Paradise 2

By leonia18

7.3K 600 186

Klub ''Paradise'' spłonął. Po tym zdarzeniu nad związkiem Jimina i Jungkooka pojawiają się ciemne chmury. Któ... More

Prolog
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Rozdział 5.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9.
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
Rozdział 14.
Rozdział 15.
Rozdział 16.
Rozdział 17.
Rozdział 18.
Rozdział 19.
Rozdział 20.
Rozdział 21.
Rozdział 22.
Rozdział 23.
Rozdział 24.
Rozdział 25.
Rozdział 26.
Rozdział 27.
Rozdział 28.
Rozdział 29.
Rozdział 30.
Rozdział 31.
Rozdział 32.
Rozdział 33.
Rozdział 34.
Rozdział 35.
Rozdział 37.
Rozdział 38.
Rozdział 39.
Rozdział 40.
Rozdział 41.
Rozdział 42.
Rozdział 43.
Rozdział 44.
Epilog

Rozdział 36.

143 14 5
By leonia18

Dziadkowie Jimina mieszali poza miastem, dlatego żeby dotrzeć do ich domu musieliśmy pojechać metrem. Mój chłopak wydawał się być zaniepokojony tym spotkaniem, lecz nie próbował więcej o tym rozmawiać. Wyglądało na to, że postanowił zaakceptować decyzję swojej babci. Siedząc przy nim, próbowałem odgadnąć jego myśli. Mimo mojego wysiłku, emocje rudowłosego były dla mnie zagadką.

- Jiminnie? - szepnąłem w jego stronę, ale nie zareagował. Nie miałem pojęcia czy dalej w to brnąć, lecz moja ciekawość rosła z minuty na minutę. - Skarbie...

Jimin niemal podskoczył na siedzeniu słysząc takie słowa z moich ust. Po chwili odwrócił się ku mnie, patrząc na mnie zdumiony.

- Jungkookie, co masz na myśli poprzez to? - spytał, marszcząc brwi i wpatrując się we mnie zupełnie jakby mnie widział pierwszy raz. - Chcesz mnie o coś zapytać, to zrób to.

Westchnąłem, nie odwracając od niego oczu.

- Nieustannie o czymś myślisz - oznajmiłem, pochylając się ku niemu żeby nikt nie mógł nas podsłuchać. - Chcę wiedzieć co to jest, hyung.

Jimin zawahał się na moment, a następnie położył mi dłoń na ramieniu.

- Potem ci powiem, obiecuję. Muszę to przemyśleć.

Nie nalegałem, widząc smutek w jego oczach. Nie byłem na tyle okrutny, aby myśleć wyłącznie o sobie i własnych przyjemnościach. Czułem w głębi siebie, że ta refleksja znowu coś zmieni.

***

Musiałem przyznać, że jak na starsze pokolenie, dziadkowie mojego chłopaka okazali się dość tolerancyjni dla swojego jedynego wnuka. Być może nie wiedzieli, że kochanka pana Parka jest w ciąży, a być może starali się nie pokazywać przed nami, że wiedzą.

Jednocześnie zrozumiałem, że babcia Jimina to wspaniała kobieta, zupełnie jak jego mama, którą poznałem nie tak dawno temu i za którą tęskniłem, jakby była dla mnie bliską osobą.

Państwo Park mieszkali w malutkim domu, co ciekawe koloru zielonego. Patrząc na doniczki z kwiatami wystawione przed drzwiami frontowymi oraz niebieskie firanki zawieszone w oknie przyszło mi do głowy, że musieli wzorować się na stylu zachodnim. Jimin spoglądał na mnie gdy oglądałem budynek, a potem uśmiechnął się delikatnie. Widząc jego podniesione kąciki ust poczułem się lepiej.

- Czemu tak patrzysz? - mruknąłem, kucając i dotykając kwiatu róży. Gdy poczułem ukłucie, cofnąłem rękę. - Twoja babcia chyba lubi styl europejski.

Jimin ponownie się uśmiechnął, a potem złapał moją rękę i podniósł ją do ust. Patrzyłem jak ostrożnie całuje moje skaleczenie, a gdy zaczął ssać rankę, prawie się cofnąłem.

- Co robisz? Możesz się zarazić...- zacząłem, ale gdy na mnie popatrzył, nie powiedziałem nic więcej.

