Rozdział 18. Zresztą Lewis nie jest partią dla ciebie.

2.2K 143 333
                                    

Chłopcy wspólnie schowali się w pokoju Stylesa. Trzech najstarszych rozsiadło się wygodnie na dywanie, tylko Harry zdecydował się na swój fotel - jedyną przestrzeń, gdzie miał pewność, że nikt nie zaburzy jego prywatności. Może brzmiało to niedorzecznie, gdyż uwielbiał przytulać się z Louisem, jednak nie mógł sobie na to pozwolić, kiedy siedział cały spięty i jedyne na czym mógł się skupić, to powtarzanie sobie, że musi brać spokojnie głębokie wdechy, ale nie za głębokie, żeby nie zwrócić na siebie uwagi gości oraz o konieczności ciągłego uśmiechania się. A było to trudne, kiedy cały czas miał wrażenie, że ktoś narusza jego bezpieczną przystań, natomiast na dole czekała matka gotowa wygłosić tyradę na temat tego, jak niewłaściwie się zachowywał.

- Dobra, to o czym właściwie mamy pisać? - zaczął Louis.

- Poezja okresu wiktoriańskiego - odpowiedział zniecierpliwiony Liam. Praca w grupie z Tomlinsonem bywała bardzo męcząca, kiedy miał lekceważący stosunek do wszystkiego. Problem był taki, że się przyjaźnili, a poza tym jako jedyny z ich grupy był ekspertem w dziedzinie literatury, więc potrzebowali go przy pracy.

- Dlaczego nie francuska - mruknął szatyn.

- Ten jeden raz muszę się zgodzić. Rzygam już Tennysonem - wtrącił się Zayn i upił łyk kawy. Zamruczał cicho, a na jego usta wpłynął błogi uśmiech. - Idealna. Dzięki młody.

Harry zarumienił się lekko i wzruszył ramionami. Sam był miłośnikiem tego napoju, więc przygotowanie go opanował niemal do perfekcji. Mimo wszystko bał się odezwać, choć przecież powinien się już oswoić z nimi. Jednak zamiast tego tylko w ciszy słuchał dyskusji przyjaciół.

- Hazz, masz może pożyczyć jakiś notatnik? - spytał Payne.

- Um... Jasne... Chwilka.

Chłopak zaczął nerwowo przeszukiwać swoje półki w poszukiwaniu odpowiedniego dziennika, który akurat nie byłby zapisany. Problem polegał na tym, że zawsze miał wiele ambitnych planów, jego artystyczna dusza budziła się w najmniej odpowiednich momentach stąd miał kilka z tekstami piosenek, wierszami, opowiadaniami, rysunkami, lecz każda z tych nowych pasji szła w kąt. Jedynie świat mody wciąż pociągał go nieprzerwanie od kilku lat i tylko temu pozostawał wierny.

- Ej, tu masz jakiś - zauważył Malik i na czworaka zbliżył się do łóżka, żeby podnieść jeden w brązowej, prostej okładce.

- Nie- - Harry zaskoczony odwrócił się w stronę kolegi, lecz nie zdążył wydusić słowa, kiedy brunet otworzył go na losowej stronie - dotykaj...

- Zayn - warknął Tomlinson i wyrwał notes z rąk przyjaciela. Nie ruszało się cudzych rzeczy bez pozwolenia! Jego młodsze rodzeństwo zdążyło się tego szybciej nauczyć, niż Malik, osiemnastoletni chłopak. I może nawet nie zareagowałby tak agresywnie, gdyby nie ten szok i przerażenie na twarzy Stylesa. Musiał bronić swojego księcia.

- Przepraszam... Ale, cholera, to było piękne! - powiedział Zayn, wciąż mając w pamięci widok ciemnego garnituru ze złotymi zdobieniami. - Jako artysta wiem co mówię.

Harry przez chwilę wpatrywał się w dziennik, który znajdował się w ręce Louisa, aż w końcu ostatecznie machnął ręką i szepnął:

- Trudno już. Możesz obejrzeć... Jak chcesz. - Przecież nie mógł ukrywać całe życie swojej pasji, jeśli naprawdę mógłby kiedyś zarabiać z tego na życie? Nawet gdyby spotkałoby się z krytyką, to lepiej jeszcze na wstępie, kiedy jeszcze najbardziej się rozwijał i mógł zmieniać swój styl, eksperymentować. Aż trudno uwierzyć, że taka myśl w ogóle przeszła przez jego umysł...

Malik od razu wyrwał notes z rąk przyjaciela i zaczął pobieżnie przeglądać kolejne projekty, a co chwilę jego oczy lśniły w podekscytowaniu, kiedy trafiał na wyjątkowo urzekający rysunek. Gdyby trafił do sklepu z takimi ubraniami, spędziłby tam cały dzień.

Let's Play A Game || Larry&ZiamWhere stories live. Discover now