Rozdział XVII

568 51 16
                                    

  - Wiem, że cie wkurwiam.

  - No to Amerykę odkryłeś. Coś w związku z tym? - oschły głos Yoongiego odbił się od kremowych ścian pokoju. Chwile nie otrzymywał odpowiedzi.

    Jimin zaśmiał się słabo.

  - No nie wiem. Musisz z tym jakoś żyć. - gdy zobaczył, że Yoongi wbija wzrok w jego nadgarstki, ten też na nie spojrzał. Znów zapadła cisza, którą dopiero po chwili przerwał rudowłosy. - Wiesz, że nad sobą nie panuję, prawda? To nie moja wina, że jestem taki jaki jestem, że się tak zachowuje. - uniósł przedramiona do klatki piersiowej. - Na tym polega borderline. Często wpadam w sjrajne emocje, nad którymi nie mam władzy.

  - Wszystkiego da się wyuczyć, nad wszystkim da się zapanować. Trzeba tylko chcieć.

    Rozmawiając z Yoongim, Jimin czuł rezygnacje. Czuł, że do niego nie dotrze, jak bardzo by się nie starał. Mimo to, desperacko chciał próbować, by lepiej im się żyło, nie wiadomo było ile czasu będą musieli żyć w jednym pomieszczeniu.

  - A wiesz co to są psychozy? - zapytał, zbierając z podłogi resztki pewności siebie i sił do konfrontacji z murem zbudowanym przez białowłosego.

  - Nie wiem, ale brzmi ciekawie.

  - To taki stan, gdzie pochłania cie twoja choroba lub zaburzenie i robisz rzeczy, których normalnie byś nie zrobił. Mocne cięcie sie, krzyczenie, rzucanie przedmiotami, grożenie, że sie zabijesz. Różne są sytuacje i różne są psychozy. Ja kiedyś podczas jednej psychozy wszedlem na drzewo.

  - Na drzewo? - rozsiadł się wygodniej, najpierw poprawiając poduszke za swoimi plecami, jakby na znak, że jest gotów słuchać więcej. - Mów mi więcej.

  - No normalnie, na drzewo. - zaśmiał się słabo.

    Słaby śmiech był dla Jimina czymś normalnym, ale też czymś czego inni nie rozumieli. To był jego sposób, w który okazywał, że pogodził się z bolesną przeszłością, że wszystkie bolesne rzeczy, które się wydarzyły, już go nie bolą. Jednak znaczyło ti coś zupełnie odwrotnego.

    Nigdy nie pogodził się z bolesnym dziecinstwiem, wysmiewaniem go całą jego edukacją, brakiem współczucia, miłości i zainteresowania, z utratą Jeongguka. To wszystko było dla niego ciężkie, a śmiech był jego mechanizmem obronnym. Wmawiał sobie, że to przeszłość, zamknięty rozdział, że to co było nauczyło go wiele i nic wiecej nie wyciąga patrząc wstecz.

    Ale to wszystko były kłamstwa.

  - Pisałem przyjacielowi o tym, że chcę się zabić. Poszedłem na polane blisko domu i wyciszyłem telefon. Przyjaciel pisał, że mam odebrac bo wezwie policje, ale nic sobie z tego nie robiłem. Pociąłem się i próbowałem się zabić, ale miałem za tępą żyletkę i nie potrafiłem. Wstąpiły we mnie zupełnie odwrotne,skrajne emocje. Wszystko zaczęło mnie bawić, byłem tak rozjebany,że pozostał mi tylko śmiech. Wszedłem na drzewo wielce rozbawiony i tam siedziałem. Dopiero wtedy pokazałem, gdzie jestem.

   

  - Ty głupku!!! - brunet zaczął szlochać w ramie Jimina, a dłonie mocno zacisnął na jego koszuli, wtulajac sie w niego jeszcze bardziej. - Tak strasznie się bałem. Po co ci to było? Kurwa, powiedz, po co ci to było???

  - Przepraszam.

  - Nie przepraszaj tylko mi odpowiedz! Dlaczego to zrobiłeś, nie pozbierałbym się po twojej stracie.

  - Teraz wiesz jak ja się czułem, gdy próbowałeś się zabić, Gguk. - wyszeptał oschle

  - Wiec zrobiłeś to tylko po to by się zemścić? - podniósł głowę i spojrzał bu głęboki w oczy. Twarz Jeongguka była cała we łzach, a jego oczy byy przekrwione. - Wytłumacz mi to wszystko.

  - To nie była zemsta, chciałem się zabić.

  - Ty głupku... - oparł ich czoła o siebie, zamykając oczy. - Nie rób mi takich rzeczy nigdy więcej.

    Na usta Jimina cisnely, sie słowa "nie obiecuję" jednak gdy tylko otworzył usta, Jeongguk go pocałował.

    Chłopak poczuł, jak uginają się pod nim nogi. Ten psychotyczny stan z niego schodził, a nerwy trafiły go aż za mocno. Osunął się na kolana, caly czasu wspierany dłońmi towarzysza. Zacisnął pieści na jego koszuli i zaczął szlochać.

  - Nie chcę żyć. - wyszeptał. - Ale nie chcę się zabijać. Proszę, pomóż mi.

  - Nie zostawię Cię, przysiegam.


    Zalany nagłym wspomnieniem zamarł wpatrując się w jeden punkt. Dłuższa chwila bezruchu zaniepokoiła Yoongiego.

  - Ej, co jest? - spojrzał na niego podejrzliwie. - Nie musisz mi mówić o takich mocnych rzeczach jeśli nie chcesz. Wytłumaczyłeś mi, ja to rozumiem i tyle, koniec tematu, okej?

  - ........ kochać - usłyszał w odpowiedzi cichy szept, jednak wiedział, że te słowa nie są skierowane do niego, a wysłane w eter.

  - Jimin, co jest? - powtórzył pytanie, wstając z łóżka, już chciał do niego podejść, gdy nagły krzyk sprawił, że zamarł

  - NIE CHCĘ GO DALEJ KOCHAĆ..! - Wrzasnął zrzucając z łóżka wszystko co na nim było. Ksiazka i zeszyt poleciały na ziemie

  - Kurwa, Jimin! - krzyknął, podbiegając do niego. Złapał go za ramiona i mocno nim potrząsnął. Rudowłosy spojrzał nagle na niego, a jego wzrok sie zmienił. Oczy miał zaszklone. - Chcesz pogadać?

    W odpowiedzi dostał tylko zaprzeczające pomachanie głową. Złapał dłonią za przedramie Yoongiego, i zwolnił jego ucisk na swoim ramieniu.

  - Chcę iść spać. - wyszeptał.

    Yongi odsunął się, a Jimin od razu schował się pod kołdrę. Wspomnianie miłości, z której nie potrafił się wyleczyć rozłożyło go na czynniki pierwsze.

    Musial zasnąć, by oderwać się od tego bólu.

Only bad boy can bring heaven to you || YoonminWhere stories live. Discover now