- Czym zarazić? - roześmiał się, kręcąc głową. - To tylko kropla krwi, Jungkookie. Poza tym nie jesteś na nic chory, nie złapię od ciebie wirusa czy innej choroby.

- Ja...umm...- wydukałem, rumieniąc się na twarzy. - Twoi dziadkowie mogą nas zobaczyć przez okno. Nie okazuj mi przy nich uczuć.

Jimin cofnął się o dwa kroki, patrząc na mnie z niedowierzaniem.

- Kocham cię i nie będę tego ukrywać, zwłaszcza przez nimi - oznajmił dobitnie, idąc ku drzwiom.- Oni nas zaprosili żeby zrozumieć, Jungkookie. Moja babcia z pewnością już nas zauważyła.

Gdy to oznajmił, moje policzki przybrały kolor dojrzałego pomidora. Nie miałem wyjścia jak udać się za nim.

***

W środku były bardzo przytulnie i ciepło. Stojąc w progu i mając przed sobą dwójkę starszych ludzi nie miałem pojęcia co powiedzieć. Na szczęście Jimin nie miał problemu żeby zacząć rozmowę, chociaż wcześniej martwił się tym spotkaniem.

- Babciu - zaczął, patrząc na kobietę ze spokojem. - Dobrze cię widzieć. Dobrze widzieć was oboje. 

Dziadek rudowłosego nie odezwał się słowem, nawet nie patrząc na mnie. Zupełnie jakby udawał przed sobą, że nie istnieję.

- Dziękuję, że przyszliście - starsza pani w końcu przemówiła, a jej głos zabrzmiał zwyczajnie, spokojnie. Nie wiedziałem co tak naprawdę myśli. - Twój tata...powiedział mi wszystko. Powiedział, że przyszedłeś na pogrzeb z chłopakiem. Powiedział nam, dlaczego odszedłeś z domu i z jakiego powodu nie macie kontaktu. Wiem o wszystkim.

Zadrżałem, bojąc się kolejnych słów. Jednak Jimin zachował zimną krew, chociaż nie było mu łatwo. Czułem, że ukrywa emocje. Robił tak gdy nie miał wyboru. 

- Mimo to, chciałaś żebym przyszedł - odpowiedział jej cicho, nie poruszając się.

Jego babcia potwierdziła, a potem przeniosła wzrok na mnie. Próbowałem jej coś powiedzieć, ale nie umiałem. Moje gardło było tak mocno zaciśnięte, iż nie dane mi było powitać jej jak wypadało.

- Nie stójmy w korytarzu, wejdźcie do salonu - zaprosiła nas, spoglądając na swojego męża. - Musimy być ze sobą szczerzy, proszę cię.

Popatrzyłem na Jimina, ale nie patrzył w moją stronę. Coś musiało być nie tak, chociaż nie wiedziałem co.

***

Cisza panowała zaledwie przez chwilę, bo gdy pani Park poczęstowała nas pyszną herbatą jaśminową, w końcu przemówił dziadek rudowłosego. Jego głos był spokojny, ale wyczułem że z trudem panuje nad emocjami.

- Nadal nie mieści mi się w głowie, że związałeś się z mężczyzną - powiedział otwarcie, patrząc na Jimina, a potem na mnie. - Jesteś młodszy, mam rację? Uczysz się jeszcze?

Zawahałem się, ale postanowiłem w końcu się odezwać.

- Tak, proszę pana - nie umiałem wykrzesać z siebie nic bardziej elokwentnego. Nie czułem się sobą.

Mój chłopak zacisnął dłoń na kolanie, a gdy na niego popatrzyłem, był spięty. Nie bacząc na obecność jego dziadków, położyłem mu dłoń na ramieniu. Spojrzał na mnie zaskoczony, ale nie poruszył się.

- Jungkook jest dla mnie najważniejszy - mówiąc to Jimin patrzył mi w oczy, ale słowa kierował do państwa Park. - Nic innego się nie liczy, rozumiecie? Nie żądam waszej akceptacji, ale nie pozwolę żebyście go obrażali.

- Jimin, dla nas to trudna sytuacja - pani Park przemówiła ze spokojem, starając się traktować nas przyjaźnie. - Nie potrafię tego zrozumieć. Nie umiem...

