Rozdział I

965 72 5
                                    

Czy to nie sen? Nie umarłem? Dlaczego tutaj jestem, nie chcę tu być, nie chcę tego życia.

~*~

Kontur zarysowanej w ciemności twarzy Taehyunga był pierwszą rzeczą, którą zobaczył Yoongi po otworzeniu oczu. W pomieszczeniu panowała ciemność, którą rozświetlała delikatnie jedynie uliczna lampa przebijająca się między żaluzjami.

Podniósł się delikatnie na łokciach i zaczął badać wzrokiem otoczenie, jednak jego jeszcze nie wyostrzony wzrok utrudniał mu to. Kręciło mu się w głowie, a ciało delikatnie się trzęsło. Miał tak zawsze gdy wstawał rano po wieczornym ćpaniu. Jednak mimo to wciąż uważał, że kac jest gorszy.

Bolał go brzuch. Ostatecznie błogostan ogarnął go do takiego stanu, że nic nie zjadł, czuł, że nie jest mu to potrzebne.

Na stole stał talerz z niedojedzonymi frytkami. Uważał, że zimne frytki to największe zło tego świata, jednak nic innego mu nie pozostało, wiedział, że w lodówce nie znajdzie nic zjadliwego, chyba, że wystarczy mu chleb z keczupem.

Mimo to, uświadomił sobie, że brak jedzenia nie jest jego najgorszym problemem. Musiał wrócić do domu i zmierzyć się z matką. Na samą myśl o tym czuł potrzebę by ponownie się naćpać, jednak to już by było dla niego za dużo.

Wyciągnął z kieszeni telefon spodziewając się najgorszego i wcale nie poczuł się zaskoczony, widząc parę nieodebranych połączeń i sms'y od matki, oraz od najbliższego przyjaciela Hoseoka. Jak zwykle go w to zaangażowała.

Gdzie jesteś?

Odpisz, twoja mama się martwi.

Chyba nie poszedłeś znów ćpać, prawda?

Powiedz mi, że moje domysły nie są prawdą, Yoongi...

Poczuł, jak ogarniają go wyrzuty sumienia, jednak uzależnienie wykańczało go od środka. Nie potrafił powiedzieć sobie stop, przestać uciekać z domu, szlajać się po ruderach.

Z matką miał okropne relacje. Byla nadopiekuńcza i irytowała go. Nie chciał słuchać jej kazań i wyrzutów. Często uciekał z domu bez słowa, bo mimo, że miał 22 lata, wciąż dostawał kary na wyjścia, bo "jej dom, jej zasady". W ostateczności był w stanie wyskakiwać ze swojego okna na piętrze i znikać nawet na parę dni.

Dragi były dla niego odskocznią, ratunkiem od natłoku obowiązków, presji, którą wywierała na niego szkoła oraz rodzina i dawała mu się wyrwać z życia, które było dla niego w odcieniach szarości. Gdy czuł narkotyki płynące w jego żyłach, czuł, że żyje, a nie jest tylko pustą skorupą myślącą o śmierci. Chciał umrzeć i narodzić się na nowo, zacząć życie z nową z czystą kartką. Obecna strona jego życia była brudna, spalona i zgnieciona, nie widział dla siebie ratunku, dlatego zaczął ćpać i się wyniszczać. Było mu wszystko jedno co się z nim ostatecznie stanie, dla chwil odpoczynku od świata był w stanie poświęcić swoją przyszłość.

Uwielbiał spacerować w nocy. Brak ludzi, lekki wiatr, spokój i ciemność - to były zdecydowanie jego klimaty. Parki w nocy wydawały mu się również nadwyraz piękne i tajemnicze. Szelest liści i tajemnicze odgłosy z zalesionej oddali dawały jego duszy chwile spokoju. Usiadł na murku i wyjmując papierosa oddał się uspokajającej aurze natury.

Only bad boy can bring heaven to you || YoonminWhere stories live. Discover now