanie już dłużej powstrzymywać płaczu. Głośny szloch i gorycz wypływająca spod jej powiek sprawiły, że Jake nie był pewien, czy powinien dać jej chwilę na wyzbycie się negatywnych emocji, czy jakimś sposobem pokazać swoje wsparcie. Gdy zdecydował się podejść, brunetka ruszyła do przodu z furią w oczach i chwyciła za gitarę, która stała oparta o drzwi szafy. Uniosła ją z zamiarem roztrzaskania jej o podłogę.

-Będziesz tego żałować.-Złapał jej ramię, zanim instrument zdążył dotknąć paneli.

-Nienawidzę go, rozumiesz?!-Próbowała się wyrwać, ale jego uścisk był zbyt silny.

-Rozumiem.-Powoli chwycił za gryf.

-Ciebie też nienawidzę!-Syknęła, czując jak łzy wpływają do jej ust.

-Wiem.-Odparł spokojnie, odbierając jej gitarę i odkładając ją z powrotem na miejsce.

Przez cały ten czas nie oswobodził jej ramienia. Spojrzał na nią i spotkał na swojej drodze zapłakane, zaczerwienione oczy. Jednak pomimo tego, on widział tylko błyszczące, szmaragdowe tęczówki patrzące prosto na niego. Przysunął prawą dłoń do jej twarzy i starł kciukiem łzy z jej policzka. Sam nie wiedział czego oczekuje, ale nie spodziewał się, że natychmiastowo odchyli głowę, chcąc się uwolnić spod jego dotyku.

-Nie walcz z tym.-Dotknął jej pleców i jednym ruchem przysunął do siebie.

-Jesteś najgorszym co mnie w życiu spotkało! Jesteś zwiastunem kłopotów i problemów! Jesteś zwykłym dupkiem, Jake!-Usilnie próbowała odepchnąć się od jego klatki piersiowej, ale on przez cały ten czas stał kompletnie niewzruszony.

-Wyrzuć to z siebie.-Przyciągnął ją mocniej do siebie, nie dając jej żadnej drogi ucieczki.

Jej rozum kazał walczyć, ale ciało zupełnie odmówiło posłuszeństwa. Informacja o tym, że Oliver stał się zabawką zdeprawowanych, okrutnych mężczyzn, spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Jedyne, czego teraz potrzebowała to odrobina bliskości i zrozumienia. Była rozdarta, a jej umysł stał się zamglony. Nie mogła po raz kolejny dusić wszystkiego w sobie i nosić tak ciężkiego brzemienia. Miała pozwolić na to, żeby jej praca nad samą sobą poszła na marne? Poddała się. Zacisnęła pięści na jego koszulce i zaczęła płakać bezpośrednio w materiał.

-Będzie dobrze.-To najbanalniejsze co mógł powiedzieć, ale nic innego nie przychodziło mu na myśl.

Przesunął dłonią po jej włosach i zbliżył delikatnie twarz, zaciągając się ich zapachem. Ta sama słodka woń brzoskwini i kolendry, która doprowadzała go do szaleństwa. Przymknął oczy, ale wtedy zapach zaczął robić się coraz słabszy. Gdy rozchylił powieki, natychmiast zorientował się, że dziewczyna odsunęła głowę od jego klatki piersiowej.

-Dlaczego zabrałeś mój komputer od Phila?-Zapytała, uwalniając się z jego objęć.

-Poza tym, że chciałem wpaść na twój trop, było jeszcze coś.-Przeciągnął się, udając, że przerwanie przez nią uścisku nie zrobiło na nim wrażenia.

-Mianowicie?-Wytarła w rękaw wszystkie swoje łzy.

-Przesłałem na niego dane obciążające Johna i-spojrzał jej prosto w oczy-Erica.

-Co one robiły na moim komputerze?-Skrzyżowała ręce.

-Chciałem się zabezpieczyć i mieć pewność, że federalni nie usuną wszystkich kopii-tłumaczył.

-Ciężko było zapytać mnie o zdanie?-Wiedziała, że grzebał w jej rzeczach osobistych, ale istniały pewne granice.

-Zgodziłabyś się?-Zaczął skanować ją wzrokiem.

-Oczywiście, że nie. Czy słowo "prywatność" nie istnieje w twoim słowniku?-Westchnęła ciężko.

-Naprawdę przejmujesz się tym, że ukryłem te dane na twoim komputerze zamiast tym, co zrobił Eric?-Był gotów w każdej chwili pokazać jej materiał, który udało mu się zgromadzić.

-Szczerze? Mam w dupie to co zrobił, a czego nie zrobił Eric.-Cofnęła się o kilka kroków.

