144.

3.8K 212 44
                                    

- Kurwa... - Alex westchnęła zastanawiając się co jeszcze dodatkowo narobi jej w głowie większego bałaganu niż ma już w tej chwili.

Ciemnowłosa była tak skołowana i zdenerwowana, że fakt iż jej serce ponownie zaczęło bić szybciej nie miał dla niej większego znaczenia. Choć wiadomość od Doris wytrąciła ją z równowagi jeszcze bardziej, postanowiła dostosować się do jej prośby i zadzwonić gdy rzeczywiście wjedzie już na teren swojej posesji. Jak na złość droga powrotna dłużyła jej się niemiłosiernie. Uderzała nerwowo palcami w kierownicę myśląc o tym co takiego mogłaby powiedzieć jej dziewczyna, że musi to poczekać aż nie będzie już prowadzić. Obawiała się, że to może nią cholernie wstrząsnąć. W jakim innym przypadku Doris zwlekałaby z powiedzeniem jej czegoś jeszcze?

Zbliżając się do swojej bramy przygryzła dolną wargę. Wjechała do garażu i weszła do domu ściskając telefon w dłoni. Rozejrzała się w poszukiwaniu Leny, lecz nigdzie w pobliżu jej nie było. Zapewne leżała już w sypialni. Nie przedłużając, szybkim krokiem skierowała się na taras i usiadła w fotelu wyjmując papierośnicę z kieszeni. Poczuła się dziwnie po raz kolejny tej nocy siadając w tym samym miejscu, z papierosem w dłoni aby usłyszeć co ma do powiedzenia rudowłosa.

Robiąc dwa głębokie wdechy wybrała numer dziewczyny. Nie musiała długo czekać i po dwóch sygnałach usłyszała głos Doris.

- Jesteś już u siebie?

- Tak. Siedzę na tarasie. Powiedz mi o co chodzi. Co musiało czekać?

- Alex... Miałam Ci z początku o tym nie wspominać ale uznałam, że musisz o tym wiedzieć. Byłoby nie w porządku z mojej strony gdybym zachowała to dla siebie. - Powiedziała cichym głosem Doris.

- Ale co się stało? Nie przeciągaj i powiedz mi, bo już mam dość na dziś. - Ciemnowłosa mocno się zaciągnęła.

- Zanim powiem... Ja wiem, że w pewnych kwestiach jesteś dość... - Dziewczyna zamilkła na chwilę. - Drażliwa. Dlatego to co Ci zaraz powiem musiało poczekać aż będziesz już w domu. Nie chciałabym abyś w którąkolwiek stronę prowadziła pod wpływem silnych emocji.

Alex zacisnęła szczękę. Wstęp jaki robiła Doris coraz bardziej nakręcał ją w złą stronę. Nie było opcji, żeby człowiek słuchał względnie spokojnie wynurzeń informujących o tym, że za chwilę usłyszy coś co być może wbije go w ziemię. - Doris... Do rzeczy.

- Dobra... - Dziewczyna głośno wypuściła powietrze. - Mel powiedziała mi dziś coś więcej. Zapytałam Cię jakbyś się poczuła gdyby ktoś obcy zabrał ją do siebie. Zapytałam Cię o to po to, żebyś sama sobie mogła uświadomić pewne kwestie ale także dlatego, że ona także wypowiedziała się na ten temat.

- Co Ci powiedziała? - Alex wbiła się w fotel.

- Powiedziała, że lubi siostry i dzieci, ale nie lubi być w ośrodku choć bardzo tam o nich dbają i wie, że starają się dać im to co tylko mogą. I widać, że ona to docenia. Mówiła, że chciałaby wreszcie mieć rodzinę i nie musieć tam wracać.

Alex uniosła brwi zaskoczona. Słyszała to co już wcześniej Doris jej powiedziała używając po prostu innych słów. - No to już wiem.

- Tak... Wiem, że to mówiłam ale to nie wszystko. Mel powiedziała, że chciałaby mieć rodzinę ale nie wyobraża sobie, żeby mogła zamieszkać z kimś obcym. Powiedziała, że Ciebie kocha najbardziej, Ty jesteś jej rodziną i jeśli miałaby wybierać między mieszkaniem u obcych ludzi a mieszkaniem u sióstr to wybrałaby ośrodek.

- Co? - Ciemnowłosa wstrzymała oddech. Nie pojmowała jak to możliwe, że Mel w takiej sytuacji wolałaby zostać w ośrodku. - Doris... Przecież to jeszcze dziecko. Ciężko mi uwierzyć w to, że ona tak to widzi.

Wpuść mnieWhere stories live. Discover now