Rozdział 43. To Louisa nie chciał w swoim życiu.

1.5K 122 23
                                    

Louis często zastanawiał się, czy byłoby lepiej, gdyby jego ojciec nigdy nie wrócił. Może lepiej było tęsknić za czymś, czego nie miał, niż się później rozczarować? Wyobrażać go sobie, jako bohatera, niejednokrotnie idealizować, czy też żywić nienawiść do kogoś, kogo nawet nie znasz? Zostawić mężczyznę w sferze imaginacji i nie pozwolić jej się spełnić? Bo ilekroć się z nim spotykał, cały czas musiał walczyć sam ze sobą oraz bardzo odmiennymi uczuciami - nienawiścią, miłością, odrazą, żalem... Czasami nawet rozumiał swojego chłopaka, przyjaciół, mamę i chciał mu wybaczyć; być może dzięki temu byłby spokojniejszy? Lecz nie potrafił tego zrobić, co cały czas okazywał ojcu, raniąc go tym na każdym kroku. Tak naprawdę to właśnie ten zraniony grymas, wywoływał u niego silne wyrzuty sumienia, jednak zaraz po tym uświadamiał sobie, że to nie on powinien czuć się źle, co sprawiało, iż jeszcze bardziej się denerwował i wszystko zaczynało się od nowa. Nie mógł znieść widoku tych podkrążonych oczu, prawie przezroczystej, szarej skóry, ani wychudłej postury, wywołującej u niego współczucie, litość. Nie mógł znieść tych wszystkich prezentów, prób konwersacji, komplementów... tego zaangażowania, kiedy próbował go nienawidzić. Nie mógł znieść tego, jak wielkim potrafił być chamem względem tego człowieka, a równocześnie nie był w stanie odmówić mu kolejnych spotkań, na których i tak będzie okropnym synem.

Czasami chciałby być taki, jakiego próbował udawać i nic nie czuć. Problem było, że czuł za dużo.

- Louis, pomyślałem... Chciałbyś poznać swoją przyrodnią siostrę? - spytał Troy z wyraźną obawą w głosie, jakby już przeczuwał kolejny wybuch swojego syna.

Tomlinson podniósł wzrok ze swojego telefonu na ojca, ze wszystkich sił walcząc z nieprzyjemnym grymasem, cisnącym się na jego twarz. To jasne, dziewczyna nie była niczemu winna i nie czuł względem niej prywatnie żadnych negatywnych uczuć, ale przy tym stanowiła dowód na to, że mężczyzna mógł założyć normalną rodzinę. To Louisa nie chciał w swoim życiu.

- Po co? - wymamrotał i od razu powrócił spojrzeniem na swój telefon. Nawet na ułamek sekundy na jego wargach uformował się delikatny uśmiech, kiedy przeczytał już chyba dziesiąty głupi żart Stylesa. Najwyraźniej Harry wziął sobie do serca zrobić wszystko byleby tylko poprawić mu humor i odwieść od chęci ucieczki.

- Wiesz, to twoja siostra. Pomyślałem, że byłoby miło, gdybyście czasami spędzili ze sobą czas, czy...

- I właśnie ty mi to mówisz? - wyrwało mu się ciche prychnięcie.

Louis w pierwszym odruchu chciał przeprosić ojca, lecz ostatecznie nie odezwał się nawet jednym słowem. Czuł się źle, zagubiony i zdezorientowany. Odliczał już każdą minutę, jaka dzieliła go od powrotu do domu, gdzie nie musiał konfrontować swojego umysłu, serca z rzeczywistością. Sam już nie był pewny, czy wolałby pójść z przyjaciółmi na imprezę i rozluźnić się za pomocą dużej dawki alkoholu, czy pojechać do Stylesa i ukryć się na kilka godzin w jego ramionach, gdzie świat nagle tak zwyczajnie przestawał się liczyć.

- Wybaczysz mi kiedyś?

Tomlinson zacisnął usta w wąską linię, mając już na końcu języka jakąś złośliwą odpowiedź. Tylko prośba Harry'ego o to, żeby zachowywał się lepiej w stosunku do ojca, trzymała jego nerwy na wodzy. Dlatego jeszcze wziął głęboki wdech i wyciągnął z kieszeni papierosy, nim w końcu odpowiedział krótkie:

- Może.

Troy prawie by się uśmiechnął, może naiwnie dostrzegając w tym jakąś szansę na zmianę. Jeszcze niedawno chłopak starał się na każdym kroku podkreślać swoją złość na niego, natomiast tego dnia zachowywał się nienaturalnie spokojnie. Nie wykluczał, że to tylko jeden szczęśliwy dzień, a już wkrótce wszystko wróci do normalności, ale nikt nie mógł go winić za krótki napływ radości. Choć wiedział, że zasłużył na takie traktowanie i prawdopodobne do końca życia będzie przepraszać syna za swoje tchórzostwo.

Let's Play A Game || Larry&ZiamWhere stories live. Discover now