75.

165 16 2
                                    

Spojrzałam na chłopaka.

-Śmierć nie jest taka zła-Wyjaśniłam patrząc w kierunku okna - Jest jak sen- Dodałam po chwili

-Rose co ty mówisz - Zaczął wstając

-Prawdę, tak jest - Wyjaśniłam wzruszając ramionami-Chciałam odkupić winy jednak przeżyłam i tego nie zrobiłam - Zaczęłam zła na siebie

-Alec! - Wrzasnęła Izzy - Kielich zniknął!

Wybiegłam z pokoju kierując się na plac gdzie stały demony.

-Przyszliśmy po ciebie - Odezwał się jeden z nich - Lilith chce z tobą mówić jej syn nie żyje - Demon rozpłynął się w proch Obróciłam się do tyłu widząc Alec'a

-Kto zabił Sebastiana! - Warknęłam patrząc na ramię nie było tam znaku nieskończoności

-Jace zgłębił temat Jonathan był podejrzany od dawna - Zaczął a ja upadłam na kolana słysząc krzyk w głowie - Rose?-Zaczął przestraszony Alec

-Kto go zabił?! - Powtórzyłam

-Jace-Krzyk ucichł podniosłam się z kolan

-Wojna to wasze najmniejsze zmartwienie Lilith wam tego nie odpuści-Warknęłam zła patrząc na przyjaciela

-Ona ma rację nie odpuszczę - Obok mnie stanęła kobieta w czarnej sukni-Dlatego zabiorę wam ją powodzenia z Valentine'm

-Rose nie! Dopiero wróciłaś!-Zaczął załamany Alec

-I przez waszą głupotę odchodzi wróci po wojnie o ile przeżyje w piekle dłużej niż dwa tygodnie-Uśmiechnęła  się do mnie - I o ile wy przeżyjecie-Powiedziała prześmiewczo

-Lilith dasz nam pięć minut? - Poprosiłam patrząc na kobietę która się skrzywiła-Nie ucieknę pójdę z tobą chce ich pożegnać - Wyjaśniłam a ta spojrzała na mnie po czym pogładziła mój policzek.

-Idź dziecko czekam tu ale jeśli coś kombinujesz oni zginą a ty będziesz na to patrzeć-Kiwnęłam głową zaciągając Alec'a do instytutu, na korytarzu doszedł do nas Jace oraz reszta

-Co się dzieje? - Spytał wystraszony Jace

-Zabiłeś Sebastiana! - Zaczęłam wściekła

-Jonathana - Poprawił mnie marszcząc brwi

-Bo? - Zaczęłam patrząc na niego wrogo 

-Chciał mnie zabić - Wyjaśnił a ja spojrzałam na Clary

-Nie ważne Lilith po mnie przyszła, Clary jeśli chcesz mi wygarnąć masz ostatnią szansę - Zaczęłam patrząc na rudowłosą

-Wiedziałaś, że to mój brat przyprowadziłaś go tu był dobry ale gdy odeszłaś zmienił się - Zaczęła podchodząc do mnie i dając mi w twarz - To za to, że to ukrywałaś

-Okey spoko ktoś jeszcze? W piekle i tak będą mnie torturować - Wzruszyłam ramionami - O ile nie wykituje wcześniej- Powiedziałam wywracając oczami i lekko się uśmiechając w co ja się wkopałam

-Rose! - Zaczął Alec

-No co taka prawda, - Spojrzałam na każdego po kolei - Życzę wam powodzenia w wojnie macie ją wygrać a ja - Złapałam się za skroń- Idę na tortury po śmierci no rzesz kurwa - Westchnęłam czując ogromny ból głowy

-"Dwie minuty"-Usłyszałam w głowie głos kobiety

-Nie możesz odejść - Zaczęła Isabelle - Jesteśmy rodziną - Zaczęła

-Moja rodzina, nie żyje ja w sumie też powinnam ale zmartwychwstałam - Warknęłam zła- Nie wiem co knuje Lilith ale lepiej iść z nią na ugodę- Wyjaśniłam a Alec mną szarpnął

-Dopiero wróciłaś - Zaczął

-Jace zajmij się nim a ty Clary tym wredotą ,-Wskazałam na blondyna- Izzy będę tęsknić do zobaczenia za kilka dni? Miesięcy lat ogólnie pa - Mówiąc to obróciłam się wracając na plac

-Będziemy się świetnie bawić kochana - Zaczęła Lilith gdy stanęłam obok niej

-Rose nie!- Warknął Alec wyciągając miecz wywróciłam oczami, a czarnowłosa zerknęła na mnie

-Jaki waleczny - Zaczęła prześmiewczo - No cóż mój drogi napatrz się na nią bo długo jej nie zobaczysz o ile w ogóle - Uśmiechnęła się

-Alec - Zaczął Jace a ja spojrzałam na zmieniający się wyraz twarzy z zadowolonej przeszedł w wściekłość

-Ty! - Warknęła na Jace'a a ja spojrzałam na nią błagalnie

-Zabierz mnie już - Zaczęłam patrząc ostatni raz na niebieskookiego

Rozpłynęłyśmy się w czarnym dymie, gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Edom.

-Uciekać nie próbuj - Zaczęła

-Nie mam zamiaru, gdzie Jonathan? - Spytałam rozglądając się po pałacu

-Jego ciało jest gotowe - Wyjaśniła-Ożywimy go, potrzebowałam krwi jego siostry mam ją teraz osoby którą kochał z wzajemnością więc ciebie

-Ile to potrwa? - Spytałam

-Miesiąc moja droga nauczę cię wszystkiego co ci potrzebne, a gdy będziesz posłuszna dam ci wolność we właściwym monecie - Wyjaśniła

PÓŁTORA MIESIĄCA PÓŹNIEJ

Siedziałam z Jonathan'em w jego sypialni siedziałam na łóżku opierając plecy o czarną ścianę.

-Nienawidzę jej - Zaczął

-Przecież pomogła ci wrócić kocha cię - Zaczęłam broniąc jego przybranej matki

-Demony nie są zdolne do kochania - Warknął

-Czyli nigdy mnie nie kochałeś? - Spytałam patrząc na niego

-Jestem nocnym łowcą przy tobie słabnie, moja demoniczną strona ale mam uczucia kicham cię nadal - Zaczął łapiąc moją dłoń spojrzałam na niego uśmiechając się lekko.

Chwilę na siebie patrzyliśmy dopóki nie odwróciłam wzroku łapiąc się na tym, że chciała bym żeby między nami cos się zmieniło, zbliżyć się do niego. W sumie i tak nie wiadomo kiedy wrócę na ziemię runę nieskończoności nadal mam.

-O czym tak myślisz? - Spytał dotykając dłonią mojego kolana spojrzałam na niego a ten wpatrywał się we mnie siedzieliśmy obok siebie a mój cholerny umysł ze świrował.

Oparłam głowę o jego ramię przytulając go pierwszy raz od dawna. Ten wzdrygnął się ale szybko się opanował spojrzałam w jego oczy. Po czym po prostu usiadłam mu na kolanach wtulając się w jego klatkę piersiową.

-Też coś do ciebie czuję - Szepnęłam widząc jak ten się uśmiecha nachylając do mnie i ten piękny moment przerwała nam Lilith

-Już czas Rose wojna dobiega końca -Po tych słowach po prostu zniknęłam


KOLEJNY ROZDZIAŁ ZA 7 GWIAZDEK 

Nocna ŁowczyniTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon