Gdy wreszcie zaczęła oswajać się z tym, że ktoś pokochał ją taką jaka jest i nie wymagał od niej żadnej zmiany, okazało się, że ta miłość miała być jej w krótkim czasie odebrana. Świadomość, że babcia umiera nie pomogła jej w oswojeniu się w tą stratą i z każdym kolejnym dniem czuła się coraz bardziej bezradna.

Teraz czuła się podobnie. Z tą różnicą, że wszystko bolało ją o wiele bardziej i uderzało w nią z jeszcze większą siłą.

- Muszę się ogarnąć. - Poklepała się po policzkach i zamknęła okno. - Dla Leny...

Raz jeszcze podeszła do drzwi i pchnęła je otwierając na tyle aby przez nie przejść. Niepewnie zajrzała do środka sprawdzając czy  nikogo tam nie ma. Wnętrze kaplicy było puste.   Wchodząc do środka zamknęła za sobą drzwi. Chciała mieć pewność, że będzie tu sama i nie zaskoczy jej nagle obecność kogoś kto będzie stał w progu gdy ona tu jest. Idąc do jednej z przednich ławek słyszała jak echo roznosi się po pomieszczeniu wraz z każdym zrobionym przez nią krokiem.

- Czuję się jak kretynka... - Wyszeptała siadając w ławce. Była bliska tego aby odruchowo przeklnąć. Udało jej się jednak powstrzymać.

Alex rozejrzała się wokół i przez chwilę zastanawiała się co powinna zrobić. - Dobra, niech będzie... - Mruknęła i bardzo powoli obniżyła się i uklękła. Oparła łokcie o deskę którą miała przed sobą i przyłożyła dłonie do ust splatając wcześniej palce.

Przez dobrych kilka minut wpatrywała się w barwny witraż nad niewielkim ołtarzem. Obserwowała jak niewielka ilość słonecznego światła przebija się przez kolorowe fragmenty szkła. Szukała w głowie słów, którymi mogłaby zacząć.

- Zarzekałam się, że nigdy więcej się do Ciebie nie odezwę. - Zaczęła wreszcie. - A teraz? Jestem tu... Po tylu latach wracam do Ciebie i nawet nie wiem czy Ty masz w ogóle ochotę mnie wysłuchać.

Ciemnowłosa wciągnęła powietrze. Wypowiedzenie tych pierwszych zdań było dla niej cholernie trudne.

- Ja wiem... Wiem co odpowiedziałam gdy Lena zapytała mnie kiedyś czy wierzę w Boga. Słyszałeś jak mówiłam, że nie. Gdyby ktoś mnie teraz posłuchał, na pewno powiedziałby, że się Ciebie wyparłam przy pierwszej, możliwej okazji, ale myślę, że Ty wiesz dlaczego tak powiedziałam. Ja nadal jestem pełna złości i żalu. Uznałam, że lepiej jeśli odpowiem w taki sposób niż zacznę mówić o tym jak jestem na Ciebie zła, że nigdy ale to nigdy nie wysłuchałeś ani jednej mojej prośby. Nawet gdy nie prosiłam o nic dla siebie. Ty zdawałeś się zupełnie mnie nie słuchać. Nie chciałam mówić na głos, że mam żal o to, że prawie wszystko na co nie miałam wpływu w swoim życiu było tak bardzo do kitu. Tylko to co mogłam kontrolować było znośne. To co dostawałam w pakiecie od góry łamało mnie raz za razem.

Dziewczyna pokręciła głową. - Źle zaczęłam. Wiesz jaki mam problem? Ja nie wiem czy ja po tych wszystkich latach potrafię z Tobą normalnie rozmawiać, albo co lepiej pasuje, mówić do Ciebie, bo przecież i tak mi nie odpowiesz. - Alex po raz kolejny spojrzała na witraż. - Dziś mam chyba taki dzień, kiedy to ja dużo mówię i nie dostaję nic w zamian.

- Wiesz... Doskonale pamiętam jak będąc dzieckiem uczyłam siostrę jej pierwszej modlitwy. - Na te wspomnienie oczy Alex po raz sama nie wie już który zaszły łzami. Zamrugała szybko kilkukrotnie nie dowierzając ile człowiek potrafi wyprodukować łez w ciągu jednej doby. - Ona zawsze z takim przejęciem klękała przy swoim łóżku i skupiała się na tym aby idealnie złożyć dłonie i równo przykładać palce do siebie. - Ciemnowłosa uśmiechnęła się lekko na te wspomnienie i otarła policzek. - Modliła się do Ciebie co wieczór. Z początku modliła się z wyuczonej formułki, którą powtarzałam razem z nią a jak była starsza zaczęła dodawać coś od siebie. Wiesz co rozdzierało mi serce? - Alex zamilkła na chwilę. - To gdy słyszałam jak prosi Cię o to, żebym nie była taka smutna. Chciała żebym częściej się uśmiechała. Gdy usłyszałam to po raz pierwszy długo płakałam. Nie od razu, najpierw musiałam znieść kolejne upokorzenie gdy ten potwór do mnie przyszedł. Wtedy uderzyło mnie to jeszcze mocniej. Ona każdego wieczora modliła się za mnie a ja z każdym kolejnym dniem gardziłam sobą coraz bardziej...

Wpuść mnieWhere stories live. Discover now