Rozdział 7

1.7K 112 3
                                    

Minął tydzień. Nauki przybywało z każdą chwila i coraz to więcej wolnego czasu uczniów zostawało zagrabiane przez prace domowe, które były o wiele dłuższe i bardziej wymagające niżeli rok wcześniej.

Od czasu pamiętnej rozmowy Opheli z Syriuszem jej spokojny świat zdawał się pochłonąć w chaosie. Dziewczyna nie wyraziła dotychczas żadnej chęci stworzenia związku z Łapą, jednak ku jego przestrodze bardziej przyjrzała się zachowaniu James'a.

I umówmy się, miał tu trochę racji...

Brunet nie tylko stał się najbardziej ciętym kapitanem drużyny Gryfonów, jak i też o wiele częściej zdarzało mu się wywijać na prawdę chamskie żarty innym uczniom, którzy powoli zaczynali mieć serdecznie dość działań słynnych Huncwotów. Co do ograniczania i drażnienia, Black też miał słuszność. Po nocy na Wierzy Astronomicznej, Potter dziwnym zbiegiem okoliczności stracił swoje zainteresowanie Helią i o wiele częściej był dla niej tak samo opryskliwy i nie miły jak dla reszty przyjaciół, którzy mimo iż wiele razy podejmowali próbę rozmowy z nim i tak nie przynosili tym żadnego pozytywnego skutku.

W końcu jednak nadszedł wtorek, dzień w który jak zwykle po wcześniejszych wyczerpujących zajęciach przyjaciele z Gryffindoru postanowili spędzić swój wolny czas razem. Niestety przez wzgląd na złe warunki pogodowe panujące poza murami zamku, wszyscy byli zmuszeni zostać w środku. Dlatego równo o godzinie szesnastej zebrali się w swoim Pokoju Wspólnym grając w Eksplodującego Durnia.

-A niech was szlag!-krzyknęła wściekle Dorcas-To wszystko jest ustawione! To nie możliwe, że w kółko przegrywam.

-Po prostu jesteś w to cholernie słaba Meadowes-skomentował kąśliwie Syriusz, za co dostał od niej kuksańca w bok.

Ophelia zachichotała cicho jednak kiedy jej wzrok zbiegł się z szarymi tęczówkami Black'a szybko odwróciła wzrok udając, że czytana przez siedzącego obok niej Remusa książka nagle zaczęła ją interesować.

Prawdę mówiąc wciąż zastanawiała się nad nietypową propozycją Łapy, która wbrew pozorom była dla niej absurdalna. I szczerze nie wyobrażała sobie co musiałoby się stać by przyjęła jego warunki.

-Cześć wszystkim!-jej rozmyślania zostały przerwane przez radosne głosy bliźniaków Prewett.

-Ładny szalik Helio-skomplementował Gideon wskazując na jej rubinowy szal z frędzelkami.

-Dziękuję ci-uśmiechnęła się promiennie-Niedawno go kupiłam.

-Ooo jacy wy jesteście słodcy-westchnął Fabian i wraz z resztą piętnastoletnich Gryfonów wybuchnął śmiechem.

Jego brat widząc to postanowił się jeszcze bardziej popisać i usiadł tuż za nią delikatnie obejmując ją w tali i całując w policzek, na co ta parschnęła śmiechem i lekko strzepnęła ręce jego ze swojego ciała.

-Co ci mówiłem na ten temat Prewett-warknął do rudzielca Potter, skupiając wzrok wszystkich na nim samym.

-Daj spokój James, nie widzisz jak pięknie razem wyglądają-skarciła go Dorcas, chcąc podsycić jeszcze bardziej jego gniew i irytację.

Mruknął coś niezrozumiale pod nosem i spuścił wzrok na swoje sznurowane, czarne trampki. Zachowanie Gideona na prawdę doprowadzało go do szału i nie mógł pojąć dlaczego ten rudy cymbał tak bardzo się jej uczepił.

-Ej chłopaki gracie?-spytał Remus tasując talię kart do nowej rundy.

-Eksplodujący Dureń... Zawsze i wszędzie!-oświadczył radośnie chłopak ubrany w sweter z literką F i również zajął miejsce przy stole-Gid?-spojrzał pytająca na brata jednak ten od razu zaprzeczył.

Wykapany Gryfon • James PotterWhere stories live. Discover now