Rozdział V

788 72 17
                                    

Walizka, jeszcze przed chwilą wypełniona ubraniami, z chwili na chwile stawała sie coraz bardziej pusta, a cała jej zawartość lądowała na półce, starannie układana przez matkę pomrukującego z niezadowolenia Yoongiego, stojącego tuż za nią.

Był zdenerwowany tym wszystkim co sie działo wokół i w nim. Szpital, zamknięcie, izolacja od społeczeństwa. Sama ta świadomość, że za szybko stąd nie wyjdzie go przerażała. A strach rodził frustracje. Frustracja rodziła gniew.

Gniew byl jedynym sposobem na to by negatywne emocje opuszczały jego umysł. Nie umiał płakać, o uczuciach rozmawiać nie chciał. Wszystko go denerwowało. Złość była jedyną emocją, którą dobrze znał, rozumiał i która nie była mu obca.

- Możesz przestać traktować mnie jak dziecko? Dzięki. Tak ci tylko przypomne, mam dwadzieścia dwa lata.

Białowłosy wbijał świdrujące spojrzenie w tyl głowy swojej matki. Ta na jego niezbyt przyjemne słowa westchnęła zrezygnowana. Ułożyła ostatnie pary koszulek, które miała w dłoni i zamknęła szafę.

- Ubrania masz pochowane, wsuń walizkę pod łóżko a torbe sobie wypakuj na półkę nocną i schowaj do szafy. - odwróciła się, a na jej ustach malował się najpiękniejszy uśmiech, na jaki było ją stać gdy oczy pokazywały jak bardzo cierpi. Yoongi poczuł, że ten widok uderzył prosto w jego serce zadając ogropny ból. To pokazało mu jak bardzo matka musi cierpieć martwiąc sie o niego. Poczuł wyrzuty sumienia i lekką ulge, że zdecydował sie tu przyjść. Odejmie jej w ten sposób wielu zmartwień. - Pójdę jeszczę na zakupy, kupię ci coś do jedzenia, a ty sie powoli spróbuj zaaklimatyzować.

Kobieta wyminęła syna pewnym krokiem, a stukot jej obcasów dotarł do syna po chwili, gdy ten wyrwał się z amoku spowodowanego nagłym atakiem wyrzutów sumienia. Na moment przestała docierać do niego rzeczywistość, a gdy wyrwał się ze stanu wyciszenia, i chciał odezwać się do matki, ta zniknęła już z pola jego wędrującego po otoczeniu, panicznego spojrzenia. Został sam w przeraźliwie jasnym i obcym mu pokoju, a w jego umyśle już zamiast pustki, zaczęła narastać panika, która szybko przerodziła się we frustracje, a ta w, a jakże, złość.

Z jego ust wydobyło się przesiąknięte gniewem, donośnie "kurwa mać", a lewa noga ze sporą siłą uderzyła w leżącą na podłodze torbę. Mineło parę sekund a on już usłyszał pośpieszny tupot butów który nabierał na głośności z każdą chwili.

Drzwi od pokoju otworzyły się, a w progu pojawiła się starsza kobieta w białym kitlu lekarskim.

- Co tu sie dzieje? - spytała z wyczuwalną wrogością. Zmierzyła mężczyznę i zmarszczyła brwi. - Zaraz będziesz miał wstępna rozmowę z psychologiem, wyznaczy ci leki. I lepiej nie wal już w nic, bo bede zmuszona podac ci leki uspokajające.

- Yhm - podniósł torbę z podłogi i położył na łóżko. - Juz jestem grzeczny. - rzucił sarkastycznie, nawet nie patrząc na kobietę.

Nie usłyszał odpowiedzi, tylko ponowny stukot butów. Wyszła, zostawiając go ponownie samego.

