Rozdział 2

2.2K 115 4
                                    

Stojąc tuż przed gabinetem opiekunki Gryffindoru, Ophelia starannie wygładziła swoją szatę i poprawiła związane w wysoką kitkę, długie blond włosy. Potem wzięła parę głębszych wdechów i delikatnie zapukała w stare drewniane drzwi.

-Proszę!-usłyszała po chwili donośny głos, czym prędzej nacisnęła klamkę i weszła do pomieszczenia-Helia!-wykrzyknęła radośnie kobieta.

Zerwała się ze swojego miejsca i podbiegła do dziewczyny łapiąc ją w ramiona.

-Jak było na wakacjach?-zapytała, gdy w końcu zdecydowała się ją puścić i usiadła na sofie stojącej w kącie pomieszczenia.

-Cóż... Było fajnie, oczywiście dwa tygodnie to mało, żeby dobrze się rozejrzeć, ale było na prawdę ciekawie. Pomijając fakt, że cały Dziurawy Kocioł stawał na rzęsach byleby tylko nie spuścić mnie z oka-odparła zgodnie z prawdą, na co profesorka westchnęła i pocałowała dziewczynę w czoło zajmując miejsce tuż obok niej.

-Wszystko dla twojego bezpieczeństwa Hel, musiałam mieć pewność, że na pewno włos ci z głowy nie spanie-przejechała dłonią po jej blond czuprynie, po czym gestem ręki przywołała do siebie dwie filiżanki i dzbanek herbaty.

-Jednego nie rozumiem-wtrąciła patrząc kątem oka na ciotkę-Dlaczego akurat ja musze być tak chroniona? Przecież innym a zwłaszcza mugolakom grozi większe niebezpieczeństwo?-spytała zaciekawiona.

-Czarny Pan, chodź mogłoby się wydawać iż nie jest zagrożeniem dla nas czystokrwistych, jest zbyt potężny by tak po prostu dać mu wolną rękę-odpowiedziała zdawkowo kobieta, chcąc jak najbardziej ukrócić ten temat-Napijesz się? Specjalnie zaparzyłam malinową, twoją ulubioną-zaproponowała i nie czekając na odpowiedź nalała napoju do obu kubków.

-Dziękuję Minnie-odparła i upiła łyk-Pyszna jest-skomplementowała wciąż będąc lekko rozżaloną, że nie otrzymała pełnej odpowiedzi na pytanie.

-Sprowadziłam ją prosto z Francji, Madame Foxis była tak łaskawa i przysłała mi całe dwie paczki takich torebek-wskazała na średniej wielkości kartony stojące tuż przy jej biurku.

-To miło z jej strony-przyznała i odkładając filiżankę przytuliła się do kobiety-Bardzo za tobą tęskniłam-wyznała, na co Minerwa tylko pokiwała twierdząco głową i oddała mocno uścisk.

Jej również strasznie brakowało siostrzenicy. Od śmierci jej siostry Marianny - matki Opheli, dziewczynka była jej oczkiem w głowie. Do tej pory pamiętała jak wielkie czuła szczęście, kiedy ówczesny dyrektor Dippet pozwolił by Panna Gold zamieszkała wraz z nią w Hogwarcie, biedaczka nie miała wtedy więcej niż miesiąc. Była taka malutka i wymagała ogromnego nakładu opieki i troski, jednak McGonagall dała sobie radę i wychowała małą Ophelię najlepiej jak umiała. Poprzysięgając sobie, że z całego serca, zawsze będzie ją bronić, nawet gdyby miałaby przypłacić za to życiem.

Cała reszta tego wieczoru minęła dwóm panią na miłej rozmowie i wspominaniu lat dzieciństwa Opheli. No i oczywiście dyskusji na tematy bliżej związane z męską częścią Hogwartu. W końcu Minerwa potrafiła być i w tym aspekcie bardzo uszczypliwa i ciekawska.

🦌

Było już grubo po dwudziestej kiedy Gryfonka wracała do swojego Pokoju Wspólnego. Była tak strasznie zmęczona, że prawie padała na twarz.

Na szczęście jej podróż do celu nie trwała długo i już po chwili podała hasło i przeszła przez portret Grubej Damy. Jak mogła się tego spodziewać salon Gryfonów dopiero zaczynał tętnić życiem i roiło się w nim od samych starszych roczników.

-Ophelia!-dobiegło do niej głośne nawoływanie z końca pomieszczenia, a chwilę później tuż przed nią wyrośli jak spod ziemi bliźniacy Prewett-Cześć, jak wakacje?-zapytali równocześnie, tak jak zawsze to robili.

Wykapany Gryfon • James PotterDonde viven las historias. Descúbrelo ahora