9

850 38 0
                                    

Nie wiem co mnie natknęło pewnie będę tego żałować, podeszłam do niego bliżej obejmując go.

-Kochamy cię i o tym pamiętaj-Szepnął

-Kochasz mnie? - Spojrzałam na niego a ten się zmieszał

Jego oczy błyszczały zawsze kiedy robił coś bez dokładnej analizy czy planu. Nachylił się do mnie dotykając swoimi wargami moich. Nie dowierzałam w to gdy się odsunęłam ten spojrzał na mnie z zawodem.

-Przepraszam-Chciał odejść ale złapałam go za rękę

-Nie masz za co-Zaplotłam ręce wokół jego szyi przyciągając go do siebie znowu się pocałowaliśmy a w moim brzuchu poczułam przysłowiowe motyle

Gdy się od siebie odsunęliśmy uśmiechnęłam się do Aleca który to odwzajemnił. Z instytutu wyszedł Simon z Clary

-Jace mówił, że tu będziesz Simon chce iść do domu matka się o niego martwi-Zaczęła rudowłosa

-Dobrze pójdę z nim,-Zielonooka spojrzała na Aleca

-Dzięki-I weszła do instytutu spojrzałam na Aleca ten podał mi nóż

-Zawsze jesteś tak zaopatrzony? - Spytał ciekawy Simon

-A ty taki wygadany?-Chciał coś odpowiedzieć ale mu przerwałam

-Gdzie mieszkasz?-Spytałam zerkając na niego 

-Dwie godziny może trzy stąd metrem-Spojrzałam na Aleca

-Idziesz ze mną , tyle czasu z nim sama nie wytrzymam-Alec się uśmiechnął a Simon naburmuszył

Gdy zawieźliśmy go pod dom stał tam Raphael

-On nie może nic powiedzieć nie panuje nad sobą-Zaczął poważnie 

-To go naucz - Wtrąciłam - Powie matce, że jest chory albo zmieni jej wspomnienia,

-Łatwo powiedzieć-Prychnął

-Nie rób z siebie ofiary Santiago - Ten się wyszczerzył i wyszeptał jakieś przekleństwo

-Ma miesiąc, potem musi zniknąć-Kiwnęłam głową gdy Simon wszedł do domu zerknęłam na Raphaela

-Nie utrudniaj mu życia-Ten stanął o wiele za blisko mnie

-W co ty grasz panienko?-Alec stał jak słup bynajmniej tak myślałam, w stronę Raphaela poleciała strzała przez co się odsunął.

-W nic nie gram, nikt się nim nie zajmie ty nic nie robisz tylko przesiadujesz u Banea albo w Dumort zrób to, ze względu na nasze pierwsze spotkanie. Kiwnął głową po czym zniknął.

Uratowałam mu życie odganiając trzy wilkołaki był mi winien przysługę i właśnie teraz ją spłaci.

-Wracajmy-Odezwał się Lightwood

Kiwnęłam głową na zgodę, weszliśmy do metra wysiedliśmy z podziemi do instytutu były zaledwie trzy kilometry.

-Musimy porozmawiać - Stwierdził Alec

-O czym?-Spytałam przyglądając się mu 

-Chce...-Chłopak przeklął pod nosem- My nie możemy dla Jaca będzie to..

Zrobiłam krok w tył, marszcząc brwi

-Kochasz go? Chciałeś sprawdzić czy lubisz dziewczyny? Ale byłam głupia - Po tych słowach obróciłam się do niego plecami czułam się wykorzystana.

Szarpnął mnie za ramię z taką siłą, że stałam naprzeciwko niego

-Kocham Jaca...-Wtrąciłam się

-Spokojnie Alec nic się nie stało powiedz mu to, ja nie będę wam...

-Kocham go jak brata-Spojrzałam mu w oczy

-Nie chce po prostu tego zaczynać teraz, każde z nas ma dużo spraw na głowie

-A kiedy?-Dopytałam

-Gdy znajdziemy matkę Clary-Odparł

-O ile przeżyjemy-Wtrąciłam idąc przed siebie

Wróciłam do instytutu kierując się do pokoju Izzy

-Czy ty i Jace?-Usłyszałam głos zielonookiej

-Nie, jest dla mnie jak brat-Odparła

-A dla Rose?-Zapukałam w drzwi po czym weszłam do środka

-Jest po prostu przyjacielem, z resztą nie bawię się w zakochiwanie-Odparłam opierając się o ścianę

-Przecież jesteś aniołem, z resztą widziałam cię jak całowałaś się z Parabatai Jaca-Isabella spojrzała na mnie zaskoczona

-Ty i Alec? Powiedział ci?-Stałam twardo patrząc na nią

-Zależy co chcesz usłyszeć - Stwierdziłam

Do pokoju wszedł Jace

-Plotkary idę pokazać Clary instytut-Mówiąc to zerknął na dziewczynę 

-Dobry pomysł - Pochwaliłam go

Isabella chwyciła dziewczynę rzucając ją w jego objęcia gdy upewniłyśmy się, że poszli kontynuowałyśmy.

-Jest w tobie zakochany...

-Tego się domyśliłam ale mówi, że boi się reakcji Jaca. I, że wrzucimy do tematu gdy znajdziemy matkę Fairchild.

-To dobrze prawda? - Spytała niepewnie

-Nie, jedno z nas w każdej chwili może zginą-Ta chwile na mnie patrzyła

-Może masz rację moim zdaniem Alec przesadza, tak samo jak ty. On przestrzega prawa za bardzo ty natomiast je łamiesz dopełnilibyście się.

-Sprowadziła bym go na złą stronę-Zaczęłam 

-Nie gadaj głupot jesteś świetna od razu gdy tu przyjechałaś cię polubiłam-Odparła od razu 

-Byłam jedyną dziewczyną z którą mogłaś pogadać

-Nie, gdybym cię nie polubiła zapewne nie odzywała bym się do ciebie-Westchnęła- Jesteśmy przyjaciółkami byłam zła za to, że mnie okłamałaś ale cię rozumiem

-Dzięki Izzy-Odparłam zmęczona 

-Nie ma sprawy

Gadałyśmy jeszcze chwilę po czym, wyszłam od niej kierując się do kuchni. Wyciągnęłam z półki szklankę do której nalałam sobie wody wzięłam łyk po czym włożyłam ją do zlewu.

Nie wiedziałam co z sobą zrobić było już po północy u Magnusa już byłam. Szkatułkę oddałam Clary ale ona sama nic o niej nie pamięta. Postanowiłam ruszyć do kogoś kto może coś wiedzieć

Nocna ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz