To wtorkowe popołudnie było nad wyraz ciepłe i słoneczne. Dlatego też nic dziwnego, że tuż po zajęciach większość uczniów odpuściła sobie odrabianie prac domowych i w pełni korzystała z pięknej pogody na błoniach szkolnych.
-Hej Luniek zaczekaj!-Syriusz ruszył biegiem za przyjacielem-Szlak! Czemu akurat to ja gonię?!-przeklnął chcąc złapać blondyna.
-Dawaj Łapo!-odkrzyknął przyspieszając-Nie złapiesz mnie w życiu!-zaśmiał się.
-A przekonamy się?-spytał zacięcie.
-Lepiej obierz sobie inny cel frajerze-zarechotał Lupin odwracając się w tył.
I to właśnie był jego najistotniejszy błąd, bo chwilę później runął jaki długi na ziemię, a jego prawa stopa wygięła się w nienaturalny sposób, przysparzając mu tym dużo bólu.
-Cholera-syknął pod nosem przyciągając do siebie bolącą stopę.
-Remus!-usłyszał za sobą krzyk przyjaciół, którzy w mgnieniu oka znaleźli się tuż obok.
-Co się stało?-spytała Helia oglądając kostkę, która z każdą chwilą puchła coraz to mocniej i robiła się niebezpiecznie sina-Chyba jest skręcona-stwierdziła-Bardzo boli?-zapytała znów.
-Przewróciłem się-wyjąkał krzywiąc się, gdy dotknęła urazu-Auu!-wrzasnął, podczas gdy próbowała lekko przekręcić mu stopę w bok.
-To na pewno nie lekkie stłuczenie-stwierdziła łapiąc go pod pachę-Dalej Łapo musimy zabrać go do Skrzydła Szpitalnego-postanowiła, gdy zamiast Syriusza przy jej boku pojawił się James i pomógł przyjacielowi.
-Gdyby kózka nie skakała to by nóżki nie złamała!-usłyszeli za sobą gruby i ostentacyjnie ironiczny głos.
-Odwal się Snape-westchnęła Marlena-Nie mamy dziś głowy z tobą dyskutować.
-Właśnie idź zaszyj się w lochach, tam gdzie twoje miejsce-poprała ją Dorcas.
Szatyn nie wiele jednak zrobił sobie z ich ostrzeżeń i podszedł jeszcze bliżej dzielnie dzierżąc w dłoniach różdżkę.
-Co za wysoko podniosłem korzeń wierzby Lupin?-zapytał z typowym dla siebie uśmiechem.
Gryfoni przystanęli patrząc na niego z chęcią mordu. A więc już wiadomo, komu powinni dać nauczkę za wypadek Remusa.
-To ty!-oskarżył go Potter i zarzucił ramię blondyna na plecy Syriusza, po czym podszedł do znienawidzonego Ślizgona-Zrobiłeś to specjalnie!
-Pewnie, że ja-odparł.
Niespodziewanie nabrał nagłej odwagi, będąc szczerze dumnym z samego siebie.
-Wczoraj podłożyliście mi Łajnobombę do torby i myśleliście, że pozostanę wam dłużny? Myśleliście, że nie dam rady odgryźć się jakieś bandzie idiotów?-pytał pewny siebie.
-Zatłukę-warknął pod nosem okularnik i ruszył biegiem w stronę Snape, którego najwidoczniej zaczęła opuszczać zuchwałość i skulił się w sobie-Zaraz pożałujesz, że się urodziłeś Wycierusie-splujnął przez ramię wyciągając w stronę czarnowłosego różdżkę.
-Uważasz, że się ciebie boję?-spytał przeciwnik zdobywając się na trochę wyższy ton.
-Uważam, że powinieneś zacząć-odparł podwijając rękawy koszuli-Exper...
-Co tu się dzieje?!-po błoniach rozległ się piskliwy głos Prefekt Gryffindoru, a chwile później jego właścicielka stała tuż przed nimi, wraz z zebranym wokół tłumem uczniów z piątego roku-Znowu go gnębisz Potter?-zapytała wściekle, a jej policzki przybrały kolor dojrzałego pomidora.
YOU ARE READING
Wykapany Gryfon • James Potter
FanfictionJames nigdy nie spodziewałby się, że zakocha się we własnej przyjaciółce. Nie spodziewałby się też, że ta sama niby nie pozorna blondynka, bez ostrzeżenia zagra sobie na jego uczuciach. A już na pewno nie spodziewałby się, że mimo tego wciąż niczym...