Rudowłosy spojrzał na nią boleśnie, a to co mną zachwiało to jego słowa.

- Babciu, ja go kocham. Nie potrafisz zrozumieć, że to miłość? Taka sama jak wasza. Wiem, że uważacie inaczej, ale to nieprawda. Jungkook i ja się kochamy i nic tego nie zmieni. Nie potrzebuję waszego błogosławieństwa, wystarczy mi że on będzie przy mnie. Mój wybór jest świadomy, nie zmieni się. Urodziłem się taki, urodziłem się po to żeby go kochać. I nigdy się nie poddam, zawsze będę o niego walczył.

W moich oczach pojawiły się świeże łzy. Nie chciałem płakać w ich obecności, ale zawsze gdy Jimin mówił o nas w ten sposób coś we mnie pękało. Tym razem rozpłakałem się zanim skończył mówić, a gdy babcia mojego chłopaka przeniosła na mnie wzrok, nie próbowałem już uciekać.

- Co...czemu ty.. - zaczęła, ale tylko pokręciłem głową.

- Proszę nas zrozumieć - wyszeptałem, ocierając oczy rękawem bluzy. - Moja mama też była przeciwko temu, ale...nie miała wyboru i musiała to zaakceptować. Jiminnie bardzo państwa kocha, zależy mu. My też...nie mogliśmy zaakceptować siebie samych, ja...nie mogłem zrozumieć czemu czuję coś takiego do innego mężczyzny, ale...to nie jest choroba. To nie jest złe, to jest miłość i teraz to rozumiem. Wiem, że naszym losem rządzi przeznaczenie i nam obojgu dane było się spotkać...Bardzo proszę...jeśli pani może nas zrozumieć...

Jimin nie czekał, aż zupełnie się zatracę. Przytulił mnie mocno na oczach swoich dziadków. Płakałem mu w ramię, nie mogąc się uspokoić.

- Nie płacz, wszystko się ułoży - wyszeptał mi do ucha, głaszcząc mnie po włosach.

- Przepraszam - odpowiedziałem, nabierając powietrza do płuc i uspokajając się na tyle, na ile mogłem. - Przepraszam.

Gdy wreszcie się odsunęliśmy od siebie, dziadkowie patrzyli na nas niepewnie. Pierwsza przemówiła babcia.

- Ja...bardzo cierpiałam po stracie twojej mamy, Jimin - jej głos zadrżał, ale panowała nad sobą. - Wiesz jak bardzo ją kochałam, dlatego gdy dowiedziałam się o rozwodzie i jej chorobie, nie mogłam się po tym pozbierać. Zaczęłam podupadać na zdrowiu, w końcu nie mogłam wstać z łóżka. Gdy do mnie zadzwoniłeś podjęłam decyzję w ułamku sekundy. Obiecałam sobie, że już nikogo nie stracę, nie w taki sposób. Gdy twój tata powiedział mi o tobie, byliśmy oboje w szoku. Nie mogłam tego zaakceptować, ale teraz...patrząc na was..- przeniosła wzrok na mnie, przypatrując mi się uważnie. - Wydajesz się naprawdę kochać mojego wnuka. Czuję to i nie sądzę żebyś udawał. Nie mogę was osądzać, bo sama nie próbowałam szukać z tobą kontaktu, Jimin. Musi minąć więcej czasu zanim przywyknę do tego, że...masz chłopaka.

Rudowłosy uśmiechnął się lekko, patrząc na kobietę. Potem przeniósł wzrok na swojego dziadka, ale ten milczał.

- Powiedz coś w końcu - pani Park szturchnęła go w łokieć, na co Jimin z trudem zapanował nad śmiechem. - Nawet jeśli nie możesz ich zrozumieć, po prostu...przyjmij to do wiadomości. Oboje chcemy jego szczęścia.

Pan Park westchnął, kiwając powoli głową.

- W moim świecie związek dwóch mężczyzn jest...

- Tak, wiemy - jego żona przerwała mu, ponaglając go ruchem dłoni. - Ale...?

- Ale, Jimin... - mężczyzna popatrzył na swojego wnuka. - ...jesteśmy rodziną, to jest najważniejsze. Jeśli naprawdę jesteś z nim szczęśliwy, to co ja mogę zrobić? Jestem za stary żeby się mieszać w twoje życie. Jednak to do twojego ojca mam żal, wiesz o tym. Zostawił twoją mamę i związał się z tą...swoją sekretarką. Nie wybaczyłem mu tego.

