69

155 11 0
                                    

Siedziałam na łóżku już opatrzona Izzy przyniosła mi ciuchy w które się przebrałam. Przez te 30 minut zdałam sobie sprawę, że na miejscu zostawiłam telefon. Stworzyłam portal widząc jak cichy brat idzie razem z izzy, weszłam do portalu.

Wyrzuciło mnie przy ciałach, odsunęłam się wpadając na męską sylwetkę.

-Przepraszam - Mówiąc to zobaczyłam Alec'a, Lydia kucała przy ciałach, ominęłam ich podchodząc do klatki,  zabrałam swój telefon czując ogromny ból głowy przez który przytrzymałam się ściany.

-Wnioskując z tego co mówiła Rose, Valentine przejął sekty ludzkie łączy ich krew zaklęciem i tworzy potwory- Mówiąc to wstała podchodząc do Alec'a - Możemy już iść - Spojrzała na Alec'a po czym wyciągnęła miecz patrząc na mnie

-Rose co tu robisz? - Spytała zaskoczona Lydia

-Przyszłam po telefon - Zerknęłam na niego ochronna szybka była potłuczona 

-Czujesz to? - Spytał Alec patrząc na Lydie

-Coś się pali - Stwierdziła

Z dołu zaczął wychodzić ciemny dym zobaczyłam ogień.

-Podpalili budynek - Zaczęła Lydia-Nie ma stąd odwrotu- Spojrzałam na Alec'a

-Podaj mi stele - Ten rzucił mi ją złapałam kreśląc na sobie znak niewidzialności oddałam chłopakowi stelę. Dym zbliżał się do nas a ja czułam jak głową mi pęka.

- Trzeba zejść na dół - Zaczęła Lydia a w jej kierunku poleciała strzała wybiegłam przed nią obrywając.

-To pułapka - Zaczął Alec

Zobaczyłam strzały zatrzymując je w powietrzu, drugą ręką otworzyłam portal.

-Lydi'o zabierz próbki i wracajcie - Zaczęłam opuszczając strzały na podłogę

Przed nami pojawiły się dziwne postacie.

-Zajmę się nimi zabierzcie te cholerne próbki -Mówiąc to niebiański ogień poleciał z mojej ręki na potwory

Podłoga zaczęła się zawalać obróciłam się do Lidy weszła do portalu a za nią Alec. Zamknęłam portal widząc jak biegnie do niego potwór który wylądował na ścianie. Podniosłam miecz pozbywając się potwora. 

Wbiegłam na sam strych, wybiłam okno wychodząc na dach. Budynek płonął skupiłam się na ogniu który zniknął. Dom był w rozsypce rozłożyłam skrzydła. Ale coś złapało moją nogę ucięłam rękę postaci zabierając ją i odlatując.

Wylądowałam przed instytutem. Weszłam do środka czując, że nogi pode mną miękną. Zobaczyłam blondyna podbiegł do mnie biorąc na rękę. Słyszałam szepty nocnych łowców zapewne przyglądającym się mi. Leżałam bezwładnie na jego rękach z zamkniętymi oczami.

Poczułam jak ktoś odkłada mnie na łóżko, otworzyłam oczy mrugając w ręce trzymałam odciętą kończynę puściłam ją. Rozejrzałam się widząc Sebastiana, Izzy, brata Zachariasza. Drzwi się otworzyły a do środka weszła blondynka rzuciłam w jej stronę dłoń potwora.

Ta ją złapała krzywiąc się, usiadłam patrząc na resztę w ciszy.

-Musisz zdać raport - Zaczęła Lydia

Wstałam czując ogromny ból w głowie zamknęłam oczy chcąc wrzasnąć. Otworzyłam je po chwili patrząc na Sebastiana.

-"Podaj mi stelę"

Ten rzucił mi ją narysowałam Iratze, oddając mu przedmiot.

-Miejmy to z głowy - Ruszyłam z blondynką do gabinetu gdzie siedziała Marisa razem z Alec'iem

-Rose - Powiedziała zaskoczona Marisa nie dziwię się byłam cała w sadzy, krwi i pocie - Powiesz ci się stało?- Usiadłam na przeciwko jej biurka

-Po to tu przyszłam, - Streściłam jej nasze zwiady z Jace'm później opisałam szczegółowo budynek i to co tam zastałam wstałam z zamiarem wyjścia.

-Czekaj - Spojrzałam na Alec'a marszcząc brwi - Zamknęłaś portal

-Tak żeby jeden z tych stworów nie poszedł za wami- Odpowiedziałam a Lydia spojrzała na mnie podejrzliwie

-To jak zgasiłaś pożar i wróciłaś tu- Spojrzałam na dziewczynę z wyrzutem, a w ręce pojawił się ogień który po chwili zniknął

-Zabrałam go a co do wrócenia - Wystawiłam skrzydła - Anioły umieją latać- Blondynka była pełna podziwu a ja schowałam skrzydła 

-To do zobaczenia na jutrzejszym treningu- Odparła blondynka wychodząc a ja spojrzałam na Marise

-Ty i Lydia macie trening o 7 nie spóźnij się- Wyjaśniła

Kiwnęłam głową opuszczając bibliotekę. Skierowałam się do swojego pokoju gdzie zastałam izzy.



Nocna ŁowczyniWhere stories live. Discover now