Rozdział 39

205 23 3
                                    

Tak minęły im dni i tygodnie, budowane na zaufaniu i ogromnej miłości, którą wzajemnie się darzyli. Helia i James rzeczywiście stali się nierozłączni, choć wcześniej również byli nierozerwanie blisko siebie. Stali się cierpliwsi, bardziej wyrozumiali i po prostu bezgranicznie zakochani.

-Na Merilna, nie wierzę, że to już! W końcu mamy to za sobą-Ohelia odetchnęła z głęboką ulgą i mocniej złapała się ramienia idącego obok bruneta-Tak strasznie się cieszę-wyznała z szerokim uśmiechem.

-Daliśmy radę-przyznał jej rację kątem oka spoglądając na jej rozpromienioną twarz-Mówiłem ci dziś, że jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie?-spytał stając w miejscu i odwracając się do niej przodem.

Odpowiedział mu radosny chichot.

-Och tak Jamie-zarzuciła mu ręce na szyje zbliżając się jeszcze bardziej-Dwa razy przy śniadaniu i trzy przed wejściem na sale egzaminacyjną-przypomniała delikatnie przygryzając dolną wargę.

-Cóż...-podrapał się po karku-A więc nadeszła odpowiednia pora by powiedzieć ci to znów-dodał po chwili a figlarny uśmiech pojawił się na jego przystojnej twarzy w mgnieniu oka-Albo pokazać-nachylił się ku jej kuszącym malinowym ustom-Oj zdecydowanie wolę ci pokazać-mruknął i ucałował ją czule.

Helia uwielbiała te pocałunki. Uwielbiała, gdy otaczał jej kruche ciało swoimi szerokimi ramionami, tak jak gdyby chciał uchronić ją przed całym złem magicznego świata. Uwielbiała szybujące w brzuchu motyle i łomotanie serca za każdym razem, gdy tylko ich ciała dotknęły się wzajemnie. Tak strasznie uwielbiała być z nim, każdego dnia o każdej porze.

-O nie!-czym prędzej oderwali się od siebie słysząc za swoimi plecami prawdziwy okrzyk rozpaczy-Oni znowu to robią Remusie!-wykrzyczał Black zakrywając sobie oczy dłońmi-Powiedz im żeby przestali, bo zwymiotuje wczorajszy obiad!-teatralnie złapał się za brzuch udając rzekomy odruch wymiotny.

Idący za nim Remus jedynie pokręcił bezradnie głową i dokładnie zamknął za sobą drzwi sali, w której właśnie dobiegał końca praktyczny egzamin magiczny. Był to i zarazem ostatni test, który musieli przejść w ramach słynnych SUM'ów.

James niechętnie oderwał się od blondynki patrząc na szatyna spod byka.

-Jesteś idiotą-skomentował bez skrupułów-Strasznie zazdrosnym idiotą-zastrzegł widząc jak stanął przy drugim boku Heli i również objął ją w pasie puszczając jej zalotne oczka.

-A skąd-bronił się-To ty jesteś zazdrosnym deklem, ja nie muszę. Pierwszy byłem jej chłopakiem-przypomniał na co Gold bezkarnie parschnęła śmiechem, by zaraz potem rechotać bez opamiętania.

Potter bez skrupułów zdzielił przyjaciela w potylice nie spuszczając z jego osoby iście zawistnego wzroku.

-Może chodźmy nad jezioro? Grzech nie skorzystać z takie pogody-zaproponował Lupin odwracając ich uwagę od wiecznego sporu o ich wspólną przyjaciółkę, a teraz również dziewczynę jednego z nich.

-Tym razem ci odpuszczę-mruknął z niezadowoleniem okularnik i ostatni raz pogroził Blackowi palcem-Doceń moje dobre serce-napomknął.

-Będę je cenić aż do śmierci-przyłożył dłoń do piersi, oczywiście jak zawsze się zgrywając-Gdzie Glizdek? Nie możemy iść bez niego-rozejrzał się wokół.

-Tu jestem!-zawołał radośnie wyślizgując się zza drzwi sali-Gdzie idziemy?-spytał z nieukrywanym entuzjazmem.

-Na zasłużony odpoczynek brachu-Syriusz objął go wolnym ramieniem bratersko poklepując po barkach-A więc jesteśmy już w komplecie. W drogę moi kompani!-krzyknął bohatersko i jako pierwszy ruszył pędem w stronę schodów.

Wykapany Gryfon • James PotterWhere stories live. Discover now