Nikt nie skomentował tego, nie było o czym mówić. Nasz humor poprawił się, a gdy odczułem gościnność jego dziadków, uśmiech wypłynął na moją twarz.

***

Zostaliśmy do popołudnia, a gdy się żegnaliśmy pani Park objęła mnie i uściskała. Byłem zbyt zaskoczony, aby nie oddać jej uścisku.

- No to...odwiedźcie nas kiedyś jeszcze - poprosiła, a potem popatrzyła na mnie przyjaźnie. - Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy Jungkook. Dbaj o Jimina, dobrze?

- Oczywiście - skinąłem głową, patrząc na nią. Zdecydowanie miała w sobie coś łagodnego, zupełnie jak mama mojego chłopaka.

Jimin wyściskał dziadków, a potem popatrzył w moją stronę.

- Wracamy do domu, Jungkookie - oznajmił spokojnie, a gdy otworzyłem usta, złapał mnie za rękę. - Tak, zgadza się. Wracamy do naszego domu.

***

Najwyraźniej nadal nie dotarło do mnie to, że rudowłosy postanowił w końcu na stałe zamieszkać ze mną. Nawet jeśli wspomnienie jego mamy tam było, pogodził się z tym. Sądziłem, że to co powiedziała jego babcia miało na to wpływ, ale myliłem się.

- Niezupełnie - powiedział mi, otwierając drzwi do naszego mieszkania. - Ostatnio rozmawialiśmy o tym, poza tym chciałbym zostać z tobą sam na sam.

Uśmiechnąłem się, zdejmując buty. Gdy dotarłem do salonu, poczułem jak mój chłopak obejmuje mnie w pasie. Jego silne dłonie na moich biodrach podpowiedziały mi, że ta noc będzie wyjątkowa.

- Jiminnie...ostatnio byliśmy sami i wiesz jak się to skończyło...

Jego cichy pomruk usłyszałem blisko swojego ucha. Zadrżałem, przełykając ślinę. Nie miałem ochoty iść teraz do łóżka, ale jak miałbym mu o tym powiedzieć?

- Zaczekaj, ja...- zacząłem, ale gdy wtulił się we mnie całym ciałem, pozwoliłem na to. - O czym teraz myślisz?

- Myślę...- zaczął cicho, wtulając nos w moją szyję i łaskocząc mnie oddechem. - Jungkookie, tak bardzo martwiłem się, że doświadczysz czegoś okropnego. Nie wiedziałem co powiedzą, nie chciałem żebyś cierpiał.

- Jiminnie - szepnąłem, nabierając oddechu i starając się znowu nie rozkleić. - Twoi dziadkowie są mili, niepotrzebnie się bałeś. Czy teraz możemy posiedzieć razem? Potrzebuję tylko ciebie.

Mój chłopak skinął głową, odsuwając się i łapiąc mnie za rękę. Usiedliśmy na kanapie, a gdy przygarnął mnie ku sobie, wtuliłem się w jego klatkę piersiową. Nasze spokojne oddechy zlały się w jedno, a gdy popatrzyłem na rudowłosego, uśmiechał się.

- Zostańmy tak przez chwilkę - poprosiłem, patrząc mu w oczy. - Czuję się bezpiecznie.

- Kocham cię, Jungkookie - wyszeptał, zaglądając mi w oczy. - Zamknij oczy i odpocznij, chcę na ciebie patrzeć. 

Uśmiech nie chciał zejść z moich ust, a gdy przymknąłem powieki, Jimin pocałował mnie w czoło, w ten sposób składając mi obietnicę głębokiej miłości.

********************************************************************************************






Continue Reading

You'll Also Like

6.9K 293 23
Jimin wraz z przyjaciółmi i swoim chłopakiem udaje się na zasłużone wakacje, które planuje spędzić nad jeziorem pod namiotami. Wszystko układa się po...
13.4K 1.3K 15
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
2.9K 446 54
Trzecia część Blue Eyes Damage i Black Eyes Angel (Saga Eyes) Dalsze losy naszych kochanych Jikooków i ich przyjaciół. Znajomość poprzednich części j...
70.5K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...