Rozdział 58. Może później będzie lepiej.

1K 94 86
                                    

Dzisiaj wcześniej, bo umieram i zaraz idę spać. Miłego wieczoru kochani!

PS. Jutro kończymy maraton, kto się cieszy?

💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙

H: Źle się czuję

L: Co się dzieje?

H: Nie wiem. To znaczy wiem, ale to głupie

L: Nawet jesli to i tak mi opowiedz

H: Po prostu jestem trochę zagubiony? I czuję mrowienie całego ciała. I ciężej mi się oddycha. To nie jest atak paniki, miałem już kiedyś i wiem, że przebiega inaczej, ale wciąż boję się. To atakuje mnie już od kilku dni co jakiś czas i nie chcę

L: Najpierw skupmy się na oddechu dobrze? Nieważne co musisz spróbować go jakoś uspokoić. Powoli i głęboko dobrze? Dasz radę?

H: Muszę

L: Na pewno sobie poradzisz. Bez pośpiechu jestem tutaj cały czas dla ciebie

L: Chcesz żebym zadzwonił?

H: Chcę, żebyś mnie przytulił. Chcę zniknąć

L: Co masz przez to na myśli?

H: Nie umrzeć. Po prostu położyć się gdzieś z boku i pozwolić światu toczyć się przez chwilę tak całkowicie beze mnie. Nie wiem, czy ma to sens

L: Ma. Ogromny. A co cię doprowadziło do takiego stanu?

H: Nie chcę cały czas narzekać na mamę. Mam wrażenie, że stała się takim naszym czarnym charakterem. A przecież ona jest dobra i bardzo mnie kocha i chce dla mnie, jak najlepiej

L: Nie kwestionuję tego słoneczko. Coś ci powiedziała?

H: Właściwie nic takiego. Wiesz, że w końcu nauczyłem się ignorować jej przytyki? Nawet zaczynają mnie śmieszyć

L: I tak trzymać. W końcu ona nie zna cię tak dobrze jak ty sam

Let's Play A Game || Larry&ZiamWhere stories live. Discover now