Rozdział 63. Za nawet mniej, niż dobę mieli zostać małżeństwem...

1.4K 101 126
                                    

Rozdział pisany kilka razy. Jeszcze żaden nie sprawił tyle kłopotów co ten szczególny

PS. W wolnej chwili zapraszam również do Not this time, gdzie już pojawił się nowy rozdział! 💕💕

PPS. W pewnym momencie miałam łzy w oczach

💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙

Wbrew obawom Zayna przeżyli.

Minęło wiele godzin, ale w końcu z samego rana ich stopy stanęły na płycie lotniskowej w Nevadzie, a promienie wiosennego słońca przyjemnie musnęły ich twarze. Wszyscy byli w równym stopniu zmęczeni, co i podekscytowani i trudno było wykrzesać z nich chęci do czegokolwiek poza przytuleniem poduszki. Tłumy dookoła, muzyka lecąca z niejasnego kierunku, ani nawet moc kolorów, nieważne jak kuszące nie mogły przyćmić pragnienia snu. Niall już prawie czuł dotyk poduszki pod policzkiem i za nic nie dałby sobie wmówić, że to tylko ramię Harry'ego. Choć przynajmniej miał szansę się wyspać, kiedy narzeczeni jeszcze w domu ustalili, iż zaraz po przylocie najpierw udadzą się po licencję, żeby później nie musieć się w to bawić. Przeliczyli swoje siły, lecz zdania zmienić nie chcieli i po odstawieniu pozostałej czwórki pod hotelem, pojechali wynajętym samochodem do urzędu. Wszystko co konieczne wypełnili przez internet, więc mieli nadzieję, jak najszybciej wrócić do hotelu i na kilka pięknych godzin odciąć się od świata.

Na szczęście tak też się stało i już o dziesiątej mieli szansę wspólnie ułożyć się na wygodnych łóżkach, minutę później zasypiając w swoich ramionach. Nawet nie mieli siły wziąć kąpieli, czy się przebierać, kiedy przecież już za cztery godziny musieli być na nogach i stroić się na tak ważne wydarzenie. Jeszcze tego samego dnia mieli zostać małżeństwem.

***

Ani Louis, ani Zayn nie byli jakoś szczególnie znani ze swojej punktualności, dlatego nie trudno było założyć, że należy dać im dodatkowe pół godziny na przygotowanie się. A co wprawiło w osłupienie wszystkich poza niczego nieświadomą Barbarą był fakt, iż obaj chłopcy byli wyszykowani idealnie na czas co do minuty.

Umówili się, że każdy kto będzie już gotowy, ma czekać na parterze, gdzie naturalnie pierwszy zjawił się Liam. Choć może nie przybyłby tak szybko, raz za razem poprawiając wywinięte do łokci rękawy białej koszuli, gdyby nie Malik, który wygonił narzeczonego z pokoju, jak tylko zaczął się do niego dobierać. Tym bardziej, kiedy szatyn nie wykazywał nawet grama poczucia winy. Na szczęście Payne nie musiał być długo sam, gdyż szybko dołączył do niego Harry. Szczerze obstawiał Nialla, który w przeciwieństwie do najmłodszego z grona nie musiał pomalować paznokci na różowy, idealnie pasujący do koszuli kolor, ani jakoś specjalnie układać włosów, czy też malować oczu tuszem oraz brązową kredką. A jednak to właśnie Styles jako drugi wysiał z windy z szerokim uśmiechem i dopiero dwie minuty później zjawił się póki co najmniej wystrojony, bo w prostej bluzce w paski Irlandczyk. To znaczy miał elegantsze spodnie, ale wciąż przy przyjaciołach wypadał dość blado.

Kiedy w końcu zjawiła się Barbara, Horan wyglądał, jakby przez krótką chwilę zapomniał, jak się w ogóle oddycha. Nawet można było zacząć się martwić, czy jego serce nie zatrzymało się nagle w momencie ujrzenia jej trochę nieśmiałego uśmiechu. To prawie mogło przypominać te wszystkie filmy dla nastolatków ze współczesną wersją Kopciuszka, gdyby nie fakt, iż żaden książę w takich produkcjach nie wpatrywał się w odmienioną szarą myszkę z tak wielkim i bezgranicznym uwielbieniem. Niewykluczone, że nawet zapomniał o swoim niedawnym głodzie, już nie odzywając się na ten temat ani słowa, zbyt zajęty podziwianiem swojej koleżanki, której podobno nie kochał. Później będzie musiał wycałować Harry'ego za taką przemianę dziewczyny.

Let's Play A Game || Larry&ZiamWhere stories live. Discover now