Rozdział XXIII

473 38 11
                                    

Promienie zachodzącego słońca nieśmiale wpadały do pokoju nadając mu pomarańczowych barw. Kawałek ściany zabarwiony był żywym kolorem, a reszte pokoju pochłaniał półmrok. Zbliżała się dziewiętnasta, koniec zajęć, jednak dwójka mężczyzn klęcząca na podłodze zupełnie nic nie robiła sobie z pory, w której pokój powinien być pusty.

Oboje klęczeli w ciszy, jeden obejmując drugiego ramieniem, a kolory panujące w pokoju dodawały calej scenie powagi i nastroju.

- Od poczatku wiedziałem, że to zły pomysł. - wyszeptał Yoongi, ściskając mocniej ramie Jimina, ktory siedzial obok.

Park klęczał otępiały, jakby nie docierało do niego to co się tego dnia wydarzyło. Nawet nie wiedział ile czasu już przebywa na podłodze. Godzina? Dwie? Ciągle zmieniał pozycje - leżał, klęczał, siedział po turecku - jednak odkąd upadł na podłogę, ani myślał o wstaniu.

O czym myślał cały ten czas? Większość czasu miał w głowie pustkę. Pustkę podszyta haosem, ktory był tak wielki, że niczego nie dalo sie z niego wyłapać.

Trzesacymi sie rękoma, podpierał ciało o podłogę, a na jego ustach malował się uśmiech. Czy to juz był stan, w ktorym było tak źle, że aż śmiesznie? Być może. A może po prostu uśmiechem radził sobie z bólem?

Obie odpowiedzi były prawidłowe.

- Ale tak strasznie chciałem go zobaczyć. - uśmiech nie znikał z jego ust gdy łzy spływały po jego twarzy. - Ale myślę, że na dobre mi to wyjdzie.

- W jakim sensie? - nie rozumiał tej odpowiedzi. Byl pewny, że znow zacznie odwalać, robic sobie krzywdę, krzyczeć, rzucać wszystkim, a on nawet nie miał na to sił. I teraz mówił, że na dobre mu wyjdzie ta sytuacja.

- Może to pomoże mi się odkochać.

Nastała cisza. Yoongi nie spodziewał się takiej odpowiedzi, jednak przytaknął i oddał się błogiej atmosferze panującej w pokoju. Oparł glowe o ramie Jimina i zamknął oczy. Ta cisza i spokój były czymś, czego potrzebowali. Przerywały ją jedynie dźwięki z korytarza.

Pielęgniarki chodzące pośpiesznie, stukając głośno swoimi butami na wysokiej podeszwie. Sanitariusze odprowadzający starszych z zajęć do pokoi.

Na oddziale wciąż się cos działo, chwile ciszy były tylko w nocy, choć często jedna osoba o późnej porze lubiła wyjsc na korytarz i śpiewać na tyle głośno, że budziła połowę pacjentów.

*

- Wyjdź stąd. - wyszeptał słabo Jimin, odsuwając się od Jeongguka. - Nie wierzę, dlaczego mi to robisz, czym sobie na to zasłużyłem?

- Może jak zaczne być okrutny to sobie odpuścisz? - uśmiechnął się, jednak w jego oczach widać było ból. - Posłuchaj, Jimin, ja naprawdę już nic nie czuję i nie poczuję. Ten rozdział jest skończony.

- Błagam, wyjdź stąd. Chce wymazać ciebie z mojego życia i z mojego umysłu. Nie zasługujesz na to, bym Cię kochał. - położył trzęsące się dlonie na klatce piersiowej bruneta i odsunął go delikatnie.

Czuł, jak jego serce rozrywa sie na milion kawałków. Jak traci siły i nadzieje.

- W porządku, tylko jeszcze jedno. - wyszeptał. - Naprawdę, po tym wszystkim, wciąż nosisz bluzę ode mnie?

Skonfundowany Jimin odwrócił wzrok.

- Szkoda wyrzucić, nic więcej. - skłamał. Tak naprawdę czuł bliskość Jeongguka, gdy nosił jego bluzę. Kojarzyła mu się ze szczęśliwymi czasami, jednak także powodowała ból. - Jak chcesz mogę ci ją oddać.

Only bad boy can bring heaven to you || YoonminWhere stories live. Discover now