ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ xᴠɪɪɪ - sᴘᴏᴛᴋᴀɴɪᴀ ɪ ᴢᴡʏᴄɪᴇ̨sᴛᴡᴏ

25 4 0
                                    

🔹Hᴀʀᴜᴍɪ🔹

Po omówieniu naszego planu nie mogłam zasnąć. Czy wygramy turniej? Czy uda nam się uwolnić Lucy? Podobne pytania krążyły w mojej głowie.
Wstałam z łóżka w moim pokoju i podeszłam do lustra. Jeszcze raz przyjrzałam się miejscom, gdzie jeszcze dwa dni temu była siniaki i rany. Teraz nie ma po nich śladu. Nigdy tak naprawdę nie zastawiałam się, dlaczego tak się dzieje. Pamięta, jak w dzieciństwie ludzie na to reagowali. Byli przerażeni i nazywali mnie potworem. Tylko Fairy Tail mnie zaakceptowało taką, jaką jestem. Pamiętam, jak Natsu i Gray mówili, jaka to jestem niezniczalna z tymi zdolnościami. Zaśmiałam się na wspomnienie z dzieciństwa. Dla dzieci to było takie proste.
Ponownie spojrzałam w lustro. Zmieniłam się trochę od tego czasu. Moje włosy są teraz jaśniejsze i sięgają mi do pasa. Do tego urosłam parę centymetrów, chociaż Natsu nadal jest ode mnie wyższy.
Wyjrzałam przez okno i spojrzałam w rozgwieżdżone niebo. Przypomina mi to, jak Igneel zabierał mnie i Natsu na nocne loty w blasku księżyca. To dopiero były widoki. Ciekawie, czy inni też mają takie wspomnienia ze swoimi smoczymi rodzicami?

— Aż nabrałam ochoty na nocny spacer. — powiedziałam sama do siebie. Założyłam na siebie ciepłą bluzę z kapturem, po czym po cichu wymknęłam się na zewnątrz.

Szłam przed siebie i starałam się zebrać myśli. Drogę oświetlały mi uliczne latarnie. Po kilku minutach doszłam do mostu. Ostrożnie oparłam się o barierkę i podziwiałam nocne krajobrazy. Muszę przyznać, że Crocuss nocą wygląda również niesamowicie, ale naszej Magnolii nie pokona. Zaśmiałam się cicho. Nie ważne jak wiele miast odwiedzę, to Magnolii zawsze będzie dla mnie najpiękniejsze, bo tylko tam jest Fairy Tail, moja rodzina.

Nagle wyczułam czyjąś obecność. Rozejrzałam się wokół. Zauważyłam, że na drugim końcu mostu stał chłopak. Wpatrywał się w swoje odbicie w wodzie i chyba nie mnie nie zauważył. Postanowiłam po cichu się oddalić, ale jak to, musiałam się potknąć i upaść na ziemię. Robiąc przy tym sporo hałasu. Teraz to na pewno mnie zauważył.

— Wszystko w porządku? — usłyszałam za sobą znajomy głos. Z moim szczęściem nie mogłabym trafić na nikogo innego.

Nieśmiało odwróciłam głowę w jego stronę, uważając, aby mnie nie rozpoznał. Zauważyłam, że wyciągnął do mnie rękę, aby pomóc mi wstać. Niepewnie przyjęłam jego pomoc, ale nie patrzyłam mu w oczy. Dobrze, że założyłam kaptur, inaczej od razu by mnie poznał. Te włosy są zbyt charakterystyczne.

— Tak, dziękuję za pomoc. — odpowiedziałam na jego pytanie ze spuszczoną głową. Chciałam już się oddalić, ale blondyn mnie zatrzymał. Kurczę, jakim cudem wpakowałam się w taką sytuację? I czemu musiałam spotkać akurat Stinga?!

— Poczekaj, skądś cię kojarzę. Twój zapach wydaje się znajomy.

— Zdaje ci się. — zaczęłam iść w stronę hotelu, jednak Eucliffe złapał mnie za rękę, aby mnie zatrzymać.

— Puść mnie. — starałam się zachować spokój, ale wewnątrz bałam się, co z tego wyniknie.

Na moje nieszczęście, silny podmuch wiatru zdjął kaptur z mojej głowy. Tym samy ukazując moje różowe kosmyki. No to teraz to już na pewno mnie pozna.

— To ty... Jesteś siostrą Natsu-san. — Eucliffe patrzył na mnie w szoku. Chyba nie spodziewał się mnie tu spotkać.

— Hej, mam imię, wiesz? — powiedziałam oziębłe.

— Jakoś wyleciało mi z głowy, wybacz. — odpowiedział tym swoim sarkastycznym tonem. Jednak tym razem brzmiało to trochę inaczej. Nie wiem, czemu tak pomyślałam, ale wyglądał przygnębionego.

— Coś się stało? — spytałam zmartwionym tonem. Wiem, że jest naszym przeciwnikiem, ale nie mogę przejść obojętnie, kiedy widzę kogoś smutnego. Taka już moja natura.

— Nie powinno cię to obchodzić. — odburknął, dając mi do zrozumienia, że to nie moja sprawa.

— Skoro tak to... Możesz mnie już puścić?

Dopiero po chwili dotarło do niego, że wciąż trzymał mnie za rękę. Szybko ją puścił.

— Dziękuję bardzo. — uśmiechnęłam się. — Wiesz, jeśli coś cię dręczy, powinieneś o tym porozmawiać z przyjacielem. To zawsze pomaga.

— Pff. — prychnął — Z przyjacielem? Niby kto miałby nim być?

— Cóż, myślałam, że jesteś blisko z tym czerwonym kociakiem. Zawsze tak bardzo cię dopingował. Musi naprawdę bardzo o ciebie dbać i ...

— Zamknij się! — krzycząc to, uderzył pięścią w barierkę mostu z taką siłą, że zaczęła pękać. Podskoczyłam przestraszona jego zachowaniem. — Nie waż się o nim wspominać. Nic o nim nie wiesz!

Z jego zachowania i tonu głosu, domyśliłam się, że prawdopodobnie coś złego stało się z exceed'em.

— Tak, masz rację. Nic o nim nie wiem. — spuściłam głowę — Przepraszam, nie powinnam się wtrącać w nie swoje sprawy.

— Poczekaj, nie to miałem na myśli. — Sting znowu próbował mnie zatrzymać.

— Wiesz, w czym tkwi siła Fairy Tail? Dlaczego ciągle walczymy? Ponieważ nie chcemy zawieść naszych przyjaciół. Dopóki oni w nas wierzą, będziemy walczyć do końca, nie zważając na przeszkody. Ich wiara w nas dodaje nam siły. Właśnie dlatego nie mogłeś wygrać z Natsu. — odwróciłam się w jego stronę — A i tak na przyszłość, nazywam się Harumi. Lepiej zapamiętaj to imię, bo już od jutra to Fairy Tail będzie numerem jeden.

Nie czekając na jego odpowiedź, udałam się w drogę powrotną do hotelu. Nadal nie przepadam za Sabertooth, ale dzisiaj Sting był inny. Odkąd go poznałam, zawsze był zbyt pewny siebie, ale teraz wyglądał na smutnego i złego na samego siebie.

I tak, zamiast poukładać swoje myśli, w mojej głowie nazbierało się ich jeszcze więcej.

Fairy Tail: Wychowanki Smoków【Wolno pisane】Kde žijí příběhy. Začni objevovat