LXXI. a soulmate who wasn't meant to be

2.2K 121 82
                                    

Blondyn stał do niej tyłem, bez góry ubrania, bo dopiero teraz szukał w kufrze swojej czystej koszuli na dzień dzisiejszy

Rất tiếc! Hình ảnh này không tuân theo hướng dẫn nội dung. Để tiếp tục đăng tải, vui lòng xóa hoặc tải lên một hình ảnh khác.

Blondyn stał do niej tyłem, bez góry ubrania, bo dopiero teraz szukał w kufrze swojej czystej koszuli na dzień dzisiejszy. Poczuła, że robi jej się sucho w gardle, gdy dostrzegła umięśnione plecy chłopaka, który zdołał wrócić do dawnej formy na przestrzeni kilku miesięcy.

— Zamknij drzwi — powiedział ślizgon, nawet się nie odwracając. Posłusznie wykonała jego polecenie, opierając się plecami o zamknięte wejście, i patrząc wciąż na chłopaka z wyczekiwaniem. Zapomniała już, że przecież się na niego gniewała, i przyszła tu po to, żeby wyjaśnić ten zaistniały spór. Teraz jakoś to wszystko wyleciało jej z głowy...

Finalnie odwrócił się w jej stronę, uśmiechając się tajemniczo. Wciąż nie miał na sobie koszuli, widziała dokładnie blade blizny na jego piersi, które zachowały się jeszcze z ataku Pottera. Mimo to wyglądał przepięknie, z tymi swoimi jasnymi włosami opadającymi mu na czoło, zawadiackim uśmieszkiem, i pewnością siebie, która biła teraz z każdej komórki jego ciała.

— Już nie jesteś obrażona, księżniczko? — spytał, skracając dzielący ich dystans. Czuł, że Nora go pragnie, chciał jednak trochę bardziej pobawić się jej kosztem, szczególnie przez jej zachowanie, którym to pochwaliła się rankiem tego samego dnia. 

Dziewczyna uśmiechnęła się do niego, przewracając oczami, po czym perfidnie przejechała wzrokiem po całym jego ciele. Cóż, zapowiadało się na to, że nie pójdą na eliksiry.

— Zadałem pytanie — powiedział, stając ledwie metr od dziewczyny, po czym złapał ją za brodę, lekko unosząc jej twarz ku górze. Uśmiechnęła się do niego tak, że poczuł, jak robi mu się gorąco. Uwielbiała go prowokować, co czasem doprowadzało go do szału, a czasem... do takich zachowań jak dziś.

— To chyba ja powinnam je zadać — odparła, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Szerzej się uśmiechnęła, by zezłościć blondyna, na co ten mocniej zacisnął dłoń na jej szczęce, doskonale wiedząc, jak to na nią działa. 

Nagle jednak obrócił jej policzek w swoją stronę, i nieco zmarszczył brwi, gdy dostrzegł, że powoli zmienia kolor na fioletowy.

Spojrzał na dziewczynę wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu, i puścił jej twarz, chcąc zmienić atmosferę. Wiedział doskonale, z czego taki ślad się pojawiał, i przeklinał sam siebie, że zostawił brunetkę na moment samą. Chwilę nie było go obok, i już się narażała...

— Kto ci to zrobił? — spytał głosem tak cichym, że nawet Nora ledwie go usłyszała. Wiedziała za to, że to cholernie zły znak. Był rozwścieczony, czuła to, i był w stanie pewnie nawet wedrzeć się do jej umysłu, by dostać odpowiedź. Nie było sensu kłamać.

Przygryzła lekko wargę, kręcąc głową. Nie chciała tego robić, tak bardzo nie chciała mówić blondynowi, co się stało, bo wiedziała doskonale, jakie będą tego konsekwencje...

Zagubiony ‧ DRACO MALFOYNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