Yoongi jeszcze przez chwilę stał w bezruchu, analizując sytuację w ktorej się znajdował. Był w psychiatryku, zupelnie nie wiedział czego ma sie spodziewać po tym miejscu, jedyne co przychodziło mu do głowy to wszystkie przerażające filmy pokazujące szpital psychiatryczny w najgorszym świetle. Na samą myśl momentalnie na jego plecach pojawiły się ciarki. Potrząsnął głową, zupełnie jakby miało mu to pomóc odgonić te myśli.

Ostatecznie stwierdził, że nie ma co sie rozwodzić nad tym i nastawiać negatywnie, co ma być to będzie, życie pokaże, a z negatywnym podejściem będzie męczył się jeszcze bardziej.

Już z oczyszczonym umysłem usiadł na miękkim materacu i poświęcił trochę uwagi pokoju w którym przebywał.

Białe sciany o delikatnie kremowym odcieniu wręcz raziły swoją jasnością, okna o lekko brudnych szybach nie miały klamek, a od zewnętrznej strony zabezpieczone były one kratami, jedna pomarańczowa szafa i dwa nocne stoliki o tym samym kolorze odstawały swoją barwą od reszty otoczenia, jedno łóżko z białą pościelą na której siedział Yoongi, oraz na przeciwko drugie, o pościeli w kolorze pastelowego błękitu, na której leżał miękki, jasno szary koc.

Mężczyzna na chwilę zawiesił wzrok na łóżku, które znajdowało się naprzeciw jego twarzy, zastanawiając się, kim może być osoba mieszkająca tu. Dopiero po chwili przyglądania się dostrzegł coś, co dało mu delikatną podpowiedz. Lekko schowany za poduszką był żółty pluszak. Dopiero po zbliżeniu się mógł dostrzec jego zarys. Stojąc już nad łóżkiem nieznanego mu lokatora, wyciągnął przed siebie dłoń, by po chwili chwycić miekkią, pluszowa maskotkę.

To był pies. Żółty pies o czarnych uszkach. Uśmiechał się i miał wystawiony różowy język. Yoongi chwilę wpatrywał się w niego do momentu, aż nie usłyszał delikatnego, zdezorientowanego głosu.

- Przepraszam?

Białowłosy poczuł, jak jego mięśnie momentalnie się spinają, a uścisk na pluszaku momentalnie się zacisnął. Przeniósł płochliwe spojrzenie na stojącego w drzwiach chłopaka.

Wyglądał jak jego rówieśnik. Podobnego wzrostu i wątłej postury. Był wręcz wychudzony, a za duża koszulką i dresami starał się to zakryć, jednak jego ręce pokazywały dokładnie, jak chudy jest. Rude włosy miał w nieładzie, nie były bardzo długie, jednak grzywka zasłaniała mu lekko małe, przymrużone oczy. Jego skóra była trupioblada a pod oczami miał wory jakby nie spał pare nocy z rzędu, lub wiele nocy miał niespokojny sen.

Po chwili Yoongiemu również rzucił się w oczy dość spory opatrunek przyklejony do jego czoła, najpewniej zmieniany niedawno, wyglądał na swierzy.

- Bedziesz tu mieszkał? - wyszeptał, patrząc na niego lekko przestraszonym wzrokiem.

- Tak. - rzucił szybko, odkładając pluszaka na szary koc. - Wiem, że nie powinienem dotykać twoich rzeczy, przepraszam, już wywarlem okropne, pierwsze wrażenie.

- Nie, nic sie nie stało. - uśmiechnął się słabo podchodząc do łóżka. Yoongi automatycznie się odsunął, a rudowłosy złapał w obie dłonie pluszaka. Odwrócił się do niego a maskotkę podniósł na wysokość swojej twarzy, zasłaniając ją. - To jest Chim Chim. - pomachał delikatnie jego żółtą łapką, a po chwili opuscil go na dół i uśmiechając się podał dłoń Yoongiemu. - A ja jestem Jimin.

- Yoongi. - odwzajemnił uśmiech, ściskając jego dłoń. - Wszystko wskazuje na to, że bedziemy dzielić przez jakiś czas pokój.

Only bad boy can bring heaven to you || YoonminOnde histórias criam vida. Descubra agora