Rozdział 25

893 66 11
                                    

Kolejny tydzień był dla Heli na prawdę ciężki, najcięższy w jej całym nastoletnim życiu. Po ostatniej sytuacji cały świat zdawał się odwrócić do niej tyłem. James był okropnie wściekły, unikał jej jak ognia a na każdą próbę rozmowy po prostu odwracał się na pięcie i odchodził jak najdalej. Remus i Peter również byli źli, jednak koniec końców trochę im przeszło i dzień przed wyjazdem na ferie, w miarę normlanie rozmawiali z nią podczas lekcji.

Stojąc przed lustrem przetarła zaspaną twarz i obmyła ją zimną wodą. Następnie wykonała swoją poranna toaletę i ubrała się w czarny, długi sweter i obcisłe, czarne spodnie. Włosy związała w wysoką kitkę na czubku głowy i wyszła z łazienki chcąc sprawdzić, czy aby na pewno dobrze zapakowała niewielką walizkę, którą zamierzała zabrać ze sobą na przerwę świąteczną. Z dokładnością jeszcze raz przejrzała list od ojca, w którym umówili się o konkretnej porze i miejscu na stacji King Cross a następnie również schowała go do środka, szczelnie zamykając bagaż.

Ophelia tegoroczne święta zdecydowała się spędzić w Gold Manore wraz ze swoim ojcem Erykiem. I choć jeszcze parę dni temu zastanawiała się nad świątecznym pobytem u Potter'ów, teraz jednak było to niemożliwe. Dlatego też zostawiając za sobą wszystkie lęki zdobyła się na odwagę by w końcu spędzić z Erykiem więcej czasu.

W pełni gotowa wyszła z dormitorium schodząc na dół. Pokój Wspólny był wypełniony po brzegi uczniami, którzy wyjeżdżali do domów i tymi, którzy żegnali tych pierwszych zostając na przerwę w Hogwarcie.

-Hej-pisnęła cicho do siedzących na fotelach Dorcas i Marleny.

Obie z dziewcząt tegoroczne święta planowały spędzić w szkole.

-O cześć kochana-McKinnon posłała jej ciepły i pełen współczucia uśmiech-Już spakowana?-spytała wstając, na co blondynka pokiwała głową i odłożyła trzymaną walizkę na ziemię.

-Trzymacie się dziewczyny-powiedziała siląc się na uśmiech i objęła Marlenę za szyję przyciągając do siebie-Będę strasznie tęsknić-wyznała cicho.

-Pisz do nas przynajmniej co drugi dzień i uważaj na siebie-odezwała się Dorcas również wstając i gdy tylko brunetka odsunęła się na bok, ta mocno przytuliła się do Opheli-I przestań się w końcu tym tak zadręczać. Pamiętaj, że my bardzo mocno cię kochamy.

-Wiem, pamiętam-szepnęła cicho mocniej wtulając twarz w gęste, ciemne włosy przyjaciółki-Chce się wreszcie od tego wszystkiego oderwać. Zapomnieć o nim i o tym wszystkim...

-Hel-przerwała Meadowes chwytając ją za rękę-On zrozumie. Niedługo wszystko się ułoży, zobaczysz-pocieszyła ją i delikatnie cmoknęła w policzek-A teraz już leć, masz pół godziny do odjazdu-przypomniała wskazując na stojących nieopodal zegar.

-Pewnie masz rację-przyznała-Dziękuję dziewczyny i wesołych świąt-dodała uśmiechając się nieco jaśniej i szczerzej.

-Będą wesołe-zapewniła Marlena-Pozdrów od nas pana Gold'a i pamiętaj o listach-przypomniała, gdy niebieskooka zabrała z podłogi swój bagaż i ruszyła w stronę portretu Grubej Damy.

-Nie zapomnę, obiecuje-odparła na odchodne i machając im przeszła przez otwór wychodząc na schody.

Schodząc na korytarz główny, już miała kierować się w stronę gabinetów nauczycielskich, gdy nagle jak spod ziemi wyrosła przed nią zatroskana Minerwa i od razu porwała ją w ramiona.

-Och Helia-westchnęła kobieta gładząc ją po plecach-Tak strasznie będę tęsknić.

-Wiem, ja też ciociu-odpowiedziała mocno ściskając ją za szyję-Przepraszam, że nie spędzimy razem świąt...

Wykapany Gryfon • James PotterWhere stories live. Discover now