54

185 13 2
                                    

Czułam, że moje ciało z tym walczy podniosłam się z podłogi z pomocą Aleca zachwiała się Łapiąc jego rękę by utrzymać równowagę.

-Zabieram cie do skrzydła szpitalnego - Postanowił Czarnowłosy chcący wziąć mnie na ręce

-Nic mi nie jest - Spojrzałam na niego puszczając jego rękę i odchodząc w kierunku mojej sypialni

-Rose poczekaj - Zatrzymałam się na korytarzu  obracając do chłopaka-Chciałem ci podziękować za odebranie jadu, ale dlaczego to zrobiłaś? Byłem dla ciebie oschły...

Moje oczy się zaszkliły obróciłam się biegnąc do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi idąc pod prysznic. Przebrałam się w dresy i zwykły tiszert. Wyszłam z łazienki patrząc na siebie w lustrze moje runy zaczęły się świecić. Zacisnęłam zęby czując jak moja krew wygrywa z jadem. Ktoś zapukał do pokoju otworzyłam je widząc w nich Izzy.

Czułam od niej coś dziwnego wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi . dziewczyna stanęła obok barierki zrobiłam to samo.

-Rose Alec mi wszystko powiedział...-Zaczęła wzdychając

-Co ci jest? - Spytałam przyglądając się dziewczynie

-Nic jest świetnie- Odpowiedziała uśmiechając się sztucznie

-Przyjaciółki się nie okłamuje-Odpowiedziałam przyglądając się jej drżącym ręką 

-Nic mi nie jest! Przyjaciółki?! Nie odzywałaś się przez dwa tygodnie praktycznie do nikogo- Warknęła zła

-Dla waszego dobra -Wyjaśniłam patrząc w jej oczy miała rozszerzone źrenice - Brałaś coś? - spytałam zaniepokojona

-Nie-Odpowiedziała szybko

-Znowu kłamiesz, izzy jeśli masz problem powiedz pomogę ci-Odpowiedziałam a dziewczyna westchnęła

-Na statku nie zabrałaś całej trucizny przez ten czas łagodziłam ból-Wyjaśniła

-Jak do cholery? - Spytałam zła jedyne co mogło by zagłuszyć ból był jad wampira

-Poznałam Raphael'a  jesteśmy blisko pomaga mi... Pomagał stwierdził, że od nikogo nie dostanę już jadu-Wyjaśniła

-I dobrze postąpił - Zaczęłam a ta złapała mnie za rękę

-Nie wytrzymam tego bólu zabierz go proszę....-Po jej policzku spłynęła łza

-Nie mogę sama musisz go zwalczyć-Wyjaśniłam

-Możesz błagam...-Zaczęła szarpiąc mnie za dłoń

-Izzy poradzimy sobie we dwie ale sama musisz to zwalczyć- Kontynuowałam spokojni a ta spojrzała na mnie wrogo

-Jesteś zwykłą szmatą rozumiesz?!-Zaczęła krzyczeć jakby coś ją opętało

-Walcz z tym! - Ta chwyciła moje nadgarstki wyrzucając za barierkę  upadłam z hukiem na kafelki. Splunęłam krwią mdlejąc. Obudziłam się pod wieczór wciąż leżałam na kafelkach. Wstałam a ból uderzył we mnie jak fala.

-To wszystko twoja wina!!!! Musisz być idealnym synem!!! A ja tą gorszą!!!-Usłyszałam krzyki Isabelle dochodzące z pobliskiego pomieszczenia

Ruszyłam na salę Isabelle siedziała na Alec'u przykładając mu sztylet do gardła.

-Teraz ja będę tą lepszą! -Wykrzyczała mu w twarz

Podeszłam do niej od tyłu łapiąc za kark. Moja dłoń ją poparzyła a ta upadła na Alec'a. Przede mną stanął jeden z potężniejszych demonów.

-Jesteś tą która zabiera nam zabawę - Mówiąc to uśmiechnął się chytrze - Aniołek i demon? Jak się czujesz? Boisz się?-Spytał zachrypniętym głosem wystawiając kły

-Nie - Zamknęłam oczy widząc nadchodzącego demona - To ty powinieneś się bać-Mówiąc to wystawiłam dłoń przed siebie z której wydobył się niebiański ogień.

Spaliłam go a po nim została tylko czarna smuga na podłodze. Alec siedział obejmując siostrę a ja patrzyłam na nią chwilę. Do pomieszczenia wpadł Jace podchodząc do rodzeństwa.

-Trzeba wezwać cichych braci - Zaczął Jace patrząc na czarnowłosą

Czułam się wykończona. Spojrzałam na nich, to rodzina która o siebie walczy. Poczułam ból fizyczny, stanęłam przy ścianie zsuwając się w duł. Starałam się wygrać z bólem ale ten nie ustawał. Poczułam w ustach metaliczny smak przez co zaczęłam kaszleć krwią. Zauważyłam jak Jace idzie w moim kierunku a Alec wynosi Isabelle z sali.

-To przez jad tak?-Spytał zmartwiony patrząc na moją zakrwawioną dłoń

-Wezwij Zachariasza on wie jak pomóc Izabel...-Mruknęłam zmęczona

-A jak pomóc tobie?-Dopytał patrząc na mnie

-Sama dam radę wezwij cichego brata już!-Warknęłam

Ten wyszedł z sali do której wszedł Sebastian. Podniósł mnie niosąc do pokoju. Gdy leżałam na łóżku, ten usiadł obok łapiąc moją rękę.

-Dwie demoniczne kulę a ty kaszlesz krwią w takim tempie nic nie zdziałamy-Powiedział zawiedziony

-A co mamy zdziałać? - Spytałam obracając się na bok

-Valentine może zaatakować w każdym momencie musimy być gotowi a ty zabierasz jad Alec'owi  i wypędzasz demona Isabell oszalałaś -Mruknął zły a ja spiorunowałam go wzrokiem

-Nie oszalałam, lepiej powiedz jak tam u Clary?- Spytałam chcąc zmienić temat

-Nie jest jakaś wybitna ale przed łowcami się obroni-Odpowiedział zmęczony

-Chociaż tyle dobrego - Stwierdziłam okrywając się kocykiem a ten bacznie mi się przyglądał


Nocna ŁowczyniWhere stories live. Discover now