Rozdział 17

1.2K 57 7
                                    

Następny miesiąc wystrzelił niczym z procy i zanim ktokolwiek zdążył się obejrzeć nadszedł deszczowy i ponury listopad. To właśnie wtedy przybyły niezliczone ilości nauki, przytłaczającej zakute łby wielu uczniów, jak i wiele czyhającej na nich zabawy.

Taką rozrywką można było nazwać zbliżające się urodziny Syriusza Blacka, które były w Hogwarcie małą tradycją i oznaką mocno zakrapianej i energicznej imprezy. Na taką balangę zbierali się uczniowie ze wszystkich domów, łącznie z nielicznymi Ślizgonami, których łączyły przyjazne stosunki z Lwami.

A gdy w końcu nadszedł ten wyczekiwany dzień Pokój Wspólny Gryfonów w całości pokrył się czerwono-złotymi balonami i transparentem z autorskim napisem Jamesa: ,,Wszystkiego Najlepszego w dniu urodzin Jyriusz" oraz kolorowymi wstążkami porozwieszanymi po całym suficie pomieszczenia. Na potężnych dębowych stołach rozłożono różnorodne przekąski i słodycze, a w kącie pokoju zastawiono całą ławę w kremowych piwach i paru butelkach Ognistej. Muzyką i operowaniem przy magnetofonie zdecydował się zająć siedmioroczny Gryfon - John Jordan, który słynął z swojego zamiłowania do muzyki i rozkręcania imprez.

O dziewiętnastej wszyscy pomagający Syriuszowi w przygotowaniu urodzin, rozeszli się po swoich pokojach. Jedynie Remus został dłużej by rzucić na Pokój Wspólny odpowiednią wiązankę zaklęć wyciszających. Natomiast Ophelia, Dorcas i Marlena w tym samym czasie były już po kąpieli i stały w szlafrokach przed rozłożoną, wypełnioną po brzegi szafą.

Najszybciej zdecydowała się McKinnon, która wzięła do ręki obcisłą sukienkę, w kolorze maliny. Dobrała do tego białe, płaskie buty a na ramiona zarzuciła swoją ulubioną jeansową kurtkę. Tak wyszykowana wyprostowała za pomocą odpowiedniego zaklęcia, swoje długie brązowe włosy i wykonała delikatny makijaż oka.

Dorcas założyła na siebie komplet składający się z czarnej spódnicy i delikatnie obcisłej bluzki z rozszerzonymi od łokcia, ku dołowi rękawami. Jak na nią przystało, lekko zakręciła swoje ciemne włosy i rozpoczynając od czerni na oczach zakończyła makijaż na ciemnobrązowej szmince na ustach.

Helia jako jedyna miała największych problem. W przeciwieństwie do przyjaciółek nie miała w swoich zasobach zbyt wielu nadających się na imprezę sukienek bądź spódniczek. A wszystkie bardziej eleganckie stroje były zbyt strojne na takie okazje.

-Nie no, ja się poddaje-westchnęła rzucając się na swoje łóżko-Nigdy nie znajdę czegoś...

-Oh już nie przesadzaj-wtrąciła stojąca przed lustrem Marlena-Przecież to twój niby - chłopak a nie prawdziwy, więc nie musisz wyglądać jak jakaś bogini-na jej słowa blondynka prychnęła pod nosem i łapiąc w rękę byle jaką poduszkę rzuciła nią wprost w dziewczynę.

-Ciągle będziesz mi z tym dogryzać?-zapytała, na co ta przyznała jej rację skinieniem głowy i wybuchła śmiechem, odkładając złapany poduszkowy pocisk na najbliższe krzesło.

Na szczęście z ratunkiem przyszła kochana Dorcas, która wiedząc, że przyjaciółka nosi trochę mniejszy rozmiar ubrań, zaczęła szukać na dnie kufra jedną trochę za małą na siebie sukienkę, którą przez sentyment zabrała ze sobą do Hogwartu.

-Proszę-powiedziała wyciągając w kierunku niebieskookiej białą, obcisłą kreację z wycięciem na plecach-Załóż ją, będzie ci pasować-dodała z uśmiechem.

-Ale Dor-wydukała przejmując od niej ubranie-Ale to twoja ulubiona kiecka, dostałaś ją od mamy...

-Oj już zamknij się i ją ubieraj-przerwała jej ze śmiechem i wskazała drzwi od łazienki-Bo jeszcze się rozmyślę i pójdziesz w zielonej szacie wyjściowej Minnie-zagroziła, na co energicznie pokiwała głową i pobiegła w skazanym kierunku.

Wykapany Gryfon • James PotterUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum