Rozdział XXXIV

341 30 11
                                    

Jaki to wszystko ma sens, gdy ludzie na oddziale zaczynali go nienawidzić? Gdy widział ich spojrzenia, gesty i słyszał szepty za jego plecami? Bał się konsekwencji. Zdążył ochłonąć, a gdy to się stało, zaczęły się lęki. To co zrobił było tak cholernie złe, wiedział to i czuł się z tym paskudnie, ale nie mógł cofnąć czasu, nie mógł dać Wheein szczęścia w inny sposób. Teraz dziewczyna go nienawidziła, a on nie mógł nic z tym zrobić, poza pogorszeniem sytuacji, nie było dobrej drogi, każda prowadziła do urwiska, a cofnięcie się było niewykonalne.

Chciałby przeprosić, wytłumaczyć to wszystko, w końcu to jego skrajność emocjonalna, zaburzenie i desperacja nim pokierowały. Nie był do końca świadom konsekwencji i tego co robi. Często podejmował ryzyko, nie myśląc o jutrze, bo przecież w obecnym stanie, jutro dla niego nie istniało, nie chciał, by istniało.

Przeczesał dłonią włosy i spojrzał w lustro. Jego podkrążone oczy i jasna cera pokazywały, jak bardzo wycieńczony był, a świeże rany na ręce pokazywały jego cierpienie. Ale skąd miał ostrze na oddziale zamkniętym? W ciągu dnia jest piętnaście minut w ciągu których pacjenci mogą używać golarek. Wykorzystał to, by wydostać z niej ostrza i pociąć w szale swoje ręce. Przez świeże bandaże przesiąkała krew, rany były liczne i głębokie. Miał nadzieję, że gdy dziewczyna to zobaczy, ujrzy jego cierpienie i okaże mu skruchę, chciał wziąć ją na litość, jednak czy to naprawdę miało rację bytu?

Drgnął wyrwany z rozmyślań, gdy drzwi od pokoju zaskrzypiały. W progu stanęła rozwścieczona Wheein. Podniosła telefon na wysokość twarzy Jimina, pokazując mu jego własnego tweeta. Chłopak zamarł. Skąd ona to wzięła, czy naprawdę ktoś jej to pokazał? Ale kto znał jego tweetera?

Nagle otworzył szerzej oczy. To musiał być San. Swego czasu był z nim bardzo blisko i razem obserwowali się na tweeterze.

- Co to, kurwa, jest? - zacisnęła mocniej palce na telefonie. - Zniszczysz mnie, huh? - zabrała urządzenie i zaśmiała się. W jej oczach widać było pogardę i wściekłość, a śmiech przepełniony był jadem. - Zobaczymy kto tu kogo zniszczy. A i jeszcze jedno. - zbliżyła się i wbiła mu w klatkę piersiową swój palec wskazujący. - Nigdy nie nazywaj kobiety suką, bo to robi z ciebie największego śmiecia, jasne? - przestraszony jej stanem chłopak przytaknął. - I się, kurwa, nawet nie próbuj do mnie zbliżać. - odsunęła się od niego i, idąc tyłem, skierowała się do wyjścia. - A teraz idę.

Gdy dziewczyna wyszła, Jimin jeszcze chwilę stał w bezruchu, po czym podbiegł do drzwi i już miał zawołać Wheein, jednak ta zniknęła mu z oczu. Niewiele myśląc, szybko pobiegł do pokoju Sana, by wyjaśnić z nim tę sytuację, by dowiedzieć się, dlaczego go zdradził i tak potraktował.

Nawet nie zapukał do drzwi. Po prostu je otworzył i wryło go w ziemię, gdy zobaczył Wheein siedzącą na jego łóżku. Ta od razu zwróciła na niego uwagę.

- Wypieprzaj stąd! - wrzasnęła, a w jej oczach niemal pojawiły się małe ogniki. - Czego ty jeszcze chcesz?

- Wytłumaczyć tego tweeta. Ja...

- Nie obchodzi mnie to, wypierdalaj! - przerwała mu, wskazując palcem na drzwi. - Nie chcę cię widzieć!

- Ale naprawdę, ja nie panowałem wtedy nad sobą, byłem w napadzie gniewu.

To było prawdą, jednak dziewczyna jeszcze nie wiedziała, jak wielkie problemy z panowaniem nad sobą ma Jimin. Nie poznała go na tyle, nie znała jego historii, przedstawił jej się od najlepszej, fałszywej, strony.

- Jimin, ja cię proszę, wyjdź stąd. - wtrącił San, a rudzielec od razu zmienił się z pozycji ofiary, na atakującego

- Zamknij się i nie wtrącaj! Byliśmy blisko a ty mi wbijasz nóż w plecy?! Po co jej to pokazałeś?!

- Bo przesadziłeś. - jego spokój tylko irytował Jimina. - proszę cię, wyjdź stąd.

- Słyszałeś? Wypieprzaj stąd. Nie chcemy cię słuchać.

- Wy naprawdę nie rozumiecie z czym się zmagam. - dodał po cichu, czując, że złość jest podszyta cholernym bólem i pustką. - Z resztą, nieważne. - zmarszczył brwi, patrząc rozgniewanej Wheein prosto w oczy. - Pierdole to, wypierdalam, jak mi kazałaś. - bez słowa więcej, wyszedł trzaskając drzwiami.

Z chwili na chwilę czuł, jak te wszystkie emocje z niego schodzą, pozostawiając tylko strach i ból. Zakręciło mu się w głowie, wydarzyło się za dużo jak na niego, jego psychika była w opłakanym stanie i często z nerwów brały go zawroty głowy. Oparł się plecami o kremową ścianę i po chwili zjechał po niej w dół plecami, by skończyć z tyłkiem na ziemi z podkulonymi nogami. Nie wiedział zupełnie co teraz ma zrobić. Jedyne co wiedział to to, że ma ostro przesrane i Wheein na pewno tej sprawy tak nie zostawi. 

Only bad boy can bring heaven to you || YoonminWhere stories live. Discover now