-Mieszkasz pod jednym dachem z przestępcą. Nie rusza cię to?-Odniosła wrażenie, że próbuje ją przestraszyć.

-Jaka jest różnica pomiędzy nim a tobą?-Zadała pytanie, które kompletnie go zaskoczyło.

-Co masz na myśli?-Domyślał się do czego dąży, ale nie miał zamiaru wpakowywać się na kolejną minę.

-Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię.-Pokręciła z rozczarowaniem głową.-Pewnie jesteś zdania, że federalni ścigali cię niesłusznie, ale czy na pewno?

-Eric pokazał ci jakieś marne dokumenty, a ty od razu we wszystko uwierzyłaś?-Zmarszczył brwi, przyglądając jej się z uwagą.

-Spójrz mi w oczy i powiedz, że nie wykorzystywałeś tych kobiet. Przysięgnij, że ich nie mamiłeś i nie okradałeś.-Zatrzymała się tuż przed nim i uniosła wzrok do góry.

-Dobrze.-Zerknął prosto w przenikliwe, zielone tęczówki.-Ja...-rozwarł usta, ale jego gardło zacisnęło się boleśnie i nie był w stanie wydusić z siebie ani słowa.

-Tak myślałam.-Jej spojrzenie zmieniło się na pełne pogardy.

-Nie jestem święty, Judy, nie będę udawał. To są błędy mojej młodości-westchnął.

-Błędy młodości?! Okradanie kont bankowych nazywasz błędem młodości?!-Podniosła głos.

-Zwróciłem wszystkie pieniądze-tłumaczył.

-Tu nie chodzi tylko o pieniądze, Jake. Ty zraniłeś uczucia tych kobiet. Dałeś im nadzieję, którą po chwili odebrałeś bezpowrotnie.-Nigdy nie chciała poruszać tego tematu, ale dzisiejszy pokaz hipokryzji zwyczajnie ją przerósł.

-Nie jestem z tego powodu dumny-ani drgnął.

-Dlaczego ja?-Zmieniła nagle temat.-Dlaczego się mnie tak uczepiłeś? Nie dam ci pieniędzy, bo sama nie mam grosza przy duszy.

-Myślisz, że robię to dla pieniędzy?-W sekundę znalazł się tuż przy niej i chwycił ją za rękę.

-Przecież ty tylko wykorzystujesz ludzi. Dla ciebie nie ma żadnej świętości.-Odważyła się spojrzeć mu prosto w oczy.

-Nie ciebie-szepnął.-Nie porównuj się do tych naiwnych kobiet. Ty jesteś inna-założył jej włosy za ucho.

-Nie, Jake. Jestem dokładnie taka sama. Jestem, a raczej byłam, naiwna jak mała dziewczynka, ale wiesz co?-Strąciła jego rękę.-Nie pozwolę się omamić po raz kolejny.

-Więc nie pozwalaj.-Przyłożył swoje czoło do jej.-Po prostu daj mi szansę.-Westchnął, usilnie starając się powstrzymać, ale jego usta same odnalazły drogę do jej ust.

-Jake.-Opuściła głowę, w efekcie czego ucałował jej włosy.-Przykro mi.-Odsunęła się powoli.-Klamka zapadła. Teraz mam inne, nowe życie.

-Wszystko może wrócić do normy. Pomogę ci. Poczekam, jeśli mi na to pozwolisz.-Był zdesperowany, ale nawet teraz nie stracił panowania nad sobą.

-Podjęłam decyzję. Nie jestem jak ty. Nigdy nie skażę kogoś na bezsensowne oczekiwanie-zaczęła się wycofywać.

-Dzięki dowodom, które zebrałem mogę cię uwolnić od tego chorego układu szybciej niż myślisz.-Był gotowy użyć swojej najcenniejszej karty przetargowej, żeby tylko unieważnić tę umowę.

-Wiesz gdzie jest wyjście.-Powiedziała cicho, łapiąc równocześnie za klamkę i starając się nie pokazywać, że jego propozycja wzbudziła w niej zarówno ciekawość jak i watpliwości.

-Przemyśl to, co ci powiedziałem.-Dotknął jej ramienia i wyminął ją, zanim posunie się o krok dalej i zrazi ją do siebie bezpowrotnie.

Continue Reading

You'll Also Like

57.1K 2.4K 57
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
6.1K 333 26
Lucyfer wielki król piekła, Alastor overlord który budzi a bardziej budził postrach oboje cierpią do siebie nienawiścią ale serce nie sługa. [shipy...
131K 9.7K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
26K 1.3K 46
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...